16 kwietnia 2024

Krakowska Deklaracja o Jodzie

Dzieci, które w okresie płodowym były narażone na niedobór jodu, po narodzinach i w późniejszym wieku gorzej się rozwijają i mają zaburzone funkcje poznawcze.

Foto: pixabay.com

Był czas, kiedy o niedoborach jodu wśród Polaków i następstw zdrowotnych tego zjawiska było bardzo głośno. Dostrzegając zagrożenie chorobami tarczycy, endokrynolodzy naciskali, aby wprowadzić powszechny obowiązek jodowania soli i od tego czasu na półkach sklepowych w Polsce jodowana sól jest ogólnie dostępna.

Co zatem się stało, że sprawa niedoboru jodu w organizmie i chorób tarczycy z tym związanych powróciła? Okazuje się, że jodowanie soli to jedno, a monitorowanie spożycia tego mikroelementu to drugie, gdyż dotychczas nikt tego nie robił. Zatem sprawa chorób tarczycy związanych z niedoborem jodu wciąż jest aktualna i dotyczy wszystkich krajów europejskich.

Skoordynowany monitoring

Dostrzegając problem, powołano międzynarodowy projekt „EUthyroid” nastawiony na eliminację niedoboru jodu i prewencję chorób tarczycy. W ramach tego projektu na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie spotkali się eksperci w tej dziedzinie, którzy opracowali i podpisali Krakowską Deklarację o Jodzie. Dokument ten jest apelem do polityków, urzędników i specjalistów ochrony zdrowia publicznego w całej Europie, by w swoich krajach podjęli działania mające na celu wyeliminowanie niedoboru jodu. Naukowcy podpisani pod deklaracją domagają się m.in. powszechnego obowiązku jodowania soli stosowanej do produkcji artykułów spożywczych, regularnego monitorowania spożycia tego mikroelementu i aktywnej profilaktyki zapobiegającej jego niedoborom.

Wprawdzie WHO od lat o to apeluje, jednak apele te miały słabą siłę przebicia. Podpisani pod Krakowską Deklaracją o Jodzie eksperci wierzą, że za jej sprawą sytuacja się zmieni. Deklarację podpisali naukowcy z 27 państw. Henry Volzke, koordynator unijnego projektu „EUthyroid”, w ramach którego powstał ten dokument, podczas konferencji prasowej powiedział, że w każdym kraju są podejmowane działania na rzecz eliminowania niedoboru jodu wśród mieszkańców, ale tak naprawdę nikt nie wie, z jakim skutkiem. Chodzi o to, aby zoptymalizować narodowe programy monitorowania spożycia jodu i dopiero na tej podstawie tworzyć programy profilaktyczne dostosowane do konkretnych, lokalnych potrzeb w tym zakresie.

John Lazarus, dyrektor Światowej Sieci Jodowej (IGN, Iodine Global Network) stwierdził, że deklaracja jest ważnym krokiem na drodze do zapewnienia odpowiedniego spożycia jodu i dodał, że będzie ona stanowiła dla rządów, dla przedstawicieli przemysłu spożywczego, dla instytucji zdrowia publicznego głos doradczy w ich działaniach na rzecz profilaktyki jodowej. Attilio Caligiani (World Iodine Association) zwrócił uwagę na fakt, że dokument ten pozwoli wdrożyć skoordynowaną strategię zapobiegania i zwalczania niedoboru jodu na poziomie globalnym, a Ashok Bhaseen, prezydent Międzynarodowej Federacji Tarczycowej, że to znacznie podniesie świadomość społeczeństw na temat zagrożeń zdrowotnych wynikających z niedoboru jodu.

Nienarodzone dzieci

Skutki niedoboru jodu zaczynają się już w życiu płodowym. Zdaniem ekspertów w tej dziedzinie, w wielu krajach europejskich, które mają dobrowolne programy profilaktyki jodowej, blisko 50 proc. noworodków jest narażonych na niewielki niedobór jodu. A następstwa są poważne. Jod jest składnikiem hormonów tarczycy, które biorą udział w rozwoju organizmu, w tym odpowiadają za prawidłowy rozwój centralnego układu nerwowego i poziom intelektu. Dzieci, które w okresie płodowym były narażone na niedobór jodu, po narodzinach i później mają zaburzone funkcje poznawcze.

Nawet w krajach, gdzie w ogólnej populacji zaopatrzenie w jod jest prawidłowe (do takich krajów zalicza się Polska), istnieją grupy, np. kobiety w ciąży i dzieci, które wymagają suplementacji jodu. Niedobór tego pierwiastka u ciężarnych, nawet niewielkiego stopnia, naraża dziecko na ryzyko upośledzenia funkcji poznawczych i obniżenia ilorazu inteligencji. Większość matek nie jest jednak świadoma konsekwencji niskiego spożycia jodu dla rozwoju ich dzieci.

