23 listopada 2024

Dr Sławomir Badurek: Z chaosu szarego w kolorowy

Wprawdzie trzydzieści lat to nie czterdzieści, ale miał rację Andrzej Rosiewicz, wyśpiewując na wstępie każdego odcinka „Czterdziestolatka”, że „minęło jak jeden dzień” – pisze dr Sławomir Badurek.

Foto: pixabay.com

Nie potrafię wyjaśnić, jakim sposobem w tak błyskawicznym tempie przeniosłem się z jesieni 1992 r., kiedy skończyłem studia, do jesieni roku 2022! Jubileuszy nie lubię, bo drażni mnie towarzyszące im zadęcie, sztuczność, festiwal służalczych uniesień z hektolitrami wylewanej wazeliny, tudzież spotęgowane samochwalstwo.

Bliskie jest mi natomiast podejście traktujące rocznice jak okazje do refleksji i chwili zadumy. O sobie wspominam na tych łamach tylko jako reprezentant według statystyk najliczniejszego w środowisku lekarskim pokolenia, o podobnym do mojego stażu zawodowym, któremu dane było zmierzyć się z rzeczywistością PRL-u (w moim przypadku na pierwszych latach studiów) i wolnej Polski.

Bilans jest sprawą indywidualną, ale ten mój wypada zdecydowanie korzystnie, bo robię to, co lubię i po wielu latach pracy nie czuję się wypalony. Patrząc z szerszej perspektywy, nie mam wątpliwości, że pod względem materialnym, mimo narzekań na niedofinansowanie ochrony zdrowia z budżetu państwa, możemy mówić o przełomie.

Co prawda publiczna opieka zdrowotna długo, bo praktycznie do końca lat 90., nie mogła uwolnić się z pęt minionej epoki, to w XXI stuleciu wygląd zdecydowanej większości szpitali i przychodni zmienił się znacząco na korzyść. Przybyło nowych lub gruntownie wyremontowanych placówek medycznych, a wśród najnowocześniejszych, powstałych z największym rozmachem, już nie dominują prywatne, jak miało to miejsce jeszcze nie tak dawno.

O niebo lepsze jest także wyposażenie placówek i jeśli z czymś jest kłopot, to na ogół nie z dostępnością wysokiej klasy sprzętu, ale fachowej obsługi. Na plus należy zaliczyć rosnące mniej więcej od dekady zarobki lekarzy, od stażysty do specjalisty, choć trzeba pamiętać, że nie jest to zasługa postulowanych przez środowisko od wczesnych lat 90. regulacji, a braku lekarzy i konkurencji między sektorem publicznym a prywatnym.

Oczywiste minusy to nieporównywalnie większa niż 30 lat temu biurokracja, w tej chwili główny pożeracz naszego czasu, i coraz mocniej zachwiana równowaga między leczeniem „zgodnie z najlepszą wiedzą” a regułami narzuconymi przez płatnika.

Przez 30 lat istotnie zmienili się pacjenci. Jako szpitalny internista na co dzień dostrzegam, jak bardzo zwiększył się odsetek schorowanych staruszków, walczących o poprawę stanu zdrowia. Kiedy zaczynałem pracę, 90-latek na oddziale był rzadkością, dziś chorych w tym wieku jest wielu i w dużo większym niż kiedyś stopniu doskwiera im oprócz chorób brak opieki. Niestety, wzrosła także roszczeniowość i agresja ze strony pacjentów i ich bliskich, nawiasem mówiąc, podsycana przez rządzących, szczególnie w ostatnich latach…

Dla mnie największym rozczarowaniem minionego 30-lecia jest stan permanentnego bałaganu, w jakim znajduje się nasz system ochrony zdrowia. Trzydzieści lat temu jak mantrę powtarzano słowo „reforma”. I rzeczywiście bardzo wtedy na nią liczono, zakładając, że system zostanie dofinansowany i uporządkowany. Był nawet czas, kiedy wydawało się to realne. Kilkanaście kas chorych (w domyśle konkurujących ze sobą) i zapowiedź idących za pacjentem pieniędzy brzmiały obiecująco.

W praktyce wyszła z tego karykatura, co dało rządowi Leszka Millera mandat społeczny do utworzenia w 2003 r. Narodowego Funduszu Zdrowia i tym samym powrotu do centralnego zarządzania. Tak oto z chaosu szarego weszliśmy w chaos kolorowy. Przyjemniejszy dla oka, ale równie męczący. I dla pacjentów, i dla lekarzy. Może się zdarzyć, że w ciągu kolejnych trzydziestu lat system doczeka się oczekiwanych reform.

Dla mojego pokolenia, nawet jeśli okres ten minie jak jeden dzień, to marna perspektywa. Ostatnie lata pokazały jednak, że rzeczywistość bywa nieprzewidywalna również w tych obszarach, które wydają się bardzo stabilne.

Sławomir Badurek, diabetolog i nefrolog, publicysta medyczny