19 kwietnia 2024

Powiedz tkance

Kolejna reklama wprawiła mnie w osłupienie. „Powiedz tkance tłuszczowej: Nie!”. Pewnie zbyt dosłownie traktuję takie przekazy, bo od razu zaczynam się zastanawiać, czy ja kiedykolwiek rozmawiałem ze swoją tkanką tłuszczową? I co jej powiedziałem? Czy mi odpowiedziała? A może nie chodzi o rozmowę z własną tkanką tłuszczową?

Foto: freeimages.com

Tekst reklamy nie stwierdza tego jednoznacznie. Może chodzi o kogoś bliskiego? „Powiedz tkance tłuszczowej żony/męża: Nie!”. Kiedy taka rozmowa mogłaby się odbyć? Bo może tkanka tłuszczowa, jak zwierzęta, przemawia tylko raz w roku, w Wigilię? Zaraz, zaraz… Zdaje się, że rzeczywiście, parę razy po kolacji wigilijnej słyszałem, jak coś mi mówi „Przesadziłeś”.

Może to była ona? Słuchać może na pewno nie tylko w Wigilię. Czy można do niej mówić tylko: „Tak!” albo „Nie!”? Czy docierają do niej bardziej rozbudowane komunikaty? Czy opowiadanie tkance tłuszczowej o konflikcie wokół Trybunału Konstytucyjnego ma jakikolwiek sens? Dla mnie i wielu ludzi nieskojarzonych zawodowo z histologią, takie rozważania mogą brzmieć absurdalnie, ale nie zdziwiłbym się, gdyby wśród Państwa, czytelników „Gazety Lekarskiej”, trafili się tacy, którzy mając stały kontakt z różnymi tkankami, czasem z nimi dyskutują.

To zresztą świetny pomysł na tytuł książki – na przykład wspomnienia wybitnego chirurga: „Rozmowy z tkanką”. Ostatnio coraz trudniej o dobry, niewykorzystany jeszcze tytuł, więc sprawdziłem, czy czegoś takiego ktoś już aby nie napisał. Na szczęście nie. Ale było blisko. W roku 2014 ukazało się wydawnictwo pod tytułem: „Miłosz. Tkanka łączna”. Zbiór esejów, fragmenty korespondencji autora książki z naszym wybitnym poetą. Czyli motyw tkanki w literaturze już się pojawił.

W telewizji podano informację, że osiołek z wrocławskiego ogrodu zoologicznego będzie typował wyniki meczów polskiej reprezentacji piłkarskiej na Euro 2016. Dostanie do wyboru trzy tacki z takimi samymi smakołykami. Jeśli podejdzie najpierw do tej z polską flagą, znaczy, że wygramy, jeśli do tej z flagą naszych rywali – przegramy, podejście do trzeciej oznacza remis.

W czasie Mistrzostw Europy w 2008 r. taką samą robotę dla reprezentacji Niemiec wykonywała ośmiornica. Podobno z dużym sukcesem. Każda pomyłka naszego eksperta będzie pewnie kwitowana złośliwościami typu: „No wiadomo, osioł!”, każde trafienie – pochwałą: „Patrz, jakie to mądre”. I niby to tylko zabawa, niby nikt w to nie wierzy, patrząc na jego marsz w stronę tacek z jedzeniem, każdy widz pobłażliwie się uśmiecha, ale kiedy Zidane (bo tak się nazywa) idzie do polskiej flagi, słychać, jak cały naród oddycha z ulgą.

To tak, jak z Cyganką. Przecież nie wierzę w jej wróżby, ale lepiej, żeby powiedziała, że będę żył długo i szczęśliwie. Jeśli osiołkowi dobrze pójdzie, jeśli będzie miał „wysoką sprawdzalność prognoz”, powinniśmy jego zdolności wykorzystać dla dobra kraju. Pozwolić mu uchwalać budżet państwa i wybrać jedną z trzech strategii rozwoju gospodarczego, niech ustala kolejność na listach wyborczych i decyduje, jakie programy rozrywkowe będą się pojawiały w telewizji. Akurat to ostatnie chyba już nawet robi.

Problemy budżetowe i organizacyjne w służbie zdrowia też da się załatwić takim żartobliwym sposobem. Zamiast drogiego sprzętu, tych wszystkich tomografów, aparatów rentgenowskich, postawić w każdym szpitalu kataryniarza z papużką, która dziobkiem będzie wyciągała prawdopodobną diagnozę. To „Powiedz tkance tłuszczowej: Nie!” zrobiło mi w mózgu takie spustoszenie, że zaczęła mi się wymyślać piosenka ludowa o niewiernym mężu: „Przyłapałam twoje tkanki/ Jak ukradkiem szły do Danki”.

Artur Andrus
Dziennikarz radiowej „Trójki”, konferansjer i satyryk

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 6-7/2016