18 kwietnia 2024

Gdzie nie szczepi się dzieci? Duże różnice między województwami

Najwięcej odmów szczepień jest w Polsce w województwie pomorskim – 8,3 na tysiąc mieszkańców. I choć według raportu Najwyższej Izby Kontroli ogólny wzrost liczby odmów jest niepokojący, specjaliści uspokajają, że nie jest (jeszcze?) tragicznie.

Foto: PAP

W najnowszym raporcie Najwyższej Izby Kontroli poświęconym opiece zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym w Polsce znalazł się również fragment dotyczący szczepień.

Wynika z niego, że z roku na rok  zwiększa się  liczba rodziców uchylających się od obowiązku szczepień swoich dzieci. W 2017 r. było ich ponad 30 tys., czyli o 30 proc. więcej niż w 2016 r. Od 2013 r. do 2017 r. ich liczba wzrosła o ponad 305 proc.

Regiony, w których jest najwięcej i najmniej odmów szczepień

Na terenie Polski istnieją duże różnice, jeśli chodzi o wskaźnik odmów szczepień na tysiąc mieszkańców. Najwięcej odmów przypada na województwo pomorskie – 8,3, najmniej zaś na podkarpackie – 0,8. Co ciekawe, badania socjologiczne nie wykazują w tym przypadku prostych zależności między stosunkiem do szczepień a wykształceniem, statusem społecznym czy liczbą posiadanych dzieci. Nie jest na przykład tak, że osoba bogatsza jest zwolennikiem szczepień.

– Moim zdaniem należy to wiązać ze zjawiskami kulturowymi. Tematyka szczepień może być czasem metaforą poglądów szerszych niż samo podejście do szczepionek i niekoniecznie jest związana jedynie z medycyną. Z forów przeciwników szczepień, które czytam, często wynika, że ludzie ci niekiedy w ogóle kwestionują medycynę lub są przekonani na przykład o spisku lekarzy. Odwołują się też do kwestii praw obywatelskich, twierdząc, że nie powinno być obowiązku szczepień, co jest problemem obecnym w poglądach przeciwników szczepień od czasów Jennera – mówi dr Karolina Zioło-Pużuk z kampanii „Zaszczep się wiedzą” i Wydziału Nauk Humanistycznych UKSW w Warszawie.

Według ekspertki niektórzy przeciwnicy szczepień tylko pozornie szukają prawdy, zadają pytania. Ich celem nie jest bowiem uzyskanie odpowiedzi, tylko złapanie kogoś na nieścisłości lub niewiedzy. A jeśli znajdą coś bardzo sprzecznego z ich poglądami, odwołują się do argumentu ostatecznego: „To jest spisek, nigdy nie powiedzą ci prawdy”.

– Prowadzona przez nich dyskusja na temat szczepień nie jest dyskusją medyczną, bo nie jest prowadzona przez medyków, nie jest prowadzona w czasopismach medycznych. Jest prowadzona z użyciem wybranych terminów medycznych, ale jest rozmową o czymś tak naprawdę innym, na przykład o prawach obywatelskich, lęku rodzica o dziecko, czy też potrzebie powrotu do „natury” – dodaje dr  Zioło-Pużuk. 10-krotne różnice w liczbie odmów w województwach Polski zastanawiają także dr hab. Ernesta Kuchara z Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

–  Na pewno jest to związane z zaufaniem do medycyny i szczepień ochronnych w ogóle. Szczepienia to interwencje medyczne, które wykonujemy na zdrowych. By się nim poddać, musimy być przekonani, że nie zaszkodzą. Zaufanie społeczne jest w niektórych województwach wyższe. W tym przypadku Polska wschodnia wypada lepiej. Dlaczego? Mamy tam większe zaufanie do lekarzy – mówi dr hab. Kuchar. Według niego ważny jest również wpływ lokalnych mediów. – W rejonie kaliskim jest gazeta, która od lat lansuje pogląd, że szczepienia są bardzo szkodliwe. I w województwie wielkopolskim dzieci nie szczepi 6 rodziców na 1000. Łatwiej jest podważyć zaufanie niż je zyskać – dodaje dr hab. Kuchar.

Kościół popiera szczepienia

Zarówno on, jak i dr Karolina Zioło-Pużuk zwracają uwagę, jak bardzo istotne było włączenie się Kościoła w kampanię proszczepionkową. Ostatnimi czasy etycy katoliccy wypowiedzieli się zdecydowanie za tą formą zapobiegania chorobom zakaźnym. W raporcie poświęconym opiece zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym, Najwyższa Izba Kontroli zwraca jednak uwagę, że istniejąca tendencja wzrostowa w liczbie odmów szczepień może, w przyszłości, skutkować zagrożeniem epidemiologicznym i odrodzeniem się chorób dziś uważanych za „wymarłe”.

Tak jest  w przypadku krztuśca, czyli kokluszu, którego systematyczny wzrost zachorowań jest już obserwowany. W 2016 r. liczba chorych powiększyła się o ponad 224 proc. w stosunku do 2014 r. Więcej jest także zachorowań na odrę.  W 2016 r.  ich liczba wzrosła o ponad 177 proc. w porównaniu do 2015 r. Jednak na razie jesteśmy generalnie bezpieczni. Odporność populacyjna nie spadła jeszcze poniżej bezpiecznego poziomu około 97 proc. zaszczepionych Polaków. – Mamy pojedyncze przypadki na tysiąc mieszkańców, wciąż poniżej jednego procenta populacji – uspokaja dr hab. Kuchar.

Nie zwalnia to jednak rodziców od dbania o swoje dzieci. Warto je szczepić by nie chorowały i nie zarażały dzieci i dorosłych, które z różnych względów nie mogą zostać zaszczepione lub biorą leki niwelujące działanie szczepionek. Jest projekt obywatelski ustawy, którego celem jest dobrowolność szczepień. Stanowczo sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu Ministerstwo Zdrowia. – Nie ma dowodów na to, że dobrowolność szczepień wpływa pozytywnie na populację – argumentuje minister zdrowia Łukasz Szumowski. Co więcej, są kraje, w których rezygnuje się z dobrowolności szczepień z uwagi na rosnące ryzyko epidemiologiczne.

Anna Piotrowska

Źródło: www.zdrowie.pap.pl