19 marca 2024

Kryzys w służbie zdrowia to skutek zmiany pokoleniowej

– Po długich i ciężkich rozmowach udało się wypracować kompromis – powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski podczas wspólnej konferencji z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy kończącej trwający od kilku miesięcy protest młodych lekarzy pod hasłem „Stawiamy na jakość”.

Foto: Marta Jakubiak

W jaki sposób czwartkowe porozumienie ocenia Maria Libura, ekspert ds. służby zdrowia Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, kierownik Zakładu Dydaktyki i Symulacji Medycznej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie?

Trwający przez ostatnie miesiące kryzys w służbie zdrowia w Polsce to skutek zmiany pokoleniowej. Niesłusznie został uznany za protest dotyczący przede wszystkim podwyżek wynagrodzeń. Nie jest też wcale protestem o charakterze lokalnym. Wskazują na to podobne protesty w innych krajach.

W ciągu ostatnich tygodni z analogicznymi co w Polsce postulatami wyszli na ulicę młodzi lekarze na Litwie, a wcześniej z powodu niskich płac, problemów ze spłatą kredytów zaciągniętych na sfinansowanie studiów oraz dużej liczby nadgodzin, na ulicach Londynu manifestowały młode kadry brytyjskiej ochrony zdrowia.

Młodzi lekarze sprzeciwiają się złożonej i mało elastycznej ścieżce kariery, a także temu, że długie lata po uzyskaniu dyplomu lekarza nadal pozostają niesamodzielni, pomimo obarczenia dużą odpowiedzialnością. Problemy te wynikają m.in. z faktu, że przyjęty model kształcenia zbyt wolno przystosowuje się do zmian zachodzących w systemach ochrony zdrowia. Do tego młode pokolenie chce pracować inaczej i mieć więcej czasu na życie prywatne.

Szukając dobrego, długofalowego rozwiązania, warto posłuchać rezydentów, którym w dużej mierze zależy na bardziej przyjaznym środowisku pracy. Dlatego podpisane 8 lutego porozumienie jest raczej przystankiem w drodze do znalezienia rozwiązania, niż końcem problemu. Wyższe płace nie spowodują bowiem nagle, że zniknie niedobór kadr, który wymusza pracę w ponadwymiarowym czasie. Zbliżenie się wynagrodzenia lekarza rezydenta do specjalisty jest zaś gotowym przepisem na kolejny kryzys kadrowy.