12 marca 2025

Piachem w tryby machiny szczepień

Jeśli tak prosta czynność jak szczepienie wymaga zarządzenia liczącego 144 strony, nie jest dobrze. Biurokratyczne pomysły decydentów pojawiają się bez jakiegokolwiek skrępowania i nikt nie czuje zażenowania. A nawet jeśli czuje, nie ma chęci, by to zmienić.

Fot. shutterstock.com

O szczepieniach wykonywanych w aptekach przez farmaceutów w innych krajach usłyszałem niecałe osiem lat temu. Byłem zdziwiony zarówno faktem, jak i tokiem myślowym oraz ustawodawczym, które doprowadziły do „zmiany paradygmatu apteki jako punktu dystrybucji leków”.

Zapoznawałem się z różnymi rozwiązaniami stosowanymi nie tylko w europejskich aptekach. Wszędzie mechanizm był podobny: zdziwienie, negacja, zrozumienie, akceptacja, ustawodawstwo, pilotaż, implementacja oraz zadowolenie. W Polsce na początku to nie przeszło. Niemniej ziarno zostało zasiane.

A potem wybuchła pandemia…  Pierwsze szczepionki przeciw COVID-19 pojawiły się tuż po Bożym Narodzeniu 2020 r.

Proces legislacyjny toczył się „jak żółw ociężale”. Mimo że umierało wielu mieszkańców naszego kraju, szkolenia teoretyczne i praktyczne dla farmaceutów zaczęły się odbywać dopiero w kwietniu 2021 r. Centra Symulacji Medycznych przeżywały oblężenie. Na ok. 26 tys. farmaceutów pracujących w aptekach uprawnienia do kwalifikacji oraz wykonywania szczepień uzyskało ok. 9 tys. Dużo.

Ruszają punkty apteczne

Pierwsi szczepiący farmaceuci w niewielkiej liczbie zostali zatrudnieni w różnego rodzaju masowych punktach szczepień. Przełom nastąpił w lipcu 2021 r., gdy dzięki ustawie, a nie tylko rozporządzeniu, ruszyły apteczne punkty szczepień. O ile dobrze pamiętam, w pierwszym rzucie było nas poniżej 500. Byłem wśród nich, choć początkowo nie było to pewne. Dlaczego? Bo od początku prowadzę aptekę tylko leków gotowych.

Według pierwotnej interpretacji NFZ odnoszącej się do rozporządzenia ws. wykazu pomieszczeń aptek szczepienia w tego typu aptekach nie powinny się odbywać. Zarazem inne rozporządzenie precyzuje, że szczepienia mogą się odbywać w tzw. ekspedycji lub pomieszczeniu administracyjno-szkoleniowym. Pomieszczenie do wykonywania receptury nie jest do tego potrzebne, a tym bardziej niezbędne.

W każdym razie Ministerstwo Zdrowia szybko wydało komunikat, który wielu tego typu aptekom otworzył drogę do szczepień.

Jednak najpierw trzeba było podpisać umowę z NFZ. Farmaceutyczne umysły ścisłe nie są przyzwyczajone do stykania się z biurokratycznymi absurdami płatnika. Moja apteka istnieje w Pleszewie w tym samym miejscu od 1996 r., ale dopiero jako punkt szczepień musiała mieć przypisaną… długość i szerokość geograficzną miejsca wykonywania działalności. Należało złożyć oświadczenie, że zapoznano się z odpowiednimi przepisami oraz że apteka… jest apteką.

Formularz – z błędami – był autorstwa NFZ. Liczył ok. 2700 znaków, ale na portalu NFZ należało go wkleić w pole mieszczące ok. 2000 znaków. Powtórzę: w tym czasie ludzie masowo chorowali i umierali, a biurokratyczne pomysły pojawiały się bez jakiegokolwiek skrępowania. Gdy próbowaliśmy interweniować, w odpowiedzi słyszeliśmy, że „wszyscy tak muszą robić”. Nikt nie czuł zażenowania. A jeśli czuł, nie miał chęci, by to zmienić. Ten brak chęci było widać od dołu do góry.

Pamiętam również sytuację, gdy góra musiała interweniować, ale wtedy dół czuł się urażony.  Po zetknięciu się z betonową ścianą biurokracji farmaceuci zaczęli szczepić w aptekach. Natychmiast się okazało, że wbrew początkowym obawom pacjenci zaakceptowali farmaceutów jako „robiących zastrzyki”. Lawina ruszyła.

Przeciwko 27 chorobom…

Duża dostępność aptek, długie godziny pracy, także w dni świąteczne, brak kolejek spowodowany znakomitym wykorzystaniem narzędzi informatycznych okazały się strzałem w dziesiątkę. Pacjenci byli zachwyceni, co wiele razy dawali odczuć. Polecali nas jeden drugiemu. Całymi rodzinami przyjeżdżali z daleka. Jak w innych krajach, pierwszym celem wykorzystania aptecznych punktów szczepień było odciążenie lekarzy zajętych leczeniem chorych, głównie na COVID.

