Dr Dariusz Samborski: Dzięki samorządowi lekarz może skoncentrować się na pracy
Gdyby nie było samorządu lekarskiego, moglibyśmy mieć wyłącznie nadzieję, że minister zdrowia pochyli się nad naszymi problemami – mówi dr Dariusz Samborski, członek Prezydium NRL, wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej, lekarz dentysta.
– Dyskusja o podwyższaniu składki członkowskiej unaoczniła fakt, że jako ustawowi członkowie samorządu nie zdajemy sobie sprawy, po co istnieją izby lekarskie. Przez ostatnie lata nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, aby zmienić naszą świadomość.
Niestety część lekarzy i lekarzy dentystów nawet nie tyle nie wie, co nie chce wiedzieć, dlaczego i po co walczyliśmy by powstał nasz samorząd. A wystarczyłoby zadać sobie pytanie: skoro jest zbędny, jak mówią niektórzy, to dlaczego np. ratownicy medyczni, którzy przez ostatnie miesiące walczyli o utworzenie swojego samorządu, tak bardzo chcą go mieć? Dla składki?
Dzięki istnieniu samorządu zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów możemy po prostu skoncentrować się na wykonywaniu pracy, zarabianiu, rozwijaniu swoich pasji zarówno tych zawodowych, jak i życiowych, i nie musimy zajmować się stale tym, co „wypączkuje”, często niczym drożdze w cieple, w pomysłach i głowach ustawodawczych.
W naszym imieniu planowane zmiany śledzą izby, a samorządowcy, reprezentanci środowiska, działają na rzecz wprowadzenia pewnych rozwiązań, a jednocześnie starają się blokować pomysły, które są niekorzystne zarówno dla naszego środowiska, jak i dla pacjentów.
To jest bardzo niedoceniana rola samorządu. Wokół jest dużo osób lobbujących za wejściem w życie kosztowych, ale zbędnych pomysłów. Z perspektywy stomatologa sądzę, że gdyby rozwiązania zgłaszane z wielu stron wchodziły w życie ot tak jak powstają, pacjent za jedno wypełnienie musiałby zapłacić tysiąc złotych.
Ktoś może powie: „Ale ja mam działalność gospodarczą, więc dla mnie to bez różnicy, czy samorząd istnieje, czy nie”. Czyżby? A jeśli pojawią się przepisy, że za leczenie i wypełnienie ubytku powinno się pobierać opłatę w maksymalnej wysokości np. 70 zł? Bo ktoś sobie tak wyliczył np. wizerunkowo, przedwyborczo. Czy wtedy działalność gospodarcza uchroni nas przed czymkolwiek? Czy zaoferuje najlepsze leczenie pacjentom? Uważam, że nie.
Tylko silny – siłą swoich członków akceptujących i rozumiejących czym jest – samorząd może nas uchronić przed wprowadzaniem takich pomysłów w życie i pozwoli nadal zachować wolność zawodu.
Wyobraźmy sobie likwidację samorządu i przejęcie jego funkcji przez np. ministra zdrowia. Wówczas to pan minister sprawowałby pieczę nad wykonywaniem zawodu, nadzorował sądy lekarskie, ustalał składki, celował zapomogi, kształcił i scalał środowisko. W jaki sposób mogłoby to wyglądać, widzimy najlepiej na przykładzie NFZ, który jest odgórnie sterowany przez osoby z nadania politycznego.
Gdyby nie było samorządu lekarskiego, jako lekarze moglibyśmy mieć wyłącznie nadzieję, że minister zdrowia pochyli się nad naszymi problemami. To prawda, że obecnie rzadko słucha naszego głosu, ale czy gdyby izb w ogóle nie było, czy na pewno byłoby lepiej?
Marzy mi się taki samorząd, jaki był w okresie międzywojennym, gdy prezes izby wchodził do siedziby resortu, często przypadkowo, a to minister, zaszczycony jego niespodziewaną wizytą, sam szukał czasu na spotkanie z szefem Naczelnej Izby Lekarskiej – samorządu lekarzy i lekarzy dentystów zawodów, których rangę, prestiż i powagę reprezentuje. Utopia – może, ale tak jak marzenia mają być wolne, niech nasz zawód pozostanie wolny i niezależny.
Notował: Mariusz Tomczak