Dlaczego ludzie nie udzielają pierwszej pomocy
Jako społeczeństwo jesteśmy bierni, tylko 25 proc. świadków zdarzenia reaguje, gdy dochodzi do nieszczęścia. Dlatego tematem trzeciej edycji akcji edukacyjnej Śląskiej Izby Lekarskiej „Nie żyj złudzeniami – zdrowie jest najważniejsze” były właśnie zasady udzielania pierwszej pomoc.
W spotkaniu wzięli udział dziennikarze, rzecznicy prasowi i pracownicy izby.
W okresie wakacyjnym liczba wypadków, tak jak temperatura zdecydowanie rośnie. Najczęstszą przyczyną zgonów u ludzi młodych do 44. roku życia są obrażenia ciała w wyniku urazów. W wypadkach komunikacyjnych w Polsce ginie rocznie od 4 do 6 tysięcy osób.
Pierwsze minuty po nieszczęśliwym wypadku są decydujące.
Ta statystyka jest zatrważająca, można ją poprawić upowszechniając zasady udzielania pierwszej pomocy. – Trzeba wyłowić ambasadorów, którzy będą przekazywać i promować wiedzę, jak udzielać skutecznie pierwszej pomocy, odgrywającej niejednokrotnie najważniejszą rolę w łańcuchu przeżycia – powiedział prezes Okręgowej Rady Lekarskiej Jacek Kozakiewicz.
– W wielu publicznych miejscach znajdują się nieaktualne i niepełne schematy postępowania, trzeba to zmienić. Obecność na dzisiejszym spotkaniu rzecznika prasowego Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ podkreśla znaczenie pierwszej pomocy nie tylko dla lekarzy, ale i dla płatnika, który musi niejednokrotnie pokrywać koszty zaniedbań w tym zakresie – podkreślił.
Edukacja związana z udzielaniem pierwszej pomocy jest istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa społecznego, od postawy przypadkowego świadka zdarzenia zależy ludzkie życie. – Główną przyczyną braku reakcji ze strony świadków zdarzenia jest obawa przed nieumiejętnym udzieleniem pierwszej pomocy i konsekwencjami związanymi z odpowiedzialnością prawną – tłumaczył konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej prof. Krystyn Sosada.
Odwagi do działania w obliczu wypadku dodaje ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym z 2006 roku, która mówi, że każdy, kto podejmie się działań ratowniczych, korzysta z ochrony należnej funkcjonariuszowi publicznemu. Może zatem poświęcić dobra osobiste i majątkowe osoby poszkodowanej w zakresie, w jakim jest to niezbędne dla ratowania jej życia i zdrowia.
Prawidłowo wykonywana resuscytacja daje szanse na przeżycie.
– Jeśli chodzi o pierwszą pomoc poprawiła się, natomiast sytuacja w służbach ratowniczych współpracujących z systemem Państwowe Ratownictwo Medyczne takich jak PSP, OSP, WOPR i GOPR. Za tę poprawę odpowiada obligatoryjny 66-godzinny Kurs Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy kończący się egzaminem państwowym – dodał prof. Krystyn Sosada.
Brak powtarzania schematów postępowania może sprawić, że w sytuacji zagrożenia czyjegoś zdrowi i życia stres weźmie górę nad zdrowym rozsądkiem. Wtedy potencjalny amator ratownik jest o wiele mniej skuteczny. – Dziś my ratujemy kogoś, jutro to my możemy być ratowani – powiedział w podsumowaniu prof. Krystyn Sosada.