Telefon komórkowy szkodzi zdrowiu?
Badania dotyczące wpływu pól elektromagnetycznych, emitowanych przez telefony komórkowe na ciało człowieka, nie doprowadziły do wskazania wyraźnie szkodliwych oddziaływań. Należy jednak zachować szczególną ostrożność w przypadku dzieci.
Foto: pixabay.com
Bez wątpienia, telefony komórkowe i internet zmieniły nasz świat na lepsze, ułatwiły nam życie i pracę. Ale poza korzyściami jakie nam dają, pojawią się także obawy dotyczące ich wpływu na zdrowie. Czy słusznie?
– Badania oddziaływania pól elektromagnetycznych emitowanych przez telefony komórkowe czy stacje bazowe na ciało człowieka nie doprowadziły do wskazania wyraźnie szkodliwych oddziaływań fal radiowych – informuje dr hab. inż. Sławomir Hausman z Politechniki Łódzkiej.
Zaznacza jednocześnie, że chodzi o oddziaływania przy takich poziomach pól, które są zgodne z obowiązującymi normami prawnymi. – W Polsce te dopuszczalne poziomy pól elektromagnetycznych są wielokrotnie niższe niż w większości innych krajów, także europejskich – dodaje Sławomir Hausman.
Ekspert podkreśla, że badania w tym obszarze prowadzone są już od kilkudziesięciu lat i choć do tej pory nie wykazały szkodliwości tego rodzaju promieniowania, to jednak muszą być prowadzone nadal. – Z całą pewnością, wszystkie mechanizmy tych oddziaływań nie zostały jeszcze poznane – mówi dr Sławomir Hausman.
Tkanki wystawione na promieniowanie mogą się nagrzewać
Ekspert przyznaje, że badanie oddziaływania fal radiowych na ciało człowieka, zwłaszcza przy takich poziomach mocy, takich poziomach pól z jakimi mamy do czynienia w telefonii komórkowej, jest bardzo trudne.
Chociażby dlatego, że niezwykle trudno dzisiaj znaleźć grupę porównawczą, ponieważ prawie wszyscy korzystają albo z telefonów komórkowych, albo znajdują się w oddziaływaniu pól podchodzących od stacji bazowych. Jego zdaniem, jedynym do końca dobrze zbadanym oddziaływaniem pola elektromagnetycznego, jest oddziaływanie termiczne.
– Tkanki naszego ciała wystawione na promieniowanie fal radiowych mogą się nagrzewać. Jako użytkownicy telefonów komórkowych, właściwie nie jesteśmy w stanie tego zaobserwować. Natomiast obiektywne badania pokazują, że temperatura ciała w pobliżu telefonu komórkowego po dłuższym używaniu, może się podnieść np. o 0,1 stopnia Celsjusza, czyli w takim stopniu, w którym właściwie nie oddziałuje na nasze zdrowie – podkreślił dr Sławomir Hausman.
Ponieważ telefony komórkowe zwykle trzymamy blisko głowy, u wielu ich użytkowników pojawiają się obawy, że być może zwiększa się przez to prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworów mózgu. Czy w związku z intensywnym użytkowaniem telefonów komórkowych rzeczywiście pojawia się takie ryzyko?
Warto telefon oddalić o 2-3 cm
Badania w tym kierunku przeprowadziła m.in. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem WHO. – Okazało się, że nie ma bezpośredniego związku dającego się wykazać, między użytkowaniem telefonów komórkowych a glejakiem – mówi ekspert.
Mimo wszystko, radzi on, aby korzystając z telefonów komórkowych zachować umiar i kierować się zasadą ostrożności, a więc nie rozmawiać przez telefony komórkowe więcej niż trzeba i nie trzymać aparatu bliżej ciała, niż to jest konieczne.
– Nawet oddalenie o 2-3 cm znacząco obniża natężenie pola, natomiast jeżeli zastosujemy funkcję głośnomówiącą i telefon oddalimy o kilkanaście czy kilkadziesiąt centymetrów od ciała, to już znacząco obniży moc promieniowania pochłanianego przez ciało – przekonuje dr Hausman.
Komórki dla dzieci pod specjalnym nadzorem
Ekspert przyznaje, że słuszne obawy mogą dotyczyć oddziaływania telefonów komórkowych na dzieci. – Ciało dziecka jest inaczej zbudowane. Tkanka kostna jest bardziej uwodniona, a tkanki kostne czaszki dziecka są cieńsze – przypomina dr Hausman.
– W związku z tym zalecałbym w przypadku dzieci przede wszystkim niedopuszczenie do tak długotrwałego użytkowania telefonów komórkowych, jak w przypadku dorosłych. Proponowałbym też uczyć dzieci, aby trzymały telefon komórkowy w pewnej odległości od swojego ciała, korzystając głównie z funkcji głośnomówiącej – radzi ekspert.
Kamil Szubański
Źródło: www.zdrowie.pap.pl