22 listopada 2024

Kara 70 tys. zł nałożona na pacjentów

Szpital im. Świętej Rodziny w Warszawie, którego dyrektorem jest prof. Bogdan Chazan, ma zapłacić około 70 tys. zł kary – poinformował w czwartek podczas briefingu prasowego minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz. Samorząd lekarski uważa, że jest to kara tak naprawdę nałożona na pacjentów.

1/1

Foto: Marta Jakubiak

W szpitalu zakończyły się niedawno kontrole prowadzone przez konsultanta krajowego ds. ginekologii i położnictwa, Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Rzecznika Praw Pacjenta. Podczas briefingu minister Bartosz Arłukowicz podał wnioski pokontrolne:

  • pacjentce nie zaproponowano i nie wykonano u niej badań prenatalnych,
  • u pacjentki z ciążą wysokiego ryzyka nie wykazano należytej staranności w zakresie badań USG,
  • przedłużające się konsultacje przyczyniły się do znacznego wydłużenia postępowania diagnostycznego,
  • odraczanie terminów konsultacji w ciąży uniemożliwiło wykonanie zabiegu przerwania ciąży,
  • prof. Chazan nie informując pacjentki o ośrodku, w którym mogłaby uzyskać pomoc, naruszył prawo.

Jednocześnie poinformował, że NFZ zadecydował o nałożeniu na kierowaną przez prof. Chazana placówkę kary około 70 tys. złotych. – Narodowy Fundusz Zdrowia jako płatnik może wyciągać konsekwencje wobec szpitala, bo zawiera z nim umowę. Jeśli chodzi o dyrektora, jest on zobowiązany do prawidłowego zarządzania szpitalem i powinien zarządzać nim tak, żeby do takich sytuacji nie dochodziło – podkreślał minister.

Na ten temat wypowiedział się również samorząd lekarski. – Trzeba się głęboko zastanowić, na kogo nałożono karę – mówi prezes NRL, Maciej Hamankiewicz. Uważa, że kary nakładane na szpital są karami nakładanymi de facto na pacjentów, gdyż płatnik zmniejsza kolejne transze pieniędzy dla ukaranego świadczeniodawcy. – Tak naprawdę zostały ukarane pacjentki, a nie szpital – podkreśla.

Wnioski z kontroli przekazano m.in. prokuraturze i właścicielowi szpitala, którym jest miasto. Szpital ma siedem dni na odwołanie się od decyzji NFZ.

Minister Arłukowicz podkreślił też, że NFZ ma cały zestaw różnych kar: począwszy od kar finansowych po zerwanie umowy. Jest od tego, żeby pilnować przestrzegania prawa oraz wykonywania warunków umowy i właśnie to się w momencie stało. Odmiennego zdania jest prezes Hamankiewicz, który uważa, że w państwie prawa od wydawania wyroków są sądy, a nie NFZ i minister zdrowia.

– Samorząd lekarski wielokrotnie wskazywał, że w jednym ręku nie może pozostawać urząd prokuratorski, sędziowski i egzekutorski. To niedopuszczalne, by w państwie prawa NFZ sam kontrolował, wymierzał karę i sam karę egzekwował. Taka sytuacja zdarza się nie pierwszy raz i przeciwko temu zawsze będziemy protestować, jako szanujący zasady demokracji i opowiadający się za przestrzeganiem prawa – poinformował prezes Hamankiewicz.