26 kwietnia 2024

Wojna w Ukrainie. Zdarzają się zaburzenia psychiczne

Komentuje dr n. med. Maciej Kuligowski, specjalista psychiatra, dyrektor ds. medycznych NZOZ Podkarpackiego Centrum Zdrowia Psychicznego w Przemyślu, prezes Oddziału Podkarpackiego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Dr Maciej Kuligowski. Foto: arch. prywatne

– Trudno powiedzieć, ilu uchodźców z Ukrainy może mieć zaburzenia psychiczne związane z doświadczeniem wojny. Wydaje się jednak, że sporo, skoro nawet u osób pochodzących z terenów nieobjętych bezpośrednio walkami, np. z okolic Lwowa, są obserwowane objawy stresu pourazowego podobne do tego, którego doświadczali polscy żołnierze wracający z misji z Iraku czy Afganistanu.

Było to widoczne zwłaszcza przez pierwsze dwa-trzy miesiące po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, gdy wielu uchodźców pojawiło się w okolicach Przemyśla. Z relacji ludzi, którzy się nimi opiekowali, jak również obserwacji kadry naszej poradni, wynika, że te osoby z dużym niepokojem, a nierzadko lękiem i paniką, reagowały na coś, co mogło przypominać odgłosy wybuchów lub walk, np. przelatujący helikopter, przejeżdżający samochód czy pociąg, wyjącą syrenę.

Do Polski przybyła bardzo zróżnicowana grupa osób, spośród których niektórzy już są pacjentami lub w przyszłości nimi będą. Wśród uchodźców są ludzie bezpośrednio dotknięci działaniami wojennymi, w tym m.in. ci, którzy opuścili swoje domy z jedną czy dwiema reklamówkami i nie wiedzą, czy kiedykolwiek odzyskają swój majątek. Wiele osób musiało zostawić swoich bliskich, a do Polski przyjechały głównie kobiety z dziećmi, które mężów i ojców na ogół zostawiły w kraju ogarniętym wojną.

Zdarza się, że niektóre osoby przebywające w Polsce w chwili rozpoczęcia walk zdecydowały się wrócić do Ukrainy, aby walczyć – to stanowi zupełnie odrębny problem z punktu widzenia psychiatrii. Jest też mnóstwo dzieci wyrwanych ze swojego środowiska, a na to wszystko nakłada się bariera językowa, która bardzo utrudnia kontakt m.in. z osobami starszymi, zwłaszcza ewakuowanymi z ukraińskich odpowiedników zakładów opiekuńczo-leczniczych. Starsi lekarze, którzy jeszcze w szkole podstawowej uczyli się jęz. rosyjskiego, w miarę sprawnie dogadują się z Ukraińcami, ale większość uchodźców nie zna jęz. polskiego ani jęz. angielskiego.

Wśród kadry Podkarpackiego Centrum Zdrowia Psychicznego w Przemyślu, liczącej około trzydziestu terapeutów i psychoterapeutów, dwie osoby w miarę biegle znają jęz. ukraiński. W naszym ośrodku zatrudniamy m.in. lekarza psychiatrę, obywatela Ukrainy, który jeździ wszędzie tam, gdzie są rozlokowani uchodźcy: do rodzin, do szkół, na dworzec kolejowy, do Domu Ukraińskiego, do Centrum Pomocy Humanitarnej… Robią to także nasi psychoterapeuci. Bywa, że trafiają do nas pacjenci będący w trakcie leczenia uzależnień w ramach programów metadonowych z objawami abstynencji po odstawienia leków.

W tej chwili na terenie naszego kraju znajduje się część personelu medycznego z Ukrainy. Niektórzy udzielają pomocy swoim rodakom, przyczyniając się do odciążania polskiego systemu ochrony zdrowia. Najgorzej było na początku rozpoczęcia rosyjskiej agresji, gdy masa ludzi przybywała do najbliższych przygranicznych miejscowości takich jak Przemyśl. Wtedy był spory chaos.

Notował: Mariusz Tomczak