Klauzula wyższego dobra tuż-tuż?
W maju 2024 r. powinna zostać wprowadzona klauzula wyższego dobra – przypomina samorząd lekarski, powołując się na obietnice złożone przez przedstawicieli obecnego obozu władzy. – Wkrótce powiemy „sprawdzam” – zapowiada prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Łukasz Jankowski.
Obecnie system ochrony zdrowia w Polsce, zamiast na pacjentach, jest koncentrowany na szukaniu winy wśród personelu medycznego. Bez tzw. klauzuli wyższego dobra wszyscy ponosimy dodatkowy koszt, a najbardziej na tym cierpią osoby wymagające pomocy medycznej.
– Zdecydowaliśmy się wprowadzić nazwę „klauzula wyższego dobra”, ponieważ dobro pacjentów jest wartością nadrzędną – powiedział prezes NRL Łukasz Jankowski w czasie spotkania z dziennikarzami w siedzibie Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL) w poniedziałek 15 kwietnia 2024 r.
Samorząd lekarski uważa, że Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych w obecnej formule nie spełnia oczekiwań, bo wysokość świadczeń, które mogą otrzymać pacjenci za jego pośrednictwem, jest niewystarczająca. – Jeśli pacjent uważa, że kwoty są za małe, musi założyć sprawę karną – mówi Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy NIL, dodając, że należy to zmienić, tak by osoby poszkodowane mogły otrzymać odszkodowanie w prosty i szybki sposób.
Przypomnijmy, że niedawno powołany Fundusz Kompensacyjny zapewnia uproszczony tryb uzyskania rekompensaty finansowej przez osoby, które podczas pobytu w szpitalu doznały uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia lub uległy zakażeniu szpitalnemu. Maksymalna kwota świadczenia dla pacjenta wynosi 200 tys. zł, a w przypadku śmierci – do 100 tys. zł dla każdej z osób uprawnionych.
Powikłanie to nie błąd medyczny
Jak podkreśla Maria Kłosińska, kierowniczka Działu Mediów i Komunikacji NIL, pacjent zwykle nie wie, co jest przyczyną zdarzenia niepożądanego. I przestrzega, by nie mylić błędów medycznych czy rażących zaniedbań – które wprawdzie się zdarzają, ale stanowią margines – z powikłaniami. Obecność tych ostatnich jest wpisana w leczenie, a błędy mogą być następstwem wadliwej organizacji systemu ochrony zdrowia.
– Ze zdarzeniami medycznymi jest jak z prostokątem: każdy błąd jest zdarzeniem medycznym, ale nie każde zdarzenie jest błędem – mówi Jakub Kosikowski. W jego opinii w Polsce zbyt często „udaje się”, że nie ma zdarzeń niepożądanych, a przecież dochodzi do nich na całym świecie. Statystyki międzynarodowe wskazują, że nawet co dziesiąty pacjent w szpitalu może być ofiarą zdarzenia medycznego. Niektórych nie da się uniknąć.
– Mam dobre zdanie o polskich lekarzach, ale nawet jako rzecznik nie mogę powiedzieć, że czasami się nie mylimy – powiedział rzecznik NIL. Zastrzegł jednak, że odpowiedzialność karna za błędy medyczne powinna być zarezerwowana dla spraw kryminalnych czy przypadków rażącego zaniedbania swoich obowiązków, a nie sytuacji, w które jest wpisane ryzyko systemowe.
Atmosfera strachu w szpitalach
Zdaniem przedstawicieli samorządu lekarskiego wśród wielu lekarzy szpitalników dominuje strach przed prokuraturą, co sprawia, że odczuwają objawy wypalenia zawodowego. Praca w stanie przewlekłego zmęczenia i stresu może wpływać na efektywność w miejscu pracy i coraz częściej staje się przyczyną absencji.
– Przed pandemią szacowało się, że 40-45 proc. personelu medycznego deklaruje objawy wypalenia zawodowego, a po pandemii ten odsetek wzrósł do ok. 60 proc. To jest bardzo alarmujące. Jeszcze w poprzedniej kadencji samorząd proponował wprowadzenie urlopu dla poratowania zdrowia na wzór nauczycieli, ale nie spotkało się to z pozytywnym odzewem – powiedział wiceprezes NRL Mateusz Kowalczyk.
– 70 proc. niepożądanych zdarzeń medycznych, w tym błędów medycznych, to wina niewydolnego systemu ochrony zdrowia. Pracujemy w atmosferze strachu, a system stawia na karanie niewinnych lekarzy. Są ciągani po sądach i prokuraturach, a mogliby skupić się na leczeniu pacjentów – mówił Jakub Kosikowski.
Podobne zdanie ma prezes Łukasz Jankowski: – Świadomość, że lekarz może trafić za leczenie pacjenta do sądu lub prokuratury, sprawia, że w naszej grupie zawodowej rośnie ryzyko samobójstw.
Mariusz Tomczak