Prof. Andrzej Matyja: Ruch jest wszystkim, cel jest niczym?
Tytułowe pytanie wraca, gdy słyszy się o kolejnych inicjatywach regulacyjnych dla ochrony zdrowia. Czyżby znak czasu? Nie tylko naszego!
Właśnie na moje biurko trafił z introligatorni świeżo oprawiony rocznik 2018 „Gazety Lekarskiej”. Jako dwudziesty ósmy dołącza do kolekcji wydań pisma ukazującego się od 1990 r.
Zapisana jest tu historia odrodzonego w 1989 r. samorządu lekarskiego. Są też przykłady meandrów kolejnych reform ochrony zdrowia, zawirowań personalnych, ogólnie słusznych postulatów, rozbudzonych nadziei i rozczarowań.
Ci, którzy będą przygotowywać się do tegorocznych obchodów 30-lecia reaktywowania samorządu lekarskiego, z pewnością znajdą tu wiele ciekawych, źródłowych informacji. Moje notatki „Z Sobieskiego 110” powstają jako swego rodzaju kronika najważniejszych spraw, którymi w NRL zajmujemy się w ramach powierzonego nam mandatu.
Z czasem, przy okazji kolejnych jubileuszy, one też mogą rzucić światło na nasze realia. W nowy rok wydawniczy weszliśmy z odmienioną „Gazetą Lekarską”. Wydanie, które obecnie mają Państwo przed sobą, jest już drugim w nowej odsłonie. Otrzymujemy sygnały, że zmiana została dobrze przyjęta przez Czytelników. Zespół zapowiada kolejne nowości i otwarcie na nowe pióra. Tematów dziennikarzom nie zabraknie. Widać to na przykładzie minionego miesiąca. Na bieżąco odnotowują to serwis internetowy www.nil.org.pl i portal www.gazetalekarska.pl.
Ostatnio trafiło tam stanowisko o strategii onkologicznej. Temat ten – i słusznie – obszernie potraktowała „Gazeta Lekarska” na kolejnych stronach tego wydania. Toczą się też seriale o cyfryzacji w ochronie zdrowia i utylizacji amalgamatu w stomatologii. Oba utwierdzają nas w przekonaniu, że nieuniknione zmiany (to wymóg czasu, i co do tego nie ma wątpliwości) trzeba wprowadzać w sposób szanujący realia – techniczne, infrastrukturalne, społeczne i finansowe.
Decydentom warto też przypominać, że warunkiem skutecznej zmiany jest komunikacja oparta na dialogu i słuchaniu drugiej strony – jej brak w większości wypadków niweczy nawet najbardziej słuszne zamiary. W tym miejscu warto odnotować reakcję ZUS na naszą zdecydowaną interwencję w obronie lekarzy, którzy czuli się szykanowani decyzjami ubezpieczyciela. Były to, według nas, nadmierne i niczym nieuzasadnione sankcje za opóźnienia w wystawianiu e-zwolnień. Dobrze, że odstąpiono od niesłusznie wymierzonych kar.
W poprzednim felietonie dzieliłem się obserwacją poczynioną przy okazji dyskusji o przyszłości kadr ochrony zdrowia. Nie minął miesiąc, a już wpada kolejny kamyk do tego samego ogródka. Oto 14 lutego odbyło się posiedzenie Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego z udziałem wicepremiera Jarosława Gowina. Jak doniosły media, istotnym punktem tego spotkania była debata pt. „Uwarunkowania kształcenia lekarzy w Polsce”. Debata ważna i potrzebna, tyle że poprowadzona obok innej, toczącej się praktycznie od roku.
Zarówno w samorządzie lekarskim, jak i w Ministerstwie Zdrowia dyskutuje się nad zmianami zaproponowanymi przez zespół powołany po protestach rezydentów. W toku wielomiesięcznej pracy przygotowano projekt zmian zasad kształcenia podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów. Tymczasem na debatę Rady Głównej nie zaproszono przedstawicieli NRL, mimo że jednym z podstawowych, ustawowych zadań samorządu lekarskiego jest opiniowanie i wnioskowanie spraw kształcenia przed- i podyplomowego lekarzy oraz współdziałanie z organami administracji publicznej w obszarach ochrony zdrowia i warunków wykonywania zawodu lekarza.
Jako środowisko nie mogliśmy przejść obojętnie wobec tego – nazwijmy to – niefortunnego zdarzenia. Dałem temu wyraz w piśmie wystosowanym do wicepremiera Gowina. Pozostaje mieć nadzieję, że podobne sytuacje się nie powtórzą. Historię tę odnotowuję, aby nasi następcy, wertując „Gazetę Lekarską” przy okazji kolejnych jubileuszy, trafili na przestrogę, jak łatwo można wpaść w pułapkę „ruch jest wszystkim, cel jest niczym”. A może wpisali ją do rozdziału „Jak hartowała się stal?”.
Andrzej Matyja, prezes NRL