24 kwietnia 2024

Prof. Marek Rudnicki: Polonia zmienia się

„Szacuje się, że za granicą jest około 25 tys. lekarzy polskiego pochodzenia. Trudno powiedzieć, czy Polonią medyczną są także ci, którzy wyjeżdżają pracować za granicą w weekendy”. Z prof. Markiem Rudnickim, prezesem Federacji Polonijnych Organizacji Medycznych, rozmawiają Ryszard Golański i Marta Jakubiak.

W czerwcu odbędzie się w Warszawie IX Kongres Polonii Medycznej i II Światowy Zjazd Lekarzy Polskich. Jaki będzie nadrzędny cel tego spotkania?

Nasz nadrzędny cel to od zawsze integracja środowiska lekarzy polskiego pochodzenia. Kongres to dobra platforma, by rozmawiać ponad podziałami specjalizacyjnymi o naszym zawodzie – o tym, co możemy zaoferować pacjentom, a także innym kolegom lekarzom w różnych krajach.

To możliwość wymiany doświadczeń przynoszonych z daleka, a także poznania osiągnięć i doświadczeń lekarzy w Polsce. Od pewnego czasu staramy się mówić o rzeczach najważniejszych w danym czasie dla medycyny i opieki medycznej na świecie, by podnosić poziom i jakość leczenia.

Rozmawiamy o sposobach i zasadach, dzięki którym można zmniejszyć ilość błędów i podnieść poczucie bezpieczeństwa pacjenta. To nie jest łatwe zadanie, dlatego niezależnie od systemu, w którym pracujemy, zmagamy się z podobnymi problemami w różnych krajach.

Czy dehumanizacja medycyny to trend ogólnoświatowy?

Nie wiem, czy dokonuje się na całym świecie, ale w Stanach Zjednoczonych na pewno tak. Technologia i technicyzacja są tak potężne, że od medycyny, którą uprawiało moje pokolenie, przechodzimy do takiej, w której zastępuje się relacje między pacjentem i lekarzem trójkątem: lekarz – pacjent – komputer czy szerzej rozumiana technologia medyczna.

W czasie – dawniej przeznaczonym na badanie, analizę i rozmowę z pacjentem – teraz trzeba wykonać wiele czynności dodatkowych, nie tylko opisać wszystko w komputerze, ale również zaadresować wymagania płatnika czy też wymogi systemowe. Trudno z tej samej jednostki przeznaczonej na wizytę wykrzesać więcej.

A ile jest tego czasu? W Polsce lekarz POZ ma 15 minut na przyjęcie pacjenta.

Limity czasu to jedno, a praktyka to już zupełnie coś innego. Jeśli ktoś mówi, że przyjął stu pacjentów w ciągu dnia, można zastanawiać się, czy mówi prawdę. Staram się poświęcać pacjentowi tyle czasu, ile wymaga do rzetelnej analizy dany przypadek.

Limity bardzo trudno realizować – zarówno w jedną, jak i w drugą stronę: jednemu pacjentowi trzeba poświęcić ponad dwie godziny, a innemu zaledwie kilka minut bez uszczerbku na jakości wizyty. Wszyscy lekarze wiedzą, jak wygląda praktyka i to, że nie zawsze jest z wymaganiami w zgodzie.

Wróćmy do Kongresu. Jakie tematy będą poruszane w tym roku?

Przede wszystkim te dotyczące jakości leczenia. Temu zagadnieniu zostanie poświęcone sympozjum, w czasie którego będziemy rozmawiać, o czym wspomniałem, jak poprawić jakość leczenia i w jaki sposób podnosić bezpieczeństwo terapii pacjentów.

Wezmą w nim udział czołowi przedstawiciele świata medycyny ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady, jak również z Europy i Polski. Będziemy mówili także o tym, jaka jest rola lekarza w procesie świadczenia wysokiej jakości medycyny. To do nas należy kreowanie i realizowanie polityki, jeśli chodzi o wskazywanie najlepszych metod leczniczych w określonym systemie ochrony zdrowia.

Więcej o IX Kongresie Polonii Medycznej i II Światowym Zjeździe Lekarzy Polskich (relacje i zdjęcia) tutaj.

