24 kwietnia 2024

Listopadowe zamyślenia

Listopad to miesiąc pamięci i wspominania tych, których już nie ma wśród nas. Żyją w innym wymiarze, a my wierzymy, że zapewne w lepszym, mogą spokojnie obserwować to, z czym lepiej lub gorzej się zmagamy. Dla nas żyją we wspomnieniach, są obecni w naszych sercach.

Foto: pixabay.com

Dobrze jest myśleć, że nam towarzyszą i są z nami nie tylko w trudnych chwilach, ale też wtedy, gdy wydarza się coś dobrego i chcielibyśmy, żeby cieszyli się z nami. Dobrze jest wracać do chwil pełnych radości i szczęścia, ale także przypominać sobie te trudne, kiedy wspólnie rozwiązywaliśmy problemy i mieliśmy satysfakcję z ich pokonywania.

Wzruszają nas piosenki z dawnych lat, których teksty, zarówno tych starszych, jak i młodszych, zmuszają do przeżywania tego, co przekazują śpiewane słowa i wzbudzają głębokie emocje. To właśnie wspomnienia pozwalają nam porównać i ocenić, jak postępujemy i radzimy sobie z codziennymi wyzwaniami i czy nie należałoby zmienić wytyczonych priorytetów.

W długie listopadowe wieczory warto usiąść z filiżanką herbaty, obejrzeć zdjęcia sprzed lat, posłuchać starych piosenek, przypomnieć sobie wydarzenia i ludzi, którzy w nich uczestniczyli.

Czy jeszcze pamiętamy ich przesłania i nauki, które przekazywali, czy potrafiliśmy dobrze je wykorzystać, czy może zrobiliśmy tylko totalny galimatias? Życie jest piękne i tylko od nas samych zależy, jaki repertuar wybierzemy, jaki napiszemy scenariusz i czy właściwie zagramy role, które wybraliśmy świadomie. Nie powinniśmy dawać zgody na to, aby inni narzucali nam repertuar, którego nie akceptujemy. Trzeba mieć siłę, by walczyć o życie zgodne z własnymi oczekiwaniami, a nie biernie poddawać się tym, którzy za wszelką cenę chcą pisać scenariusz życia innych.

Kiedy to piszę, trwa protest lekarzy rezydentów. Jestem pełna podziwu dla tych młodych ludzi, którzy odważnie i z pełną determinacją walczą nie tyko o własną przyszłość, ale także o przyszłość polskich pacjentów. Mają odwagę, aby wyrazić niezadowolenie z narzucanego im stylu pracy i życia. Chcą pracować w kraju, w którym się urodzili, właśnie w nim spędzić życie, kształcić się i leczyć. Ale w godnych warunkach i za godziwą zapłatę, która umożliwi im utrzymanie rodziny, i będą mieli możliwość kształcenia się bez różnicowania na lepsze i gorsze specjalności, o przepraszam, na bardziej i mniej potrzebne.

Rodzi się dodatkowo pytanie, kto potrafi określić, jakie jest zapotrzebowanie na poszczególnych specjalistów, gdy mamy dziurę pokoleniową, a w Polsce jest za mało lekarzy.

Zwiększenie limitu przyjęć na studia medyczne niewiele zmieni. Jakoś nikt wcześniej nie starał się o rozwiązanie tego problemu, mimo zgłaszania obaw przez wiele środowisk lekarskich. Wina jest po stronie reżysera i to nie jednego, który wybrał sztukę napisaną przez złego autora. Trzymam kciuki za młodych, aby mieli siłę wytrwać w swoich dążeniach i żeby udało im się zmienić repertuar rządzących na lepszy.

Bez względu na wynik i tak będziemy wspominać w listopadowy wieczór tę walkę. A życie napisze własny scenariusz. Musimy wierzyć, że będzie lepszy. Upływ czasu wymazuje złe wspomnienia z pamięci, a pozostawia te dobre. Może u rządzących obudzą się ludzkie uczucia i spróbują zrozumieć, że postulaty lekarzy są do spełnienia również dla ich dobra i powinni postarać się je zrealizować.

Jolanta Małmyga
Wiceprezes ORL w Gorzowie Wlkp.