Drugim był wzrost wyszczepialności, czyli profilaktyka. Wyprzedzając fakty, dodam, że w czasie formalnego trwania pandemii ok. 2 tys. farmaceutów podało nieco ponad trzy miliony dawek. W grudniu 2023 r. i w styczniu 2024 r. co czwarte szczepienie przeciw grypie zostało wykonane przez farmaceutów w aptekach ogólnodostępnych.

A w okresie październik-listopad 2024 r. wykonali więcej (!) szczepień przeciw COVID-19 niż wszystkie pozostałe podmioty razem wzięte. Obecnie szczepi ok. 2 tys. farmaceutów w ok. 1300 aptekach.

Po koniec 2021 r. ustawodawca zauważył, że zbyt biurokratycznie podchodząc do naszych uprawnień, zablokował nam możliwość szczepienia przeciw grypie, która wtedy była zagrożeniem większym niż w innych latach. Jak gdyby domięśniowe podanie tych dwóch (a później także innych) szczepionek istotnie się różniło. Rozwiązano i ten problem. Obecnie możemy szczepić przeciwko 27 chorobom.

Nie wiedzieć czemu z resortu zdrowia później wyszedł pomysł, by apteczne punkty szczepień docelowo miały mieć oddzielne wejście, szatnię dla pacjentów oraz bieżącą wodę, ciepłą i zimną. Jak gdyby ktoś zapomniał, że apteki nie są z gumy. Skończyło się odpowiednim rozporządzeniem MZ. Szatnia i oddzielne wejście nie są  otrzebne. Za to w wielu przypadkach na wyposażeniu musi być… mobilna umywalka. Po co i dla kogo? Tego nikt nie wie.

…z zarządzeniem na 144 strony

Od 1 listopada 2023 r. obowiązuje zarządzenie prezesa NFZ (144 strony), które narzuca zasady wykonywania i rozliczania szczepień. Do zawarcia umowy według nowych popandemicznych reguł potrzebna jest specjalna aplikacja z NFZ. Wklepywanie danych, które NFZ i tak już posiada, jest czasochłonne. Zniechęca. Na koniec zarówno papierowe dokumenty, jak również ich cyfrowe kopie nagrane na płycie CD trzeba włożyć do dwóch kopert, jedna w drugą, i listem poleconym przesłać do NFZ.

Gdy jako jeden z kilkunastu pierwszych w Polsce uporałem się z tymi absurdami, przeżyłem miłe zaskoczenie. Pracownice Wielkopolskiego Oddziału NFZ telefonicznie i z wielką życzliwością pomagały w przebrnięciu przez ich archaiczny system informatyczny. Inni farmaceuci też uzyskiwali taką pomoc, a więc działanie było systemowe. W związku z tym kolejny raz powstaje pytanie, po co tworzyć skomplikowane i nieżyciowe przepisy, by ich skutkiem była niepotrzebna i frustrująca praca tylu osób, w tym pracowników NFZ?

Nowa tura (od października 2024 r.) szczepień przeciw COVID dostarczyła nowych wrażeń. Aby rozliczyć kolejny miesiąc, należy dokonać korekty za dużo wcześniejsze szczepienia, które dopiero teraz są zakwestionowane przez NFZ.

Przyczyna kwestionowania? Nieznana. Dlaczego komunikat zwrotny z NFZ informuje, że pacjent szczepiony trzy dni wcześniej (choć w poprzednim miesiącu) został już rozliczony (co jest niewykonalne)? Tego też nie wiadomo. Mógłbym podać jeszcze wiele równie absurdalnych przykładów, jednak czas na konstruktywne wnioski.

Jeśli tak trywialna – z księgowego punktu widzenia – czynność jak szczepienie wymaga zarządzenia liczącego 144 strony, choć w trakcie pandemii rozliczanie było bardzo proste, nie jest dobrze. Jeśli inne procedury są komplikowane według podobnych zwyczajów, jest jeszcze gorzej. Jeśli inteligentni ludzie, farmaceuci i lekarze, zamiast wykonywać swój zawód, tracą czas na spełnianie zachcianek biurokratów, jest fatalnie. Jeśli wypalają się w swej pracy także dzięki niepotrzebnym utrudnieniom, jest gorzej niż fatalnie.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt z decydentów nie reaguje. Nie widzi skutków swych negatywnych decyzji lub zaniechań wynikających z przyzwyczajenia. Nie widzi potrzeby ich zmiany, czyli radykalnego uproszczenia. Nie widzi, że ich działania z jednej strony są obrazą dla profesjonalistów zajmujących się chorymi, a z drugiej są piachem w tryby skomplikowanej machiny, która bez profesjonalistów nie będzie działać. Za to działać będą twórcy zarządzeń liczących 144 strony lub więcej.

Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2025