29 marca 2024

Trzy godziny ministra zdrowia z NRL

Za nami kolejne spotkanie obecnego ministra zdrowia z Naczelną Radą Lekarską, wcale nie sielankowe. O co lekarze i lekarze dentyści pytali Konstantego Radziwiłła?

Foto: Marta Jakubiak

25 postulatów – tyle liczył apel podjęty przez NRL na początku grudnia*, czyli niespełna trzy tygodnie po objęciu ministerialnej teki przez Konstantego Radziwiłła.

Wielostronicowy dokument z propozycjami i oczekiwaniami zawartymi w dotychczasowych stanowiskach samorządu wręczono ministrowi z prośbą, jak napisano, „o ich rozważenie w swych przyszłych działaniach”. Kiedy 2 września Konstanty Radziwiłł przyszedł na posiedzenie NRL jako szef resortu zdrowia, od razu powrócił do omówienia postulatów skierowanych do niego 9 miesięcy temu.

Kształcenie przed- i podyplomowe

Istota pierwszego z nich sprowadzała się do przywrócenia stażu podyplomowego. Jak wiadomo, projekt ustawy przywracającej go jest już w Sejmie. Przewiduje przyznanie lekarzowi stażyście prawa wykonywania zawodu z, co jest nowością, możliwością wystawiania recept oraz wydawania opinii i orzeczeń lekarskich, choć wyłącznie w miejscu i celu odbywania stażu.

– Nad programem jeszcze pracujemy – zadeklarował minister. Drugi postulat dotyczył podjęcia inicjatywy legislacyjnej zmierzającej do zmiany zasad odbywania specjalizacji, by „uczynić ją bardziej dostępną dla lekarzy i lekarzy dentystów bez uszczerbku dla jakości kształcenia specjalizacyjnego”.

30 września zakończy działalność roboczy zespół mający przedstawić całościowy projekt zmian w zakresie kształcenia podyplomowego, przede wszystkim specjalizacyjnego (powołane pod koniec marca gremium do końca wakacji spotkało się siedem razy). Minister przypomniał o przyznaniu 1901 rezydentur na wiosenne postępowanie kwalifikacyjne na specjalizacje lekarskie, a na jesienne – 4037.

Samorząd oczekiwał zwiększenia limitów przyjęć na kierunek lekarski i zmniejszenia na lekarsko-dentystyczny. W tym roku o prawie 600 miejsc wzrósł nabór na studia lekarskie. Zgodnie z postulatami rektorów, jak uwypuklił minister, nieznacznie zwiększono liczbę miejsc na studiach kształcących przyszłych stomatologów.

– Myślę, że w przyszłym roku nie będziemy zwiększać tej liczby – podkreślił. Dodał też, że to dzięki jego wstawiennictwu w jednym z rozporządzeń ministra edukacji narodowej nastąpiła zmiana, zgodnie z którą przywrócono kształcenie w zawodzie asystentki stomatologicznej.

Ponadto samorząd chciał dokonania zmian w sposobie dopełnienia obowiązku doskonalenia zawodowego. 8 września weszło w życie rozporządzenie dotyczące punktów edukacyjnych. – W dużym uproszczeniu zmiany zmierzają do tego, by nie było wewnętrznej sekwestracji. Punkty będzie można zdobywać w każdy sposób określony w tabeli – powiedział.

Efekty zapowiedzi walki z biurokracją

Wielokrotnie w apelu NRL powtarzała się sugestia odbiurokratyzowania pracy lekarzy i lekarzy dentystów. Niedawno Zespół do opracowania raportu dotyczącego możliwości uproszczenia regulacji dotyczących wykonywania działalności leczniczej (tak brzmi jego pełna nazwa) opracował liczący ok. 130 stron raport. Zwarte w nim rekomendacje są pomału wcielane w życie.

Jedną z nich jest rezygnacja ze zgłaszania pewnych zmian w Rejestrze Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą (np. wykupienia kolejnej polisy ubezpieczeniowej). Pojawiły się uproszczenia w zakresie wymagań sanitarnych: zamiast wstępnej kontroli sanepidu wystarczy złożyć stosowne oświadczenie. – To najbardziej liberalne rozwiązanie, jakie można sobie tutaj wyobrazić – podkreślił Konstanty Radziwiłł.

Zapewnił, że poważnie podchodzi do opiniowania kandydatów na konsultantów krajowych, aczkolwiek – choć takie oczekiwanie wyraziła NRL w grudniowych postulatach – nie przywrócono obowiązującego dwa lata temu przepisu nakładającego na ministra obowiązek zwracania się o to do właściwych krajowych samorządów zawodowych w ochronie zdrowia.

