29 marca 2024

Pod paragrafem: o tajemnicy, agresji i seksie

Żeby dobrze interpretować przepisy dotyczące wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty, nie wystarczy przeczytanie kilku ustaw. Wiedzą o tym uczestnicy konferencji „Prawo medyczne w obliczu zmian”, zorganizowanej 8 września przez Naczelną Izbę Lekarską oraz Wydział Prawa Uniwersytetu SWPS.

Foto: Marta Jakubiak

Z ramienia samorządu lekarskiego gospodarzami spotkania byli: prezes NRL Maciej Hamankiewicz oraz Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Grzegorz Wrona. Mimo że konferencja miała dotyczyć wielu zagadnień, z którymi w codziennej praktyce stykają się lekarze i w istocie tak też było, pierwszą jej część zdominowała dyskusja o klauzuli sumienia, w której wzięli udział minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, ks. prof. dr hab. Krzysztof Orzeszyna i prof. dr hab. Teresa Gardocka.

Wiele uwagi poświęcono również tajemnicy lekarskiej. Jak ocenił minister Radziwiłł, powinna być ona szczególnie chroniona przez prawo, gdyż nie tylko stanowi uprawnienie pacjenta do prywatności, ale jest także warunkiem skutecznego leczenia. – Przepisy dające bliskim zmarłego dostęp do dokumentacji medycznej, nawet jeśli za życia się temu sprzeciwił, są zbyt daleko idące. To budzi mój największy sprzeciw – podkreślił szef resortu zdrowia, odnosząc się do wprowadzonych w ubiegłym roku zmian w prawie. Od początku przeciwna takim zapisom była Naczelna Rada Lekarska, zwracając uwagę, że pacjent niejednokrotnie właśnie przed osobami najbliższymi chce zachować w tajemnicy informacje o swoim stanie zdrowia, w szczególności te o charakterze intymnym.

– Z drugiej strony na pewno powinny istnieć przepisy, które w jakimś sensie ułatwiają również sytuację osób najbliższych, tych faktycznych opiekunów pacjenta. Oczywiście nie wbrew jego postanowieniom, ale dla jego dobra. Myślę, że jakieś kompromisowe rozwiązanie w tym zakresie jest możliwe – powiedział minister. Jak przypomniał prof. dr hab. Jacek Sobczak, tajemnica lekarska nigdy nie była bezwzględnym sekretem, a lekarz przy różnych okazjach był i w dalszym ciągu jest zobowiązany do informowania odpowiednich władz o tym, czego się dowiedział i co ustalił. Te sytuacje (np. kwestie natury psychicznej czy niektórych chorób zakaźnych) szeroko są opisywane w literaturze.

– Tajemnica lekarska obejmuje swoim zasięgiem samo badanie, jego wyniki, diagnozę, historię choroby, postepowanie terapeutyczne, zastosowane metody, postępy leczenia, współistniejące choroby, fakt hospitalizacji, przyjmowane leki. Tajemnicą są zarówno informacje przekazane lekarzowi przez pacjenta bądź przez jego rodzinę, jak i te, które lekarz ustalił, dokonując badań, stanowiąc diagnozę czy prowadząc terapię – powiedział prof. Sobczak i dodał w mocnych słowach, że w ostatnim czasie zmiana przepisów „całkowicie pogwałciła” tajemnicę lekarską. – Tajemnica jest naszym obowiązkiem – powiedział dr Wrona w dyskusji po wystąpieniu prof. Gardockiej i podkreślił, że lekarz nie ma obowiązku jej ujawnienia. – Ja mogę to zrobić, a decyzja, czy zrobię to, czy nie, obciąży moje sumienie – dodał.

Kiedy biją albo obrażają

W obliczu agresji słownej i fizycznej kierowanej przez pacjentów i ich bliskich wobec lekarzy od dłuższego czasu pojawiają się opinie mówiące o konieczności przyznania lekarzom ochrony takiej, jaką mają funkcjonariusze publiczni. W ocenie szefa resortu zdrowia obecne przepisy są w tym zakresie wystarczające. – Wydaje się, że pójście tak daleko, by wszystkim lekarzom nadać status funkcjonariuszy publicznych wraz z wynikającymi tego konsekwencjami, byłoby przesadą. Nie wydaje mi się, by lekarze tylko z racji wykonywania zawodu mogli go otrzymać – stwierdził minister Radziwiłł. Zdaniem prof. dr. hab. Jędrzeja Skrzypczaka, który nawiązał do słów ministra, żeby korzystać z przysługującej funkcjonariuszowi publicznemu w niektórych sytuacjach ochrony, nie trzeba ubiegać się o nadanie statusu, bowiem już teraz na mocy odrębnych przepisów (np. ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty czy ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym) lekarz może z niej skorzystać.

