Czy można żyć z nowotworem jak z infekcją?
O nowych metodach diagnostyki pomagających w doborze pacjentów do terapii celowanych mówił 11 maja w Świętokrzyskim Centrum Onkologii dr Jerzy P. Lasota, specjalista patomorfologii z National Cancer Institute w USA. Dzięki współpracy z NCI rocznie z terapii celowanych korzysta w ŚCO blisko 800 chorych.
– Dzisiejsza onkologia to wciąż jeszcze chirurgia, ale coraz częściej angażuje do pomocy genetykę, biologię molekularną, żeby z pomocą terapii celowanych uderzać wprost w komórki nowotworowe, nie niszcząc zdrowych – mówi dr Jerzy P. Lasota z Laboratorium Patologii National Cancer Institute w Bethesda, który specjalizuje się w diagnostyce nowotworów tkanek miękkich, między innymi GIST (guzów podścieliska przewodu pokarmowego).
Czym jest terapia celowana widać najlepiej na przykładzie chorych na GIST, leczonych z wykorzystaniem imatinibu.
Leku używa się tylko w terapii guzów o określonym profilu genetycznym. – To daje fantastyczne efekty: guzy znikają jakby zostały usunięte operacyjnie – tłumaczy dr Lasota. Zastosowanie leku musi być poprzedzone testami immunohistochemicznymi, genetycznymi, które określą populację pacjentów mogących odnieść korzyść z tego leczenia.
– To jest kierunek, w którym współczesna onkologia intensywnie się posuwa, a histopatolodzy, diagności i genetycy molekularni mają w tym olbrzymi udział, ponieważ są odpowiedzialni za identyfikowanie pacjentów, u których tego typu leczenie może zakończyć się sukcesem – podkreśla dr Lasota.
Terapia celowana jest również nadzieją dla chorych, u których inne metody leczenia nie przynoszą efektów.
– Jeśli ktoś jest w terminalnym stanie choroby i nie może być leczony innymi metodami, a ma nowotwór, w którym zidentyfikowano gen i mutację powodującą rozrost nowotworu i ten nowotwór odpowiada na leczenie celowane, to zażycie na śniadanie jednej tabletki, sprawia, że tacy ludzie żyją jeszcze 5, 10, nawet 15 lat. Ich nowotwór jest zamknięty w klatce, nie rozwija się – mówi dr Lasota.
Przyznaje, że całkowite wyleczenie na razie nie jest możliwe, ale przecież żyjemy z różnymi infekcjami i przy odpowiednim leczeniu możemy pracować, normalnie funkcjonować. – Chodzi o to, abyśmy podobnie mogli funkcjonować z nowotworami – dodaje.
ŚCO współpracuje z dr Lasotą od 15 lat w zakresie diagnostyki nowotworów podścieliskowych przewodu pokarmowego (guzów tkanek miękkich), czerniaka, raka jelita grubego, guzów płuc i opłucnej. Materiał pobierany w ŚCO jest wysyłany do USA, gdzie jest badany zaawansowanymi metodami biologii molekularnej.
– Laboratorium NCI jest w stanie trzema różnymi sposobami badać tego samego guza, żeby być pewnym co do wyniku – wyjaśnia dr Janusz Kopczyński, kierownik Zakładu Patologii Nowotworów ŚCO. Korzystają na tym przede wszystkim pacjenci.
Jak informuje dyrektor ŚCO prof. Stanisław Góźdź, dzięki nowoczesnej diagnostyce histopatologicznej i molekularnej oraz wymianie informacji naukowych pomiędzy obydwoma ośrodkami w ubiegłym roku w ŚCO leczono z pomocą terapii celowanych blisko 800 pacjentów. Obecnie wspólnymi badaniami naukowymi pod kątem terapii celowanych mają zostać objęci chorzy z guzami jąder.
– Nic się nie wydarza przypadkiem. Świętokrzyskie Centrum Onkologii jest nastawione na rozwijanie nowych metod, uczestniczy w badaniach naukowych, które pomagają weryfikować materiał naukowy pod kątem jego przydatności do kwalifikowania pacjenta do terapii celowanej. Dyrektor tego Centrum jest świadom, w jakim kierunku idzie współczesna onkologia, rozbudowuje dział biologii molekularnej – mówi o współpracy z ŚCO dr Jerzy P. Lasota.