Déjà vu 2.0
I znów ten sam scenariusz: bierność rządu, zapaść finansowa i organizacyjna publicznej ochrony zdrowia, ostry protest zawodów medycznych, zaoferowanie podjęcia rozmów przez ministra i przewijające się w tle obrazki, że wcale nie jest tak źle, a już doktorom powodzi się wręcz znakomicie…
Łatwo przewidzieć, co z tego wyniknie. Ano NIC! Nic, jeśli wziąć pod uwagę realizację głównego i zarazem dokładnie tego samego postulatu od 30 lat – żadnej naprawy systemu nie będzie. Być może tu i ówdzie pojawi się trochę grosza, przede wszystkim po to, by ugasić największe pożary.
Władza znów coś obieca, zapowie zmiany, zaprosi na rozmowy, może nawet zwoła okrągły stół albo ogłosi szczyt. To nic nie kosztuje, a zobowiązanie do realizacji ma czysto umowny charakter (kto, oprócz lekarzy, pamięta obiecywane przez ministra Szumowskiego zatrudnienie asystentów medycznych?).
Jak podczas każdego takiego protestu ze zdwojoną siłą jesteśmy bombardowani przekazami, ile to rząd zjednoczonej prawicy już zrobił dla poprawy zdrowia Polek i Polaków, a ile zamierza dokonać w najbliższych latach. Po raz enty słyszymy tę samą płytę i co pewne – nie po raz ostatni.
Dawno przestałem się temu dziwić, chociaż jest co poprawiać i nawet wiadomo jak. Szkopuł w tym, że jak zwykło się mówić, nie ma politycznej woli do gruntownych zmian. Nie tylko po stronie rządzących, ale i w liczącej się w walce o władzę opozycji, co niepokoi najbardziej, czyniąc rzeczywistość bezalteranatywną.
Rzecz jasna nie biorę pod uwagę pusto brzmiących frazesów typu: „jak my dojdziemy do władzy, to…” (tu długa lista, co się skróci, podniesie i uprości). Dla rządzących, niezależnie, czy u steru są akurat „nasi”, czy „oni”, najlepiej jest tak, jak jest. Tak jest najtaniej i najbezpieczniej. Co najważniejsze – wszystko się jakoś kręci. A jak mocniej zaskrzypi, to się coś obieca, zapowie zmiany…
Odczuwalne usprawnienie obecnego systemu, opierającego się na deklarowanej powszechnej dostępności wszystkiego dla wszystkich, wymagałoby znaczących nakładów finansowych, czyli nie wchodzi w grę. Gdyby chcieć wprowadzić system efektywniejszy, z konkurencją ubezpieczalni lub choćby wprowadzić współpłacenie, jako regulator popytu na usługi, trzeba by podjąć niepopularne decyzje, co też nie wchodzi w grę.
Można by sobie pozwolić na faktyczną reformę, gdyby rządzący i koalicja uznali, że ochrona zdrowia wymaga wspólnych działań, ale na to tym bardziej nie ma szans. Poza tym, jeśli impulsem do zmian nie była śmierć tysięcy ludzi, odciętych od opieki medycznej podczas natarcia koronawirusa, to dlaczego miałby nim być nawet najbardziej zdecydowany, głośny i cieszący się poparciem społecznym protest?
Z każdym dniem od wygaśnięcia wiosennej fali coraz mniej osób pamięta, jak było. Mieliśmy 120 tysięcy nadmiarowych zgonów i to jest liczba przerażająca, ale mimo to nieszczęście dotknęło bezpośrednio tylko wybrane rodziny. Coraz mocniej za to przebija się, że „było ciężko, ale daliśmy radę”. Tak działa alzheimerowska pamięć społeczna. Obawiam się, że białe miasteczko będzie dla rządzących argumentem za zwiększeniem składki zdrowotnej w ramach Polskiego Ładu.
Z punktu widzenia celów propagandowych nie jest istotne, że pozyskane w ten sposób pieniądze posłużą realizacji kolejnych transferów społecznych, a nie poprawie funkcjonowania publicznej opieki zdrowotnej. Paradoksalnie zdecydowanie wyższą składkę zapłacą nie tylko lekarze, często ostatnio wskazywani jako ci, którym dobrze się powodzi, ale także inni protestujący – przede wszystkim pielęgniarki i ratownicy, „docenieni” w ten sposób za swoją pracowitość.
Wieloletnia bierność na górze nie oznacza ciszy w systemie. Sześć lat rządów zjednoczonej prawicy to bardzo intensywny rozwój sektora prywatnego. Jakkolwiek dziwnie i dla wielu zaskakująco to zabrzmi, ale takiej koniunktury w gabinetach prywatnych jak za Jarosława Kaczyńskiego nie było nigdy.
Sławomir Badurek, diabetolog, publicysta medyczny
„Gazeta Lekarska” od samego początku śledzi protest pracowników ochrony zdrowia – więcej o jego przebiegu i postulatach medyków, wywiady z liderami oraz kilkaset zdjęć z manifestacji i białego miasteczka można znaleźć TUTAJ