Dr Hanna Stolińska: dieta to nie magia z Instagrama
Pacjentom, którzy przez lata mieli złe nawyki, nie dbali o siebie i doprowadzili do wielu problemów zdrowotnych, potrzebny jest czas i dyscyplina – mówi doktor nauk o zdrowiu i dietetyk kliniczny Hanna Stolińska w rozmowie z Sylwią Wamej.

Jak lekarze, którzy diagnozują u pacjentów otyłość, powinni z nimi rozmawiać o dietach i zmianie stylu życia?
Lekarze w podstawowej opiece zdrowotnej nie mają przestrzeni na edukację żywieniową, ale też nie posiadają dostatecznej wiedzy, którą dostarczają pięcioletnie studia dietetyki. Myślę, że można zasugerować pacjentowi, by zaczął działać interdyscyplinarnie i wprowadzał nawyki dotyczące zmiany stylu życia, ale też skierować go do dietetyka klinicznego, który już indywidualnie będzie z nim pracować.
Połączenie dietetyki, aktywności fizycznej, często i psychoterapii przynosi największe rezultaty długoterminowe i jest zmianą na stałe. To ogromna machina do pracy z pacjentem w gabinecie dietetycznym. Ważne, by była to wykwalifikowana osoba po studiach, a nie żaden coach po kursie, który może zrobić tylko krzywdę chorej osobie. Nie mogą to być także żadne rozmowy z chatem GPT czy inne gotowe rozwiązania. To nie pomoże, a jedynie zaszkodzi.
A jak lekarz może zmotywować pacjenta z otyłością?
Powinien mniej edukować na temat samego żywienia, a motywować do tego, by leczyć schorzenia współistniejące, które często blokują chudnięcie. To choroby tarczycy, insulinooporność, cukrzyca, zaburzenia hormonalne, jak zespół policystycznych jajników. Schorzeń jest bardzo dużo i trzeba poddać je leczeniu.
W ostatnim czasie wiele osób sięga po Ozempic, stosowany w leczeniu cukrzycy, mimo że go nie potrzebuje, myśląc, że to dobre rozwiązanie na odchudzanie. Leki typu Ozempic powodują, że pacjent przestaje jeść, bo nie ma apetytu. Często do dietetyków trafiają również osoby, które nie mają nadmiernego apetytu i nie jest to główną przyczyną ich choroby. A środki takie jak Ozempic jeszcze bardziej obniżają apetyt.
Pacjent prawie przestaje jeść i spada mu masa mięśniowa. Pojawiają się rozmaite niedobory i wzrasta tkanka tłuszczowa. Sama mam takich pacjentów. Przy zażywaniu tego typu leków pacjent ma do czynienia z nauką jedzenia, wmuszania go w siebie, regularności odpowiednich posiłków oraz aktywności fizycznej, by pobudzać mięśnie do pracy.
Dostęp do dietetyków na NFZ jest bardzo ograniczony. Co mogą zrobić osoby z otyłością, których na prywatną wizytę nie stać?
W niektórych poradniach, m.in. diabetologicznych czy szpitalach, można skorzystać z pomocy dietetyka, lecz nie jest to kompleksowe podejście. Nie można wszystkiego przekazać w piętnaście minut, tak by odpowiedzialnie podejść do problemu.
Jak wygląda leczenie otyłości w gabinecie dietetycznym?
Z pacjentem przeprowadzany jest wywiad zdrowotny, żywieniowy oraz dotyczący stylu życia i jego elementów, jak sen, sport, suplementacja. Wykonywana jest analiza składu ciała i rozpisywane są indywidualne zalecenia. Pacjent prowadzi dziennik żywieniowy, widujemy się co 2-3 tygodnie, by rozwiązywać bieżące potrzeby.
Czy są jakieś uniwersalne wskazówki dotyczące jedzenia?
Warto podkreślać najważniejsze rzeczy, jak regularność jedzenia, odpowiednia liczba posiłków – cztery w ciągu dnia, zwiększenie ilości warzyw w diecie oraz zredukowanie ilości owoców. Trzeba też położyć nacisk na produkty białkowe, bo one dają uczucie sytości, podkręcają metabolizm i są wyznacznikiem tego, czy pojawia się masa mięśniowa.
W jadłospisie osób z otyłością ważne jest chude mięso, chudy nabiał, jaja, rośliny strączkowe oraz ryby. Duży nacisk powinien być położony na to, by osoba z chorobą otyłościową przestała jeść słodycze i żywność przetworzoną, przygotowywała regularnie posiłki w domu i nie spożywała gotowych dań.
Wiele osób z nadmierną masą ciała korzysta z modnych diet. Jak tłumaczyć, że nie dadzą one upragnionego efektu?
Gdy patrzę na to, co reklamują celebryci i influencerzy, jestem przerażona tym, jak bardzo ludzie nie biorą odpowiedzialności za zdrowie, a czasem nawet życie drugiego człowieka. Pacjenci często szukają cieszących się popularnością diet, które mają dać efekt „wow”. Tyle że one nie zmienią nawyków żywieniowych i nie spowodują długoterminowej utraty masy ciała. Często problemem nie jest samo schudnięcie, tylko utrzymanie później wagi.
Okazuje się, że 90 proc. pacjentów wraca do wagi wyjściowej lub waży więcej. Naturalne jest, że szukamy rozwiązań, które nas mogą zmotywować. Niestety, modne diety często budzą dużo irytacji i powodują zmęczenie. Gdyby te diety cud działały, wszyscy bylibyśmy piękni, młodzi i szczęśliwi. A tak nie jest. Najlepsza dieta to taka, którą pacjenci mogą stosować długoterminowo. Dbanie o siebie jest naszym obowiązkiem, ale także przyjemnością. To nie może być kara.
Otyłość da się pokonać?
Jeśli pacjenci przez lata mieli złe nawyki, nie dbali o siebie i doprowadzili do wielu problemów zdrowotnych, trzeba dać sobie trochę czasu i przede wszystkim dyscypliny. Sama motywacja to za mało, bo ona się zmienia co pięć minut. Nasz mózg jest plastyczny i nie współgra z nami. On chce tylko dopaminy z m.in. dobrego jedzenia. Trzeba wprowadzić więc dyscyplinę.
Warto też zmienić myślenie o dbaniu o swoje zdrowie. Karą dla pacjenta nie może być to, że nie zje frytek. Ma być mu przyjemnie, że sięgnie po pieczoną rybę z warzywami, kaszą czy brązowym ryżem, bo takie danie jest dobre dla jego ciała. W odchudzaniu jest dużo psychologii, ale także kwestii zmiany smaków, urozmaicania diety, czy dbania o mikrobiom jelitowy – osoby z otyłością mają zaburzenia dysbiozy jelitowej.
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 6/2025