Niemniej, omawiając postulaty Kongresu Prawników Wielkopolski dotyczące bezpieczeństwa prawnego lekarzy, profesor przypomniał o zaproponowanej zmianie przepisu art. 44 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty („podczas lub w związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych lekarzowi przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu” ewentualnie, że „lekarzowi, w sytuacjach związanych bezpośrednio lub pośrednio z udzielaniem świadczeń zdrowotnych, przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu”). – Nie skończyło się wyłącznie na debacie akademickiej, ale pojawiły się również postulaty de lege ferenda, gotowe rozwiązania – podkreślił prof. Skrzypczak.

Kongres Prawników Wielkopolski pod hasłem „Prawnicy dla pacjentów i lekarzy” odbył się w lutym, a poprzedziła go konferencja lekarzy i prawników zorganizowana przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu oraz Wielkopolską Izbę Lekarską przy współpracy z poznańskim Uniwersytetem Medycznym oraz Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. W polemikę z niektórymi poglądami ministra zdrowia, a zwłaszcza porównaniem samorządu zawodowego z terytorialnym, wszedł prof. dr hab. Marek Chmaj. – Samorząd zawodowy jest przymusowy, a przynależność do niego nakłada obowiązki. Przede wszystkim trzeba podporządkować się przepisom wewnętrznym – podkreślił profesor. Przypomniał, że status zawodu zaufania publicznego można stracić, z czym mieliśmy do czynienia w połowie 2014 r. To wtedy w świetle ustawy deregulującej zawód urbanisty Krajową Izbę Urbanistów i okręgowe izby postawiono w stan likwidacji.

Ograniczanie czasu pracy

W konstytucji wolność pracy została zaliczona do kategorii wolności i praw socjalno-ekonomicznych, gwarantujących każdemu obywatelowi wybór zawodu lub zatrudnienia wolny od ingerencji państwa. Autonomia i godność jednostki stanowią podstawę wolności pracy. – Zasada wolności pracy oznacza, że każdy człowiek ma swobodę dysponowania siłą swoich mięśni i swojego umysłu – powiedziała dr hab. Monika Lewandowicz-Machnikowska, zwracając uwagę na duże znaczenie aktywności zawodowej w życiu człowieka niezależnie od tego, w jaki sposób jest ona wykonywana.

Praca nie tylko pozwala uzyskać środki finansowe na utrzymanie siebie i najbliższych, ale również sprzyja samorealizacji, daje możliwość wykorzystywania zdolności i poczucia wspólnoty, umożliwia rozwój umiejętności społecznych oraz odciąga od rutyny zajęć domowych. W swoim wystąpieniu podkreśliła, że w dyskusji o uregulowaniu czasu pracy zawodów medycznych państwo jest stroną, w dodatku pozostającą w pewnym konflikcie z oczekiwaniami przynajmniej części białego personelu. Z jednej strony niektóre profesje są bowiem „bogate w pracę” i do nich bez wątpienia należy zawód lekarza, a z drugiej – jego wykonywanie wymaga szczególnej zdolności psychofizycznej, co sprawia, że zasada wolności pracy nie musi być traktowana w sposób absolutny.

– Wyobrażam sobie całkowicie legalne klauzule umowne, w których pracodawca zatrudniający lekarza mówi do niego tak: płacę ci tyle, żebyś nigdzie indziej nie pracował, ponieważ wykonujesz zawód szczególny i chcę, abyś realizował go w pełni w jednym miejscu – powiedziała dr hab. Lewandowicz-Machnikowska. W jej opinii prawo ma duże znaczenie dla zachowania właściwych proporcji między aktywnością zawodową a życiem prywatnym, co nabiera dodatkowego znaczenia w kontekście dyskusji nad ograniczaniem dodatkowego zatrudniania osób wykonujących zawody medyczne. Zresztą są przecież profesje objęte ograniczeniami w zakresie zarobkowania poza stosunkiem pracy.

Co z uporczywą terapią?

Zupełnie inną tematykę, chyba jeszcze bardziej kontrowersyjną, przybliżyła dr hab. Monika Urbaniak. Już na początku wystąpienia zwróciła uwagę, że na gruncie przepisów prawa niepodjęcie leczenia i odstąpienie od niego to dwie różne sytuacje. Jak czytamy w Kodeksie Etyki Lekarskiej, lekarzowi wolno nie podjąć się lub odstąpić od leczenia chorego, ale tylko w szczególnie uzasadnionych wypadkach i z wyjątkiem przypadków niecierpiących zwłoki. Powinien jednak wskazać pacjentowi inną możliwość uzyskania pomocy lekarskiej. – Fakt skorzystania z prawa do odstąpienia od leczenia należy odnotować w dokumentacji medycznej – podkreśliła.