– Nie tylko w okresie ciąży zapotrzebowanie na jod znacznie wzrasta, także u osób leczących się na nadciśnienie tętnicze i inne choroby układu krążenia, gdzie jedną z zasad leczenia jest ograniczanie spożywania soli. Ograniczając w pożywieniu podaż soli, ograniczamy też podaż jodu, a to prowadzi do zaburzeń w wydzielaniu hormonów tarczycy i związanych z tym chorób – tłumaczy prof. Alicja Hubalewska-Dydejczyk, kierownik Oddziału Klinicznego Endokrynologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, dodając, że dzięki Krakowskiej Deklaracji o Jodzie będzie można spojrzeć na problem z szerszej perspektywy.

Przełożenie na codzienność

Jod jest dostarczany do organizmu z płynami i z pożywieniem, występuje także w powietrzu. Wprowadzenie w 1997 r. obligatoryjnej profilaktyki jodowej opartej głównie na jodowaniu soli stosowanej w gospodarstwach domowych istotnie poprawiło spożycie jodu w Polsce, co przełożyło się na poprawę stanu zdrowia społeczeństwa. Jednak środowisko wciąż się zmienia, także nawyki żywieniowe oraz restrykcje zdrowotne związane ze spożywaniem soli, a to – zdaniem ekspertów – wymusza pilną potrzebę wdrożenia długoterminowego programu monitorowania spożycia jodu i dostosowania narzędzi profilaktyki jodowej do zaistniałych zmian.

Badanie pilotażowe przeprowadzone w drugiej połowie 2017 r. w Polsce wykazało, że tzw. wrażliwe populacje: kobiety w ciąży i dzieci, wymagają szczególnej uwagi endokrynologów i krajowych decydentów w zakresie opieki zdrowotnej, aby zapewnić im spożycie jodu wystarczające do prawidłowego rozwoju. Autorzy Krakowskiej Deklaracji o Jodzie przekonują więc, że to nie jest dokument, który utknie gdzieś w szafach decydentów.

– Będziemy zabiegać o to, aby jego założenia były realizowane zarówno przez ginekologów położników, jak i endokrynologów, będziemy naciskać, aby zalecali oni kobietom w ciąży suplementację preparatów jodu i to już od początku ciąży, a nie jak to było do tej pory od 10-12. tygodnia – zastrzega prof. Hubalewska-Dydejczyk. Stwierdza także, że na ogół lekarze o tym wiedzą, ale są regiony, np. woj. białostockie, gdzie tego rodzaju suplementacji się nie stosuje, co potwierdziło badanie pilotażowe. Chodzi o to, aby deklaracja znalazła przełożenie na codzienność, aby jej założenia obowiązywały we wszystkich krajach Unii Europejskiej i były sygnowane jednakowymi przepisami.

Przybywa zwolenników

Krakowską Deklarację o Jodzie mogą podpisać wszyscy zainteresowani sprawą. Dokument jest już dostępny na stronach internetowych m.in. Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego, które od początku wyraziło akces poparcia dla projektu i aktywnego uczestnictwa w jego realizacji. Prof. Marek Ruchała, prezes Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego, podkreślił, że w Polsce sytuacja jodowa w porównaniu z wieloma krajami w Europie jest bardzo dobra, o czym zadecydowały wcześniej podjęte działania w tym zakresie, ale trzeba być otwartym na problem, gdyż negatywne skutki niedoboru jodu mogą być zróżnicowane, sytuacja może się zmieniać, należy też mieć szczegółowe rozeznanie, w jakich grupach ludności (kobiety w ciąży, dzieci, osoby z chorobą wieńcową) i na jakich terenach.

–  To wymaga monitorowania i Krakowska Deklaracja o Jodzie stworzyła nam taką możliwość – powiedział profesor i zaznaczył, że w kontekście restrykcji nałożonych na ilość spożywanej soli obecnie jodowanie tego produktu może nie wystarczać, aby uniknąć chorób związanych z niedoborem tego pierwiastka. W niektórych krajach joduje się więc już chleb, mleko i wodę mineralną. W Polsce do obrotu wprowadzono kilka wód jodowanych. W przyszłości asortyment produktów jodowanych będzie się poszerzał. – Chodzi o to, abyśmy działali w sposób celowany, aby tego jodu dostarczać nie za mało i nie za dużo, ale w sam raz – podsumował prof. Marek Ruchała.

Lucyna Krysiak