Prof. Wojciech Rokita: Cięcie cesarskie to nie tylko blizna
Brak odpowiedniej edukacji pacjentek w ciąży na temat cesarskiego cięcia i wiążącego się z tym ryzyka, a także presja społeczna i brak zrozumienia mediów, że cięcie cesarskiej nie jest zabiegiem medycyny estetycznej, lecz ciężką operacją.
Dr hab. Wojciech Rokita podczas Zjazdu Wcześniaków 2016
To są, zdaniem wiceprzewodniczącego Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego dr. hab. n. med. Wojciecha Rokity, główne przyczyny systematycznego wzrostu liczby cesarskich cięć w Polsce.
Według danych z 2015 roku, Polska pod względem liczby cesarskich cięć zajmuje czwarte miejsce w Europie. Przez cięcie cesarskie w skali kraju jest rozwiązywana obecnie już ponad 40 procent, a w niektórych szpitalach nawet 50 procent ciąż.
Zdaniem dr. hab. Wojciecha Rokity, który jest również szefem Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Zespolonego w Kielcach oraz konsultantem wojewódzkim w tych dziedzinach medycyny, jest to przede wszystkim konsekwencja błędnie prowadzonej polityki informacyjnej, w świetle której w mediach niejednokrotnie przedstawia się cesarskie cięcie jako zabieg prosty, łatwy, krótki, zawsze kończący się sukcesem.
W opinii wiceszefa PTG, również lekarze, którzy nie są położnikami, ginekologami bądź perinatologami, mogą źle informować pacjentki, że cięcie cesarskie to operacja bezpieczna. – Natomiast fakty mówią co innego. Umieralność okołoporodowa pacjentek przy cesarskim cięciu jest 9-10-krotnie większa niż po porodzie drogami natury – podkreśla dr hab. n. med. Wojciech Rokita.
Jak dodaje, trzecie czy czwarte cięcie cesarskie wiąże się z możliwością wystąpienia bardzo ciężkich powikłań w postaci nieprawidłowego zagnieżdżenia się łożyska. – Mówimy o ciążach ektopowych, które lokalizują się w bliznach po cięciu cesarskim, w szyjce macicy, a tego typu implantacja jest bezwzględnym wskazaniem do wcześniejszego ukończenia ciąży, bowiem stanowi zagrożenie dla życia pacjentki – wyjaśnia Wojciech Rokita. W przypadku wystąpienia powikłań w postaci łożyska wrastającego i przerastającego, w trakcie rozwiązywania ciąży przez cięcie cesarskie, poważnie zagrożone jest życie pacjentki.
W ciągu dwóch lat w Klinice Położnictwa i Ginekologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, lekarze uratowali życie kilkunastu kobiet, u których wystąpiło nieprawidłowe zagnieżdżenie łożyska. Konieczne było wykonanie bardzo rozległych, ciężkich, okaleczających pacjentki zabiegów operacyjnych z udziałem specjalistów radiologii interwencyjnej.
W tym roku w jednym ze szpitali na terenie województwa świętokrzyskiego, mimo ogromnego wysiłku personelu medycznego, kobieta zmarła w trakcie czwartego cięcia cesarskiego z powodu nieprawidłowej implantacji łożyska.
Następnym czynnikiem, który, w opinii dr. hab. Rokity, negatywnie wpływa na wzrost odsetka cięć cesarskich, są rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, zakładające, że pacjentka, u której w poprzednich ciążach wykonano cięcie cesarskie, może rodzić drogami natury pod warunkiem, że wyrazi na to zgodę. – Te rekomendacje wymagają uaktualnienia, bo zupełnie inne są wytyczne – podkreśla wiceszef PTG.
Poza tym nie zaleca się podjęcia próby porodu drogami natury u pacjentek z położeniem miedniczym płodu. – Nie jest prawdą, że duży odsetek cięć spowodowany jest głównie „wygodnictwem” lekarzy położników i ginekologów, którzy chcą wcześniej kończyć poród. Wiąże się to z ogromną presją społeczną, medialną nagonka na lekarzy, którzy nie chcą wykonywać cięcia cesarskiego – uważa dr hab. Wojciech Rokita.
– Idą za tym orzeczenia sądów bardzo często wydane na podstawie opinii sporządzonych przez lekarzy, którzy nie są położnikami i ginekologami, którzy nigdy nie widzieli w swoim życiu sali porodowej i sądzą, że jedynym antidotum na uniknięcie niepowodzenia jest wykonanie cięcia cesarskiego – oświadcza dr hab. Wojciech Rokita.
Ekspert podaje, że 85 procent przypadków porażenia mózgowo-rdzeniowego u dzieci nie ma w ogóle związku z porodem. Zaledwie 10-15 procent wiąże się z przyczyną okołoporodową, a pozostałe przyczyny tego bardzo ciężkiego powikłania są związane z niewłaściwym trybem życia kobiety w czasie ciąży oraz szeregiem innych czynników, na które przyszła matka może nie mieć wpływu.
W Polsce nie ma usankcjonowanej prawnie możliwości wykonania cesarskiego cięcia na życzenie, w związku z tym pacjentka nie może żądać wykonania cięcia cesarskiego bez wskazań lekarskich. W opinii dr. hab. Rokity, wzrost liczby „cesarek” w Polsce bardzo trudno zahamować. Sytuację może jednak poprawić wdrożenie systemu edukacji ogólnospołecznej tak, by podnieść świadomość pacjentek, większe zrozumienie mediów dla działań położniczych, a także sporządzanie opinii prawnych dla sądów przez ekspertów, którzy są praktykującymi położnikami.
W Klinice Położnictwa i Ginekologii Szpitala Zespolonego w Kielcach przez cięcie cesarskie jest rozwiązywanych około 52 procent ciąż. Jest to spowodowane tym, że oddział posiada trzeci poziom referencyjności i leczone są tu najtrudniejsze przypadki z całego województwa świętokrzyskiego, a nawet innych regionów Polski. Do kliniki WSzZ trafiają kobiety po wielokrotnych cięciach cesarskich i pacjentki z nieprawidłowymi implantacjami łożyska. Każdego roku takich przypadków jest, niestety, coraz więcej.