Ustawodawca rozróżnił „zwykłe” leczenie pacjenta od pozostawania w stanie terminalnym, co znajduje się pod szczególną ochroną. Jej emanację stanowi choćby art. 4 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta stanowiący, że w razie naruszenia prawa do umierania w spokoju i godności sąd może zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na cel społeczny. Choć w prawie powszechnym nie ma zdefiniowanych takich pojęć jak: „uporczywa terapia” czy „stan terminalny”, do tych sytuacji odnosi się KEL: art. 31 zabrania lekarzowi stosowania eutanazji i pomagania choremu w popełnieniu samobójstwa, a art. 32 stanowi, że „w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych”.

– To przepis stricte regulujący możliwość zaniechania czynności medycznych w stanie nagłego zagrożenia życia. Kodeks stanowi wprost, że jest to decyzja wyłącznie lekarza – powiedziała dr hab. Urbaniak, dodając, że w tym kontekście pojawia się pytanie o granicę legalności czynności medycznych. Stanowi ją, jak zaznaczyła, wola pacjenta. Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej postulował o zastąpienie terminu „terapia uporczywa” określeniem „terapia daremna”.

– Można powiedzieć, że zaniechanie uporczywej terapii, która jest rozumiana jako nieskuteczna, przedłużająca cierpienie, potęgująca ból pacjenta, bez szans na wyleczenie, jest w polskim prawie dopuszczalne – powiedziała. Do słów prelegentki odniósł się w trakcie dyskusji m.in. dr Stanisław Wencelis. Podkreślił, że trzeba uszanować życzenie pacjenta, choć zastrzegł, żeby nie mylić tego z eutanazją, bo od jej akceptacji jest „równie odległy jak od bieguna południowego”. – Medycyna może wiele, jednakże nie zapewnia nieśmiertelności – dodała dr Teresa Korta, również zabierająca głos w dyskusji.

Szczepienia i seks-nadużycia

W dalszej części konferencji dr Agnieszka Fiutak mówiła o odpowiedzialności przedstawiciela ustawowego za niewykonanie szczepienia obowiązkowego, podkreślając, że na rodziców uchylających się od szczepienia obowiązkowego swego dziecka nawet parokrotnie może być nałożona kara grzywny. Z kolei dr Paweł Kowalski przybliżył problematykę pozbawienia prawa wykonywania zawodu lekarza przez sądy karne i sądy lekarskie w oparciu o orzeczenia wydawane za granicą. Z przedstawionych przez niego statystyk wynika, że w Systemie Wymiany Informacji IMI znajduje się 27 osób z naszego kraju, z czego 6 zostało całkowicie wykreślonych. Zdaniem dr. Kowalskiego Brytyjczycy będą zainteresowani dalszym uznawaniem kwalifikacji zawodowych nawet po wyjściu z Unii Europejskiej.

Konferencję zamknęło wystąpienie Pauliny Tomaszewskiej poświęcone nadużyciom seksualnym i ich kwalifikacji w praktyce sądów lekarskich. Przypomniała, że zanim trafi tam jakakolwiek sprawa, w tym ta dotycząca nadużyć seksualnych, najpierw pojawia się na biurku rzecznika odpowiedzialności zawodowej. To on pełni funkcję oskarżyciela. – Działania rzecznika odpowiedzialności zawodowej rozpoczynają się od czynności sprawdzających, następnie przechodzi on do postępowania wyjaśniającego – powiedziała. Wniosek do sądu lekarskiego o ukaranie za popełniony czyn mogący stanowić przewinienie zawodowe, rzecznik kieruje po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, ustaleniu obwinionego, zebraniu i zabezpieczeniu dowodów.

Z zaprezentowanych danych wynika, że spośród 1356 spraw rozpoznawanych przez Naczelny Sąd Lekarski w latach 2010-2016, tylko 11 dotyczyło nadużyć seksualnych. W sprawach dotyczących tej sfery Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej dwukrotnie skierował kasacje na niewspółmierność kary i dwukrotnie Sąd Najwyższy przychylił się do argumentacji NROZ, kierując obie do ponownego rozpoznania. Jak podkreśliła prelegentka, w KEL nie ma ani słowa bezpośrednio odnoszącego się do nadużyć seksualnych, ale członkowie izb lekarskich mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za naruszenie zasad etyki i przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza. Powołała się na orzeczenia Sąd Najwyższego, który zwrócił uwagę, że KEL stanowi syntezę pewnych wartości, wskazując na minimum etyki w zawodzie, dlatego nie można oczekiwać, że będzie regulować każdą sytuację.

Mariusz Tomczak