27 sierpnia 2025

Łukasz Jankowski: obietnice nam nie wystarczą

Nowa minister zdrowia to szansa na nowe otwarcie. Trzymam za nie kciuki, bo gruntowne zmiany są niezbędne, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, jak bardzo są trudne do przeprowadzenia.

Fot. Monika Szałek

Bez nich cały system ochrony zdrowia pogrąży się w jeszcze głębszym kryzysie. Jeżeli nic nie zrobimy, jeżeli rządzący nie zaczną traktować zdrowia Polaków jako priorytetu, czeka nas krach w NFZ i załamanie się systemu publicznego.

To dlatego pod koniec 2023 r. udzieliliśmy ogromnego kredytu zaufania nowej ekipie rządowej. Nadzieje były duże, obietnice jeszcze większe. Wyrażaliśmy też wprost wolę współpracy w najważniejszych dla lekarzy i lekarzy dentystów sprawach. Z tej nadziei zostało dokładnie tyle, ile ze składanych nam wtedy obietnic – prawie nic. W Naczelnej Izbie Lekarskiej przygotowaliśmy podsumowanie półtorarocznych rządów w obszarze zdrowia i nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że było ono, biorąc pod uwagę brak działań w tej sferze, krytyczne.

To nakłada się na ogromną dziurę w kasie Narodowego Funduszu Zdrowia. Według naszych szacunków w 2026 r. zabraknie co najmniej 40 mld zł – być może więcej. A wiemy też, że stan budżetu może nie pozwolić na dotowanie NFZ w takiej wysokości, aby tę dziurę załatać. Czasu na reformę jest coraz mniej. W tej sytuacji dziwi mnie marazm, jaki zapanował w Ministerstwie Zdrowia – rekonstrukcja póki co niewiele zmieniła, a na pewno nie przyspieszyła działań. A trzeba działać, i to już!

Chcę bardzo jasno powiedzieć, że nie zgadzamy się na obciążanie nas odpowiedzialnością za dysfunkcyjny system, który nie gwarantuje pacjentom dostępu do świadczeń medycznych i każe im czekać na wizytę po kilka miesięcy. Próbuje się obwinić za te niedostatki właśnie nas – lekarzy – rzekomo „przejadających” nakłady na system ochrony zdrowia. Politycy i niektóre media regularnie urządzają polowania z nagonką, tworzona jest atmosfera niechęci, pojawia się hejt i agresja. Przeciwstawiani są sobie pacjenci i lekarze – w myśl zasady divide et impera. A wiemy już, że prowadzi to prostą drogą do tragedii.

Deklarując gotowość do współpracy z ministerstwem, chcę wyraźnie zaznaczyć, że lekarze nie zamierzają rezygnować ze swoich postulatów dotyczących jakości świadczeń, a także wynagrodzeń oraz bezpieczeństwa – tak fizycznego, jak i prawnego, czyli wprowadzenia systemu no fault. Nie akceptujemy przeciągania sprawy uproszczonych trybów wykonywania zawodu przyznawanych osobom bez odpowiedniej znajomości języka polskiego i z wykształceniem odbiegającym od tego, jakie wymagane jest w Polsce od polskich lekarzy.

Efektem tych praktyk jest to, że dziś Polak ma trudniejszy dostęp do zawodu niż osoby z zagranicy. To niedopuszczalne z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjenta – docierają do nas bowiem przykłady pogorszenia zdrowia chorego na skutek działań „lekarzy”, którzy na przykład źle zrozumieli opis badania obrazowego. Będziemy się też upominać o wprowadzenie stosunkowo prostych sposobów usprawnienia działania systemu, takich jak np. pełna automatyzacja refundacji czy centralna e-rejestracja.

Widoczne są jednak pewne zwiastuny zmiany podejścia i szansy na współpracę. Rząd przyjął projekt nowelizacji Kodeksu karnego, w której znalazło się zaostrzenie kar za agresję wobec pracowników medycznych. Prokuratorzy po konsultacjach z NIL otrzymali wytyczne dotyczące postępowania w takich sprawach. Zaapelowałem do prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowanie tzw. ustawy ukraińskiej utrzymującej przyznawanie uproszczonego dostępu do wykonywania zawodu.

Jestem też po pierwszym spotkaniu z minister Jolantą Sobierańską-Grendą. No cóż, mówiąc otwarcie, w wielu miejscach nasze stanowiska są rozbieżne. Ale usłyszałem, że pani minister nie zamierza kontynuować czysto PR-owej strategii obarczania lekarzy odpowiedzialnością za błędy systemu i że nie będzie ograniczać swobody gospodarczej osób pracujących na kontraktach. To bardzo ważna dziś deklaracja, ale muszę przypomnieć, że według badania przeprowadzonego przez NIL jedna trzecia lekarzy chciałaby wrócić z kontraktu na etat, o ile dostaliby wynagrodzenie na poziomie trzech średnich krajowych.

Czekamy więc na takie zmiany, które zresztą przedstawiciele rządu już nieraz nam obiecywali. W innych ważnych dla samorządu sprawach pani minister zadeklarowała przeprowadzenie analiz. Tyle że po półtora roku rządów czas obietnic i analiz już się kończy. A rozgoryczeni lekarze mogą w którymś momencie powiedzieć „sprawdzam”.

Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 9/2025