Kolejny postulat brzmiał: zaprzestać ustalania standardów medycznych w formie rozporządzeń. – To już się stało. To nie minister, ale lekarze i lekarze dentyści są od ustalania wytycznych, oczywiście z wyjątkiem standardów organizacyjno-technicznych – powiedział szef resortu.

Można by rzec, że Konstanty Radziwiłł poszedł jeszcze dalej, zwracając się do Komisji Europejskiej o podjęcie działań, które zapobiegną regulacji usług medycznych przez Europejski Komitet Standaryzacyjny (CEN). Na jego wniosek temat standaryzacji usług medycznych pojawił się na niedawnym spotkaniu ministrów zdrowia UE. Polskie stanowisko poparło kilkanaście krajów (m.in. Belgia, Hiszpania, Niemcy i Węgry).

Oszczędności czy racjonalizacja?

Wróćmy jednak do spraw krajowych. 31 sierpnia Komitet Stały Rady Ministrów zajął się przygotowanymi przez resort zdrowia propozycjami zmian w firmowanym przez ministra Bartosza Arłukowicza pakiecie onkologicznym mocno krytykowanym przez samorząd lekarski jeszcze przed jego wejściem w życie. – Lada moment projekt przyjmie rząd i trafi do Sejmu – zapowiedział minister w siedzibie NIL.

Zmiany mają polegać m.in. na: uproszczeniu sprawozdawczości przy prowadzeniu list oczekujących, rezygnacji ze wskaźnika rozpoznawania nowotworów obowiązującego lekarzy POZ, uproszczeniu karty DiLO i wprowadzeniu możliwości jej wystawiania przez lekarza AOS w razie podejrzenia, a nie tylko rozpoznania nowotworu.

Na nowelizacji zyskają też pacjenci z nowotworami głowy. NRL apelowała o prawidłową wycenę świadczeń zdrowotnych udzielanych w ramach opieki zdrowotnej gwarantowanych i finansowanych z naszych podatków. – To jeden z najtrudniejszych obszarów, jakim się zajmujemy. Emocje są duże, bo jedni na tym zyskują, a inni tracą – bez ogródek przyznał minister.

Dotychczas ponad dwieście świadczeń uznano za „potencjalnie znacznie przeszacowane”. W rezultacie zmniejszono niektóre taryfy (np. w wybranych grupach leczenia szpitalnego w kardiologii). – Przesunięcia sięgają blisko miliarda złotych. Oszczędności na procedurach nie są „zjadane” przez biurokrację. To zresztą nie jest kwestia oszczędności, lecz racjonalizacji wydatków – zapewnił.

NRL zwróciła uwagę na to, aby przyjrzeć się finansowaniu ze środków publicznych świadczeń zdrowotnych udzielanych osobom, których leczenie spowodowane jest wyłącznie pozostawaniem pod wpływem alkoholu lub narkotyków oraz doznającym urazu w czasie uprawiania sportów ekstremalnych, ale – przynajmniej na razie – resort nie pracuje nad takimi rozwiązaniami.

Minister Radziwiłł przypomniał o zwrocie izbom lekarskim kosztów ponoszonych na wykonywanie zadań przejętych przez samorząd lekarski od administracji publicznej. Niedawno, w zamian za rezygnację z roszczeń wobec ministerstwa, 23 izby i NIL otrzymały łącznie 10 mln zł tytułem zwrotu kosztów poniesionych na zadania realizowane w imieniu państwa w latach 2005-2015.

– Wszystko odbyło się lege artis w asyście Prokuratorii Generalnej, ale w mediach dostałem za swoje – ubolewał. Jednocześnie przypomniał, że resort negocjuje bieżące zasady finansowania w tym zakresie, co zresztą było zawarte w postulatach przekazanych w grudniu świeżo upieczonemu ministrowi.

Czy duże szpitale wyprą mniejsze?

Jako pierwszy pytanie ministrowi zadał Tomasz Romańczyk. W jego ocenie niektóre pomysły płynące z resortu na styku zaawansowanej specjalistyki a AOS i szpitalnictwa nie biorą pod uwagę realiów.

– W ostatnich 15 latach w gastroenterologii, części kardiologii czy laryngologii zmieniła się struktura realizowanych świadczeń w kierunku krótkich hospitalizacji. Jest wiele analiz świadczących o tym, że współpłacenie na poziomie jednego, dwóch czy pięciu złotych zmniejsza liczbę niepotrzebnych porad czy zbędnych hospitalizacji, nawet jeśli koszty pozyskiwania pieniędzy są stosunkowo duże – powiedział.

W odpowiedzi minister stwierdził, że nie planuje redukowania jednodniowych procedur szpitalnych ani wprowadzenia obowiązkowego współpłacenia przez pacjentów w publicznej służbie. – Nie ma żadnego planu wprowadzenia dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego – mówił, rozwiewając wątpliwości wyrażone z kolei przez byłego prezesa NRL Krzysztofa Madeja.

– Wydaje się, że nowe zasady kontraktowania ewidentnie preferują duże szpitale specjalistyczne – powiedział Jerzy Friedigier. W odpowiedzi minister deklarował, że co prawda rozporządzenia dotyczące kryteriów ofert weszło w życie, ale do chwili jego obowiązywania pozostało sporo czasu i jest gotów rozpatrzyć, po uprzednim dokonaniu analiz i wysłuchaniu stanowiska NFZ, do ewentualnych korekt przepisów.

O przyszłość szpitali pytał również członek Prezydium NRL Stefan Sobczyński. Usłyszał, że resort nie zamierza likwidować szpitali czy zamykać oddziałów szpitalnych, a jedynie tworzyć „reguły gry”.

– Zasady kontraktowania będą wymuszać u właściciela szpitala refleksję racjonalizacyjną podyktowaną dobrem pacjenta, to znaczy bezpieczeństwem i jakością opieki, a nie wynikiem finansowym – podkreślił. Jako przykład podał wprowadzenie koordynowanej opieki nad kobietą w ciąży.

Do projektu mogły przystąpić jednostki przyjmujące przynajmniej 600 porodów rocznie, podczas gdy w naszym kraju nie brakuje szpitali powiatowych, w których przyjmuje się jeden poród na trzy dni. – Doskonałość w medycynie jest osiągana poprzez doświadczenie – zaznaczył.

Prezes ORL w Zielonej Górze Mariusz Witczak zwrócił uwagę na trudną sytuację oddziałów wewnętrznych borykających się z brakiem wykwalifikowanej kadry i małą popularnością specjalizacji chorób wewnętrznych wśród rezydentów. – Mam nadzieję, że w wyniku reformy kształcenia podyplomowego, którą prowadzimy wspólnie m.in. z samorządem lekarskim, doprowadzimy do uratowania interny – zadeklarował minister.

Członków samorządu interesowały długoterminowe plany dotyczące kadr medycznych i to, czy resort zahamuje komercjalizację zawodu lekarza. – Czy ministerstwo ma plany, by przeciwdziałać temu, że na dużym oddziale szpitalnym na etacie jest tylko ordynator, a reszta personelu pracuje na kontrakcie? – zapytał Mieczysław Dziedzic.

Można było odnieść wrażenie, że minister nie jest zwolennikiem wprowadzenia chipów czy, jak w przypadku zawodowych kierowców, tachometrów. – Docelowo pojawi się rozwiązanie zmuszające każdy podmiot wchodzący do publicznego systemu, żeby przeszedł jakiś rodzaj akredytacji świadczący o poziomie bezpieczeństwa pacjentów i jakości opieki zdrowotnej – mówił Konstanty Radziwiłł.

W jego ocenie jednym ze sposobów na rozwiązanie problemu niedoboru lekarzy w naszym kraju powinien być dalszy wzrost liczby studentów medycyny i w przyszłym roku postara się o to, choć nie za wszelką cenę. – Kształcenie nie może odbywać się kosztem jego jakości – podkreślił.

W ostatnich miesiącach pojawiły się pewne wątpliwości wokół ewentualnego „rozdzielenia” lekarzy pracujących w publicznej i prywatnej służbie zdrowia. – Czy będzie trzeba wybierać, gdzie chce się pracować? – zapytał prezes NRL Maciej Hamankiewicz. – Nie mam takiego zamiaru – uciął krótko minister.

Pieniądze, czyli największa kość niezgody

Wiele emocji wzbudziła dyskusja o zarobkach lekarzy. Grzegorz Krzyżanowski mówił, że części z nich (nie tylko tym najmłodszym) płaca zasadnicza nie pozwala na godne życie, dlatego imają się dodatkowych zajęć.

W odpowiedzi minister przypomniał o przygotowanym projekcie regulacji mającej zagwarantować minimalne stawki dla pracowników służby zdrowia (w tym także części pielęgniarek i ratowników medycznych). – Osób pobierających wynagrodzenie w służbie zdrowia jest kilkaset tysięcy i nie są to tylko lekarze – zaznaczył.

Ustawa ma określić minimalny poziom wynagrodzenia zasadniczego, od którego wylicza się dodatki, np. za wysługę, pracę nocną, dyżury czy nadgodziny. Szef resortu usłyszał cierpkie słowa skierowane pod swoim adresem wobec niedawno zaprezentowanego pomysłu, aby rozpoczęty w 2018 r. wzrost nakładów na ochronę zdrowia zakończył się w 2025 r. na poziomie 6 proc. PKB.

– Przyjmuję zarzut, że to za wolno, ale dotychczas nikt tego nie spróbował. Chcemy ustawowo zagwarantować, że ten odsetek będzie się poprawiał. Gdyby chcieć już dziś osiągnąć 6 proc. PKB, to musielibyśmy do systemu dodać jakieś 35 mld zł. To astronomiczna kwota – podkreślił.

O wystawianie recept pytali prezes ORL w Katowicach Jacek Kozakiewicz i prezes ORL w Łodzi Grzegorz Mazur. Ten ostatni skrytykował fakt, że od 1 września profesor geriatrii musi „cofnąć” do lekarza POZ pacjenta chcącego uzyskać bezpłatne leki z tzw. listy 75+. – Czemu są równi i równiejsi? – zapytał.

Szef resortu temu zaprzeczył. – W obliczu m.in. polipragmazji lekarzowi POZ łatwiej jest kontrolować wypisywane leki niż specjalistom. Chodzi też o uczynienie lekarza POZ strażnikiem środków publicznych – powiedział.

Projekt 75+ nikomu nie odebrał prawa do wystawiania recepty i jeżeli ktoś chce się leczyć u diabetologa, to nadal może to robić, ale jeśli pacjent chce uzyskać bezpłatne leki, to nowe przepisy – jak to ujął – „delikatnie wskazują”, by iść do POZ. Przypomniał, że są kraje, w których recepty wystawiają wyłącznie lekarze POZ, a lekarz specjalista jest w tamtych systemach raczej konsultantem.

Odpowiadając na pytanie prezesa ORL w Warszawie Andrzeja Sawoniego o pozasądowym dochodzeniu roszczeń z tytułu wypadków medycznych, minister wyjaśnił, że prace, choć wolno, są kontynuowane.

Dlaczego stomatologia nie jest priorytetem?

O perspektywy stomatologii pytał Andrzej Baszkowski, przypominając, że p.o. prezesa NFZ Andrzej Jacyna, goszcząc pod koniec lipca na posiedzeniu Prezydium NRL, nie określił jej mianem priorytetu.

– Wśród priorytetów w stomatologii na pewno są dzieci. Dyskutujemy, co zrobić, aby opieka stomatologiczna była dostępna dla dzieci. W rozporządzeniu o kryteriach oceny ofert, które właśnie weszło w życie, działający w szkole gabinet stomatologiczny ma szansę otrzymać więcej punktów – usłyszał w odpowiedzi od ministra.

Wiceprezes NRL Zyta Kaźmierczak-Zagórska pytała o sens istnienia karty DiLO. Minister podkreślił, że w związku z planowaną nowelizacją pakietu onkologicznego przeprowadzono bardzo szerokie konsultacje nie tylko ze środowiskiem lekarskim, ale i pacjenckim. – Z rożnych powodów karta jest potrzebna, ale prawdopodobnie będzie to jedna dwustronicowa kartka – powiedział.

Jolanta Orłowska-Heitzman pytała m.in. o rozporządzenie, które zmieniłoby sposób organizacji pracy pracowni patomorfologicznych oraz nowelizację ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Jak powiedział Konstanty Radziwiłł, w tej ostatniej sprawie toczą się prace znacznie wykraczające poza ulicę Miodową i trzeba jeszcze zaczekać na efekty pracy międzyresortowego zespołu. – Nie będę zmierzał do tego, by minister zdrowia w drodze rozporządzenia określił wytyczne postępowania w patomorfologii – dodał.

Natomiast Jolanta Wierzbicka wyraziła zaniepokojenie doniesieniami medialnymi, jakoby w wyniku opieszałości w tworzeniu map potrzeb zdrowotnych mogłyby wystąpić problemy w pozyskiwaniu środków unijnych. – Mapy powstają zgodnie z harmonogramem, nie ma ani jednego opóźnienia – rozwiał wątpliwości szef resortu. Zapewnił, że są i będą poważnie traktowane w resorcie. – Chcemy podejmować decyzje nie w sposób intuicyjny, ambicjonalny i polityczny, a w oparciu o konkrety – tymi słowami podsumował sens ich tworzenia.

Mariusz Tomczak

* Zobacz apel nr 12/15/ VII Naczelnej Rady Lekarskiej z dnia 4 grudnia 2015 r. do ministra zdrowia w sprawie kierunków zmian systemu opieki zdrowotnej, zasad wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty oraz kształcenia przed- i podyplomowego w tych zawodach. Dokument w całości publikujemy tutaj.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2016


Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.