Jeśli tego nie zrobimy, uczynią to za nas administratorzy. Musimy pamiętać, że proces realizowania „quality care” to przede wszystkim obowiązek lekarzy. Chcielibyśmy też przedyskutować gorące tematy w medycynie, takie jak problem szczepień – co możemy zrobić jako lekarze, w jaki sposób przeciwdziałać tym nieuzasadnionym poglądom, które się szerzą przez granice.

To nie jest problem Polski, Niemiec czy Szwecji, to dzieje się na całym świecie. Będzie też ciekawa dyskusja o tym, co należy rozumieć przez słowo „specjalista” – kto to jest, czego pacjent może od niego oczekiwać, czy wykształcenie w różnych miejscach kraju daje specjalistom ten sam podstawowy zasób wiadomości i umiejętności.

Dodatkowo przyjrzymy się, jak nastawione są systemy kształcenia medycznego w różnych krajach, ażeby kontrolować i egzekwować szkolenie specjalistyczne młodych lekarzy.

Są różnice?

Mam do czynienia z lekarzami różnych narodowości i widziałem specjalistę torakochirurgii z jednego z krajów europejskich, który nie potrafił otworzyć klatki piersiowej. Na szczęście nie z Polski. Takie przypadki nie powinny się zdarzać. Pacjent ma prawo oczekiwać, idąc do lekarza specjalisty, że otrzyma pomoc od kogoś, kto posiada podstawowy zasób wiedzy wymaganej do tego, by być specjalistą. Państwo powinno zadbać o to, ażeby taki system stworzyć.

Będziemy mówili także o przejrzystości w ochronie zdrowia, na ile powinniśmy się jej obawiać albo też pokładać w niej nadzieje, że pomoże budować nasze relacje z pacjentami, jak realizowana jest w różnych krajach, między szpitalami a przemysłem, jaka jest rola samorządu w tworzeniu przejrzystości.

Poruszymy też sprawy marketingu medycznego, zastanawiając się, gdzie są jego granice. Bardzo ważnym tematem i niezwykle ciekawą sesją będzie ta poświęcona medycynie translacyjnej.

Czyli…?

„Translational medicine” to nowy termin, który staramy się przybliżać, żeby ludzie z różnych krajów wiedzieli, dokąd idzie i jak rozwija się podstawowa nauka medyczna. Medycyna translacyjna to ta dziedzina wiedzy i współczesnego rozwoju medycyny, dzięki której wyniki badań naukowych mogą być przełożone na konkretne sukcesy, poprawę wyników leczenia.

O problemach z tym związanych będą dyskutowali znakomici naukowcy polskiego pochodzenia: prof. Zbigniew Wszołek z Mayo Clinic, prof. Maria Siemionow z University of Illinois, prof. Krzysztof Bankiewicz z University of California, prof. Waldemar Priebe z University of Texas, a także prof. Mieczysław Chorąży z Instytutu Onkologii w Gliwicach i prof. Wojciech Maksymowicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

O czym jeszcze będzie?

Tradycyjnie uzupełnieniem bogatego programu są spotkania z mistrzami akademickiej medycyny, zasłużonymi profesorami, którzy swoimi osobowościami i spojrzeniem na medycynę wywarli piętno na pokoleniach lekarzy studiujących w Polsce. W tym roku będą to prof. Stefan Angielski z Gdańska i prof. Marek Pawlikowski z Łodzi.

Więcej o IX Kongresie Polonii Medycznej i II Światowym Zjeździe Lekarzy Polskich (relacje i zdjęcia) tutaj.

W kongresie wezmą udział najwybitniejsi przedstawiciele medycyny polskiego pochodzenia, w tym dwie osoby zaliczane do elitarnej grupy najbardziej wpływowych ludzi medycyny na świecie: prof. Zbigniew Wszołek z Mayo Clinic, gość honorowy kongresu, oraz prof. Roman Jaeschke z MacMaster University w Kanadzie.

Przewidziane są również ciekawe dyskusje dotyczące rozwoju współpracy między środowiskami krajowymi a lekarzami praktykującymi poza granicami Polski. Będzie to również okazja do rozmowy na temat teraźniejszości i przyszłości Polonii medycznej.

