19 marca 2024

Gdzie jest moja mama? Łódź pomaga studentom

Studenci UM w Łodzi będą mogli ćwiczyć umiejętności praktyczne przy użyciu ponad 20 symulatorów, m.in. kobiety rodzącej, noworodka, dorosłych i dzieci w różnym wieku, a także na fizjologicznym symulatorze anestezjologicznym, pozwalającym na ćwiczenie znieczulenia pacjenta.

Foto: umed.pl

Urządzenia wyglądają jak ludzie i potrafią zaskoczyć przyszłych lekarzy nie tylko zaburzeniami oddechowymi czy krążeniowymi, ale np. pytaniem „Gdzie jest moja mama?”

– Studenci mogą wchodzić w interakcję z takim pacjentem, np. mogą zbierać wywiad. Nie stworzono jeszcze symulatorów poruszających się (oprócz noworodkowego), czy wykazujących reakcje neurologiczne. Udało nam się jedynie zasymulować zmianę źrenic i drgawki – powiedziała dyrektor Centrum Symulacji Medycznych Maria Bartczak.

Praktyczne umiejętności zdobywać w nim będą przyszli lekarze, pielęgniarki, położne i ratownicy medyczni. – Możemy tu obserwować zespoły medyczne w trakcie pracy, korygować ich błędy wynikające z prowadzenia procedur technicznych i medycznych, uczyć współpracy zespołowej, tworzenia roli lidera np. zespołu resuscytacyjnego czy urazowego. Z symulacją zazwyczaj związane są duże emocje, a emocje pomagają się uczyć – jest to zatem niepowtarzalne narzędzie dydaktyczne, dające potężne możliwości – podkreśliła Bartczak.

W trakcie otwarcia Centrum studenci wydziału lekarskiego prezentowali w praktyce, jak wyglądać będzie ich praca z urządzeniami symulującymi warunki kliniczne.

Działające na 13. i 14. piętrze Centrum Kliniczno-Dydaktycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi Centrum jest największą tego typu placówką w kraju. Na ponad 4,5 tys. metrów kwadratowych powstał szpitalny oddział ratunkowy, oddział intensywnej opieki medycznej, sale operacyjne i położnicze oraz pracownie nauki umiejętności technicznych dla studentów. Wartość projektu to 56,4 mln zł, z czego 33,6 mln zł pochodziło z programu operacyjnego POWER, 13,4 mln przekazało Ministerstwo Zdrowia, a 9,4 mln zł to środki własne uczelni.

Jak wyjaśniła Bartczak, w salach wysokiej wierności przyszli medycy działają samodzielnie, natomiast pracą symulatora – występującymi u niego zaburzeniami i objawami – kieruje instruktor, obserwujący działania swoich podopiecznych przez lustro weneckie. Studenci mogą tu przećwiczyć badanie pacjenta, zrobić diagnostykę. Działają, jakby byli sami, na dyżurze w szpitalu. Mają swojego pacjenta, muszą wdrożyć odpowiednie postępowanie i ponieść jego konsekwencje – dodała.

W placówce znajdują się również sale do prowadzenia klinicznych egzaminów OSCE – są to egzaminy o wysokiej obiektywności w standardach europejskich. Łączna wartość sprzętu dydaktycznego i medycznego znajdującego się na terenie Centrum to ponad 21 mln zł.

Działania studentów mogą być nagrywane i zawsze są omawiane przez instruktora. Poza 11 salami wysokiej wierności w Centrum znajduje się również rzeczywistych rozmiarów symulator przedziału karetki medycznej ze strefą działań przedszpitalnych oraz modelem mieszkania, 230 trenażerów do ćwiczenia umiejętności technicznych – np. udrażniania dróg oddechowych, wykonywania badań i wkłuć i 130 fantomów do nauki resuscytacji krążeniowo-oddechowej, pielęgnacji i badania ginekologicznego.

– Możemy odtworzyć sytuacje zagrożenia życia i skonfrontować z nimi studentów: z realnymi pacjentami nie moglibyśmy ćwiczyć tych procedur ze względów etycznych. Instruktorzy mogą wdrażać różne scenariusze; symulator może być pacjentem z zatrzymaniem krążenia, zawałem mięśnia sercowego, z ciężkim częstoskurczem komorowym, wymagającym pilnej kardiowersji. Możemy ćwiczyć scenariusze urazowe, wprowadzenia pacjenta do znieczulenia i przebieg znieczulenia na bloku operacyjnym. W strefie dla pielęgniarek można ćwiczyć opiekę nad pacjentem, a w dwóch salach porodowych – odbieranie porodów ze wszelkimi komplikacjami – zaznaczyła dyrektor Centrum.

Agnieszka Grzelak-Michałowska

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl