22 listopada 2024

Dr Paweł Grzesiowski: Czeka nas armagedon infekcyjny

Czy jesteśmy przygotowani jesienną walkę z pandemią COVID-19? W jaki sposób wykorzystaliśmy ostatnie tygodnie, wiedząc, że już wkrótce, z koronawirusem SARS-CoV-2 skrzyżują się zachorowania na grypę?

Dr Paweł Grzesiowski. Foto: arch. prywatne

Komentuje dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog, prezes Fundacji „Instytut Profilaktyki Zakażeń”, wykładowca Szkoły Zdrowia Publicznego Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie:

– Kiedy dorośli wrócą z urlopów do pracy, a uczniowie pójdą do szkół, czeka nas armagedon infekcyjny, a coraz niższa temperatura będzie sprzyjać szerzeniu się koronawirusa, bo chętniej będziemy przebywać w zamkniętych, słabo wietrzonych pomieszczeniach, będzie mniej słońca i obniży się nasza odporność.

W okresie wakacyjnym zmarnowaliśmy co najmniej miesiąc w kwestii przygotowań do jesiennej fali zachorowań, bo wszyscy byli skupieni na wyborach prezydenckich. Co prawda są plany i rekomendacje dotyczące dalszej walki z COVID-19 i to napawa pewnym optymizmem, ale władze przez kilka ostatnich tygodni żadnych ważnych decyzji nie podejmowały – jedynie mówiono o nich w czasie konferencji prasowych.

W gronie eksperckim wiele pomysłów przedyskutował m.in. zespół powołany w lipcu przez ministra Waldemara Kraskę, którego celem jest opracowanie strategii zwalczania epidemii COVID-19, ale bez decyzji sygnowanych przez kierownictwo resortu niewiele pójdziemy naprzód. Oczywiście może być tak, że we wrześniu nowy minister zdrowia szybko podejmie wiele decyzji, ale w przypadku chorób zakaźnych niektóre opóźnienia są trudne do odrobienia.

Patrząc z perspektywy drugiej połowy sierpnia, trudno powiedzieć, byśmy byli dobrze przygotowani na jesienną walkę z pandemią.

Każdego dnia przybywa nawet po 900 nowych zakażonych, a wkrótce każdy gorączkujący pacjent z bólem gardła będzie musiał być analizowany pod kątem koronawirusa. W szpitalnictwie panuje zamieszanie, pacjenci z ciężkim COVID-19 są kierowani na oddziały i szpitale zakaźne lub do szpitali jednoimiennych, ale kiedy pacjent z gorączką przychodzi do szpitala powiatowego, trafia do kolejki na SOR, choć powinien otrzymywać pomoc w warunkach ambulatoryjnych.

Od kilku miesięcy do placówek POZ trudno dostać się na tradycyjną wizytę. Teleporady to dobre rozwiązanie, ale są pacjenci wymagający bezpośredniego kontaktu z lekarzem – bez względu na to, czy są infekcyjni, czy też nie. Dodatkowo w tej chwili lekarz rodzinny nie ma uprawnień do kierowania pacjenta z podejrzeniem COVID-19 na test, musi wysłać pacjenta do sanepidu lub do szpitala albo na prywatne badanie, za które ludzie często płacą po 500 zł z własnej kieszeni. Ze strony resortu zdrowia są zapowiedzi, że to się zmieni, ale te rozwiązania powinny zostać wdrożone w życie już kilkanaście tygodni temu.

W Polsce średnio wykonuje się 15-20 tys. testów dziennie, a powinno się ich robić w granicach 50-70 tys. Brakuje koordynacji między laboratoriami, bo jedne mają możliwości do badania znacznie większej ilości testów, a inne nie wyrabiają z ogromem pracy. Skoro w połowie sierpnia w niektórych miastach na wynik czekało się po 3-4 dni, a w Płocku nawet 7 dni, to można zadać pytanie, po co właściwie wykonywano test, skoro choroba mija? W niektórych laboratoriach brakuje odczynników, bo firmy nie są w stanie dostarczyć ich odpowiedniej ilości.

Bardzo dobrze, że Ministerstwo Zdrowia ogłosiło refundowanie szczepionek przeciwko grypie m.in. dla medyków, ale nie ma na razie wdrożonych narzędzi wykonawczych tak masowych szczepień, bo przecież szczepionki zamawiają poszczególne podmioty, a ponadto każdy szczepiony musi być zakwalifikowany przez lekarza. Opóźnienie w tej sprawie jest co najmniej miesięczne, bo szpitale muszą rozpisać przetargi, a cykl zakupowy zajmuje trochę czasu. Im więcej osób się zaszczepi przeciwko grypie, tym mniej pacjentów jesienią trafi do lekarza przez tę chorobę czy do szpitala z powodu jej powikłań.

Nie mamy pewności czy szczepionek wystarczy dla wszystkich, w przychodniach powstają listy oczekujących. Oczekiwania na decyzje nowego kierownictwa Ministerstwa Zdrowia są ogromne, bo sezon grypowo-covidowy zbliża się nieuchronnie i czasu na przygotowanie systemu opieki zdrowotnej jest coraz mniej.

Notował: Mariusz Tomczak


Rozmowa przeprowadzona kilka dni przed zaprezentowaniem 3 września w czasie konferencji prasowej w Ministerstwie Zdrowia jesiennej strategii walki z pandemią