Jakiej frekwencji można się spodziewać?

Na przestrzeni ostatnich lat w kongresach uczestniczyło bardzo wiele osób z różnych krajów świata – od Zimbabwe i Nowej Zelandii po USA i Gruzję. Dużą grupę stanowili także lekarze mieszkający i praktykujący w Polsce. Spodziewamy się, że w tym roku weźmie w nim udział około tysiąca osób.

Mam nadzieję i liczę, że wielodyscyplinarna tematyka okaże się atrakcyjna dla bardzo wielu lekarzy z Polski, którzy chętnie posłuchają, na czym sparzyli się ich koledzy po fachu za granicą, jakie rozwiązania okazały się dobre, a których radzą unikać. Korzystając z doświadczeń innych, można wprowadzać wypośrodkowane metody w swojej praktyce i minimalizować ryzyko popełniania błędów.

Polscy lekarze pracują chyba we wszystkich krajach świata. Czy znamy choćby orientacyjną ich liczbę?

Szacuje się, że za granicą jest około 25 tys. lekarzy polskiego pochodzenia. Trudno powiedzieć, czy Polonią medyczną są także ci, którzy wyjeżdżają pracować za granicą w weekendy, przez tydzień, kilka dni w miesiącu, a potem wracają do Polski.

Nie wiemy też, jak traktować setki osób, które skończyły uczelnie medyczne w Polsce, a są obywatelami innych krajów, do których po zakończeniu studiów wracają. Granice tradycyjnej Polonii medycznej stają się coraz bardziej zatarte.

Dlaczego polscy lekarze coraz liczniej wyjeżdżają pracować za granicą?

Generalnie, to chyba dwie różne grupy ludzi. Pierwsza to młodzi lekarze po studiach, którzy szukają możliwości doskonalenia zawodowego. Idą na medycynę, są nastawieni na naukę, służenie pacjentom, zdobywanie kwalifikacji i niestety często nie mają w Polsce tych możliwości, które oferują im kraje zachodnie.

Jeśli pojawia się szansa na specjalizowanie się w renomowanej klinice w Londynie czy Paryżu, trudno ją odrzucić. Druga grupa to lekarze z ugruntowaną pozycją zawodową, ale szukający możliwości podjęcia spokojniejszej pracy i odpowiedniej za nią rekompensaty finansowej.

Więcej o IX Kongresie Polonii Medycznej i II Światowym Zjeździe Lekarzy Polskich (relacje i zdjęcia) tutaj.

Nawet jeśli wynagrodzenie za granicą jest porównywalne z tym w Polsce, to mają znacznie lepsze warunki pracy, zdecydowanie mniej obowiązków. Nie muszą pracować 20 godzin dziennie. Młode pokolenie coraz częściej pyta, ile godzin będzie pracować, za jakie pieniądze, jak dużo dostanie urlopu.

Jeśli zaproponowane warunki nie są wystarczająco dobre, rezygnują i idą szukać pracy gdzie indziej. To się dzieje właściwie na całym świecie. Młodzi chcą dobrze żyć, być odpowiednio wynagradzani, mieć czas na odpoczynek.

Które specjalizacje są najbardziej atrakcyjne?

W Stanach Zjednoczonych to dermatologia, laryngologia, okulistyka. To wąskie dziedziny, w miarę spokojna praca, o niewielkim ryzyku zgonu pacjenta, bez dramatycznych dyżurów, a dodatkowo odpowiednio rekompensowana finansowo. O miejsca do specjalizowania się w tych dziedzinach ubiegają się najlepsi z najlepszych.

Charakter Kongresu zmienił się. Jaka jest reakcja polskich lekarzy mieszkających za granicą na tę zmianę?

Myślę, że pozytywna, ale to moje subiektywne odczucie. Mam nadzieję, że z nową misją Kongresu, oferującą podejmowanie tematów poruszających problemy jakości leczenia, trafiamy w oczekiwania lekarskiej społeczności.

