Bilans czterolatka
Zgodnie z definicją WHO celem testów przesiewowych jest wstępna identyfikacja nierozpoznanych dotychczas chorób, zaburzeń lub wad na podstawie standaryzowanych metod – pisze dr Jarosław Wanecki.
Mijająca kadencja, poza nadzwyczajną sytuacją, związaną z pandemią koronawirusa, miała wpisane w kalendarz aż dwa wielkie jubileusze. Świętowanie 30-lecia odrodzenia i 100-lecia powołania izb lekarskich w Polsce było dobrą okazją nie tylko do nagradzania, dziękowania, laudacji, pisania dziejów, planowania koncertów, wystaw i gal, ale także pretekstem do refleksji nad kondycją naszego środowiska.
O ile rozliczenia przeszłości idą nam dość sprawnie, o tyle nadal borykamy się z perspektywicznym patrzeniem w przyszłość. Niestety z biegiem lat, zamiast umacniać przekonanie lekarzy i lekarzy dentystów o konieczności istnienia silnego samorządu, izby tracą zwolenników.
Świadczą o tym pośrednie dowody, wyrażone głównie w spadającej frekwencji wyborczej. Konsekwencją małego zainteresowana wyborami i brakiem reprezentacji wielu rejonów wyborczych podczas zjazdów, jest załamanie komunikacji w dół, przeciążenie pracą tych, którym jeszcze się chce i rozbieżność potrzeb poszczególnych grup interesów.
Cykliczne pytanie o sens funkcjonowania samorządu lekarskiego jednych niezmiennie irytuje, a innym staje się obojętne. Utrwala się zatem podział na działaczy próbujących okiełznać wciąż zmieniające się ustawodawstwo i stawiane przed lekarzami zadania wymyślone przez rządzących oraz zwykłych członków, narzekających na pobór składek i brak przełożenia postulatów na efekty prawne. Nie pomagają w tym personalne konflikty, ambicje, powierzchowne debaty, nastawienie na szybki rozgłos, często bez długofalowego planu.
Ochrona zdrowia po raz kolejny stoi nad przepaścią. Ile razy przez ostatnie lata wieszczyliśmy jej całkowity upadek, nikt nie zliczy. Pandemia mocno nadszarpnęła kadry. Starsze pokolenie nie wytrzymuje naporu nowych technologii. Wypalenie zawodowe coraz trudniej przezwyciężyć obietnicami podwyżek płac. Wytchnienia potrzebują weterani. Młodzież chciałaby po prostu pracować i korzystać z owoców pracy, a nie służyć i poświęcać się. Powołanie lekarskie dla wielu moich rozmówców przechodzi do lamusa. Pokłady cierpliwości wobec polityki zdrowotnej wyczerpały się już dawno temu.
Czteroletnie doświadczenia nie były miłe. Zostaliśmy przeczołgani przez pandemię, wielokrotnie obrażani, nie słuchani w radach medycznych i krytykowani. Największym rozsadnikiem zagrożeń stali się politycy, chętnie przyłączając się do proepidemików i głosząc nieprawdy medyczne tylko po to, by przypodobać się wyborcom. Propaganda kraju płynącego mlekiem i miodem mści się na każdym kroku.
Telewizor gada swoje i ludzie wiedzą swoje. Nikt nie uwzględnia uwag lekarskich. Limity zostały zniesione a kolejki wydłużają się. Hasło „konstytucja dla szpitali” zamienia slogan o „sieci szpitali”. Mapy potrzeb zdrowotnych pokryły się kurzem. Opieka koordynowana w podstawowej opiece zdrowotnej to baśń z tysiąca i jednej nocy. Posłuchać, zasnąć, zapomnieć.
Zmiana kadencji wymaga bilansu zamknięcia i otwarcia. Lata 2018-22 były trudne, ale trzeba iść naprzód bez oglądania się w tył. Przed nami wciąż praca u podstaw i walka o silny samorząd co dnia, a nie tyko w czas jubileuszowych wspomnień.
Jarosław Wanecki, pediatra, felietonista