Deszczowo, ale ze wspaniałą atmosferą. XIV Zlot „DoctorRiders”
Zloty kończące sezon Ogólnopolskiego Klubu Motocyklowego Lekarzy „DoctorRiders” – zawsze w ostatni weekend sierpnia – mają swoją specyfikę. Są zlotami „techniczno-uroczystymi”.
Foto: archiwum
Kilka elementów jest stałych: spotkanie Zarządu i Komisji Rewizyjnej, Walne Zgromadzenie ze sprawozdaniami i udzieleniem absolutorium, szkolenia i Parada.
W tym roku doszedł jeszcze jeden – „Slajdowisko”, czyli konkursowy (o Puchar Prezesa) pokaz filmów, zdjęć i wspomnień z odbytych podróży oraz wszelakich imprez. Myślę, że będzie to również stały punkt naszych jesiennych spotkań.
Zloty te są najliczniejsze: dwieście pięćdziesiąt – trzysta pięćdziesiąt uczestników, niekoniecznie w czasie całego, czterodniowego pobytu. Podobnie było i w tym roku. Przez gościnny Słok i hotel „Wodnik”, w dniach 23-26 sierpnia br., przewinęło się około dwieście osiemdziesiąt osób, w tym nasi goście z prezesem OIL w Łodzi – Pawłem Czekalskim na czele. Najmłodszy uczestnik Zlotu miał cztery miesiąc, a najstarszy – blisko osiemdziesiąt lat.
Po dojazdowym, powitalnym czwartku, w piątek rano pierwsze „Slajdowisko”. Cieszyło się ono ogromnym zainteresowaniem, a filmy i zdjęcia były wspaniałe. Jury („Niebieska” i „Bober”) jednomyślnie „Puchar Prezesa” przyznało autorowi reportażu z wyprawy naszych „Rajdersów” do USA, oczywiście z „Drogą 66” – „Michowi”. Na szczególne wyróżnienie zasłużył też film i zdjęcia – „10 lat u „Jelonka” i „Maruchy”, czyli Poraj we wspominkach.
Po południu, na „walnym” przyjęliśmy nowych członków i kandydatów OKML, wręczyliśmy złote i srebrne odznaczenia oraz puchary, a także – po raz pierwszy – tabliczki nagrobne dla zasłużonych „Rajdersów”, którzy przesiedli się do „Niebieskich Rydwanów” – non omnis moriar. Wieczorną zabawę z „Tipsy Drivers”, „Drutami” i DJ-em rozpoczęła Ania Cholewińska, wykonując fenomenalnie, brawurowo Hymn „DoctorRiders” – musiała bisować.
Cały czas przyglądaliśmy się prognozom pogody, a były one niepokojące dla mającej się odbyć w sobotę Parady. Widok kolumny stu pięćdziesięciu motocykli, z obstawą policji i naszych kornerów, sunących po asfaltowej drodze w strugach deszczu, można porównać do widoku „Fregat pod Pełnymi Żaglami” i „Koni w Galopie”, ale jest to jazda bardzo trudna, wręcz niebezpieczna.
I… stało się. Od wczesnego rana, kapitan drogi „Margol” i ja nerwowo spoglądaliśmy w niebo, cały czas pada. Czekaliśmy na policję. Pojawił się kapitan drogówki, który wcześniej przejechał wyznaczoną trasę; wszędzie na drogach, po nocnej nawałnicy, piach i maź poślizgowa. Oznajmił, że jest wraz z kolegami gotowy do jazdy, skrzyżowania obstawione, prezydent Bełchatowa czeka, ale… będzie to bardzo ryzykowny przejazd. Decyzja – rezygnujemy z Parady.
Nikt nie protestował, wszak bezpieczeństwo najważniejsze. I tak to pogoda, zmusiła nas po raz pierwszy do odwołania jazdy w kolumnie. Rekompensata – kolejna beczka piwa, pogaduchy, basen, relaks do uroczystej kolacji. Wieczorem w galowych strojach czekaliśmy na występ – niespodziankę. „Trzeci Oddech Kaczuchy” wprowadził nas we wspaniały nastrój.
Dla większości z nas ich piosenki to nasza młodość, śpiewaliśmy razem z nimi. Rano w niedzielę – rozstania przy siąpiącym deszcz. Na szczęście wszyscy szczęśliwie dotarli do domów. Wielkie, wielkie dzięki.
Grzegorz „Prezes” Krzyżanowski – „Prezydent”
PS. Szczególne podziękowania dla przewodniczących Komisji Sportu i Rekreacji: NIL – Jacka Tętnowskiego i OIL w Łodzi – Ryśka Golańskiego.