Nie mówimy o tym, co nowego wydarzyło się np. w chirurgii albo ginekologii – te problemy pozostawiamy kongresom specjalistycznym – ale o wycinkach życia medycznego wspólnego dla wszystkich specjalności, o których wspominałem wcześniej. Poruszamy także ekonomiczne aspekty spełniania zawodu. Chcemy też opowiadać o pasjach pozazawodowych lekarzy.

W pewnym sensie Kongres jest też wizytówką polskiej medycyny na zewnątrz. Chcemy przybliżać polskiemu środowisku naszych mistrzów i najlepszych lekarzy polskiego pochodzenia, którzy osiągają sukcesy za granicą, rozmawiać o naukowcach Polakach, którzy wpływają na medycynę świata.

Jak oceniani są polscy lekarze za granicą?

Mają dobrą renomę. Nie ma powodu do wstydu, jeśli chodzi o nasze wykształcenie.

Ilu członków zrzesza Federacja Polonijnych Organizacji Medycznych, której jest pan prezesem?

To 16 organizacji z 9 krajów: ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, Szwecji, Litwy, Białorusi, Ukrainy, Mołdawii i Gruzji. Trzy kolejne organizacje chcą się do nas przyłączyć.

Pracuje pan jako chirurg w kraju, do którego wielu chciałoby wyjechać. Mógłby pan wieść spokojne, dostatnie życie i nie podejmować takich działań, jak szefowanie FPOM, organizowanie kongresów. Dlaczego pan to robi?

Nigdy nie byłem człowiekiem żyjącym z boku i tylko dla siebie. Myślę, że całe moje życiowe doświadczenie predestynowało mnie do pełnienia tej funkcji. Środowiska polonijne powierzyły mi kierowanie Federacją i reprezentowanie jej działalności. Od wielu lat staram się to robić zgodnie z moją wizją, określoną oczekiwaniami lekarzy Polonusów.

Więcej o IX Kongresie Polonii Medycznej i II Światowym Zjeździe Lekarzy Polskich (relacje i zdjęcia) tutaj.

Niebawem jednak kończy się moja kadencja jako prezesa i mam nadzieję, że mój następca będzie kontynuował działania, które prowadzimy. Federacja ma wielu mocnych, młodych ludzi i do nich będzie należała jej przyszłość.

Czy młodzi są zainteresowani taką działalnością?

Żyjemy w nowych czasach. Misja Polonii medycznej, która była istotna dwadzieścia kilka lat temu, może się dezaktualizować. Dawniej ludzie chcieli się spotykać, widzieć, odwiedzać. Teraz mogą to robić w sieci, na portalach społecznościowych.

Trzeba dostosować nasze działania do tego, co oferuje nowoczesna technologia, ale także do potrzeb młodych ludzi. Nie docieramy też do tysięcy tych, którzy wyjeżdżają do Irlandii czy Anglii na kontrakty. A to również mogą być osoby, którymi winniśmy się zainteresować.

Jak zatrzymać lekarzy w Polsce?

Przez stworzenie możliwości rozwoju zawodowego. Wedle mego rozeznania, brak takiej możliwości to zasadnicza przyczyna wyjazdów. Odpowiednie zarobki gwarantujące życie na podstawowym poziomie podczas robienia specjalizacji to drugi składnik potencjalnych zmian w tym kierunku.

Okres specjalizowania się to czas dalszego kształcenia się. I tak jest to traktowane w wielu krajach. Błędem wydaje się oczekiwanie, że dyplom lekarski to natychmiastowa przepustka do pieniędzy.

Jakie wartości łączą wszystkich lekarzy świata?

Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno żaden zawód nie daje tego, co może dać medycyna – tego szczęścia, kiedy wraca się do domu i myśli: uratowałeś jeszcze jedno życie. Ta praca daje coś niemierzalnego w żaden sposób. I chociaż mówiliśmy wcześniej, że żyjemy w czasach dehumanizacji medycyny, to jednak pewna jej cześć zawsze pozostanie „humanistyczną”.

Etyka zawodowa jest na pewno wspólna – nie jest polska, ukraińska, amerykańska. Etyka jest lekarska. Ma różne wymiary w różnych obszarach medycyny, dlatego niełatwo jest ją zdefiniować. Ale lekarze wiedzą, co znaczy postępować etycznie.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 5/2016