22 listopada 2024

Obdarowani kolejnym szczęściem

Słuszność i racjonalność celu jakiejś polityki sama w sobie nie usprawiedliwia i nie równoważny uciążliwości wprowadzanych reform.

Foto: pixabay.com

Wiele, zbyt wiele się dzieje wokół nas, i pomimo że „żniwo wielkie”, sprawę bynajmniej nie fundamentalną dla naszego zawodu chcę uczynić leitmotivem tego felietonu.

I też nie po to, aby pięćsetny raz utyskiwać nad naszą dolą, ale by wskazać na z gruntu mylne przekonanie urzędów centralnych, że słuszność cząstkowego celu jakiejś polityki usprawiedliwia i równoważny uciążliwość wprowadzanych reform.

To, że obrót odpadami generował patologie zaśmiecające nasz kraj, że być może nowy system uszczelni ten obrót przed choćby importem niechcianej przez nas masy odpadów, nie oznacza jeszcze, że mamy wszyscy ponosić zbiorową odpowiedzialność w postaci reform wprowadzanych koniecznie jednego dnia i koniecznie jednolicie dla wszystkich.

Wzorem grafików, w które pracownicy wpisują planowane dyżury czy urlopy, ministrowie powinni mieć rządowy grafik, w który wpisywaliby planowane przez siebie wiekopomne, wprowadzające ład, porządek i ogólne szczęście, reformy.

W sytuacji, kiedy reforma jednego ministra nakłada się dla jakiejś branży z reformą innego ministra, dla branży takiej obligatoryjnie powinno się wprowadzać zasady szczególne. Inaczej, wzorem głowy rodziny, która zadłużyła się pod ciężarem „absolutnie koniecznych” zakupów współmałżonka i dzieci, branża może popaść w kłopoty pod ciężarem kilku różnych, absolutnie słusznych, skądinąd, polityk.

Przy okazji, jako że jest to kącik obserwacji systemowych, chcę zasygnalizować przyjrzenie się zakresowi odpowiedzialności państwa za wykonywanie umów z firmami zbierającymi odpady medyczne. Mamy bowiem z tymi firmami umowy cywilnoprawne, a obowiązek ich posiadania raczej twardy, bo ustawowy. I jest to sine qua non warunek prowadzenia zabiegowej działalności leczniczej.

W pewnych sytuacjach może prowadzić to (i niestety tak się zdarza) do gorszej pozycji negocjacyjnej w rozmowach lekarza z firmą zbierającą odpady. Nie twierdzę, że tych firm koniecznie powinno być dużo więcej, ale z uwagi na bezpośredni wpływ działalności takiej firmy na najbardziej wrażliwy społecznie obszar działalności gospodarczej (działalność lecznicza), korzystanie przez nie z praw strony umowy cywilnoprawnej może mieć fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania rynku naszych usług. Na stronach internetowych NIL szukajcie Państwo w serwisie stomatologicznym zakładki poświęconej odpadom.

W chwili oddania felietonu do druku ustawa prolongująca na pół roku dokumentację papierową po poprawkach Senatu trafia z powrotem do Sejmu. A w Sejmie będziemy zapewne niedługo większą delegacją z powodu nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. A że dobrzy z nas – lekarzy, ludzie, to i następne szczęście czeka w kolejce. Na niedawnej konferencji uzgodnieniowej ws. projektu rozporządzenia o dokumentacji medycznej (ten temat też znajdziecie na naszych stronach) zapowiedziano, że do końca roku światło dzienne ujrzy projekt ustawy o dokumentacji.

Jeśli miałaby spiąć w jedno i zastąpić kilkadziesiąt aktów, które teraz traktują o kształcie dokumentacji medycznej, to pełna zgoda. Tyle że tego manewru należałoby spodziewać się przed cyfryzacją, a nie w trakcie. No, ale to już pewnie tego szczęścia byłoby za dużo.

Andrzej Cisło, wiceprezes NRL