29 marca 2024

Artur Andrus: Dzień „dobry” :)

Coraz trudniej stwierdzić, co wokół nas jest żartem, a co nie. Młodzież znalazła sobie na to sposób. Wysyłając jakąś wiadomość, zaznacza żart odpowiednim znaczkiem 🙂 . I już. Pomysł świetny.

Coraz trudniej stwierdzić, co wokół nas jest żartem, a co nie – pisze Artur Andrus

Foto: pixabay.com

Proponowałbym wprowadzenie powszechnego obowiązku zaznaczania żartu w każdej publikacji. Bo ja się gubię. Na przykład kiedy czytam, że grupa posłów zawiadamia prokuraturę, że ministerstwo prawdopodobnie popełniło przestępstwo, a następnie ministerstwo zawiadamia prokuraturę, że grupa posłów prawdopodobnie popełniła przestępstwo, zawiadamiając prokuraturę, bo wiedziała, że ministerstwo prawdopodobnie przestępstwa nie popełniło, to przypuszczam, że tu gdzieś jest żart.

Ale w związku z tym, że żadna ze stron nie postawiła odpowiedniego znaczka 🙂 przy swoim doniesieniu, nie wiem, w którym momencie się zaczął. Chyba, że na tym etapie to jeszcze poważne, a dowcip będzie dopiero wtedy, kiedy znowu ta grupa posłów zawiadomi prokuraturę, że ministerstwo prawdopodobnie popełniło przestępstwo, zawiadamiając prokuraturę o tym, że to posłowie prawdopodobnie popełnili przestępstwo, zawiadamiając prokuraturę, że ministerstwo popełni…

Dajmy spokój. Ktoś, kto wie, że zbieram takie rzeczy podarował mi wydawnictwo promujące powiat kielecki. Piękny album, zdjęcia atrakcji turystycznych, ale przede wszystkim reklamy firm działających na tym terenie. I oto na stronie 78 promuje się ubojnia drobiu. Jest informacja o tym, że jakość świetna, a ceny niskie, adres, telefon i hasło: „Zaufały nam miliony kurczaków…”. I też bez odpowiedniego znaczka.

Ustawa o sieci szpitali weszła w życie. Więcej na ten temat piszemy tutaj.

To zdanie w tym wydawnictwie nie jest nawet wzięte w cudzysłów, to ja go tutaj dodałem. Bo gdyby było, sugerowałoby chociaż możliwość istnienia żartu w tym tekście. Cudzysłów ostrzega. Kupiłem bilet na pociąg. Przez internet. Dostałem mailem potwierdzenie z wszelkimi danymi – cena, godzina, miejsce. A na dole dopisek: Życzymy „Dobrej podróży” Zespół PKP Intercity. I ten cudzysłów od razu wywołał moje obawy. Coś knują! Gdyby tu nie było żadnego podstępu, cudzysłów zacząłby się przed Życzymy, albo nie byłoby go wcale. I co teraz? Jechać?

Podobne podejrzenie żartu odnalazłem w samolocie. W kieszonce przede mną były: instrukcja postępowania w przypadku awaryjnego lądowania, magazyn pokładowy linii lotniczych i papierowy worek na wypadek, gdybym miał jakieś sensacje i nienajlepiej znosił podróż. I właśnie na tym worku, dokładnie na jego dnie wydrukowano hasło: „Witamy na pokładzie”. To żart podobny do tego, który ładnych parę lat temu życzliwi koledzy przygotowali pewnemu znanemu piosenkarzowi na festiwalu w Opolu.

Znany jest nie tylko z wielu przebojów, ale i z niechęci do uczenia się nowych tekstów. To nawet nie niechęć, tylko paniczny strach przed zapomnieniem fragmentu. A tu koncert transmitowany w telewizji, miliony widzów. Byłby wstyd. Znany piosenkarz wypisał więc dużymi literami tekst nowej piosenki i umieścił dużą ściągę w zasięgu swojego wzroku, ale w niewidocznym dla kamer miejscu sceny. Tak zrobił podczas próby, ale kiedy wyszedł w czasie koncertu, w miejscu swojej kartki z tekstem świeżej piosenki zastał nową, przygotowaną przez kolegów z napisem: „Rysiek! Trzymaj się!”.

Artyści, kolej, linie lotnicze, nawet ubojnie drobiu niech sobie tak żartują. Ale Państwa proszę o szczególną powściągliwość. Waszemu pacjentowi może nie wystarczyć poczucia humoru, kiedy nad drzwiami wejściowymi do przychodni zobaczy hasło: Życzymy „dobrego zdrowia”. Albo w swojej dokumentacji medycznej trafi na taki wpis: rozerwanie więzozrostu piszczelowo-strzałkowego 🙂 .

Artur Andrus
Dziennikarz radiowej „Trójki”, konferansjer i satyryk