21 listopada 2024

Trombopoetyna

Po raz kolejny przekonałem się, że ciekawość świata można świetnie łączyć z tak zwaną błogą nieświadomością. I że niewiedza może człowiekowi dodawać odwagi.

Foto: freeimages.com

W moim przypadku pozwala na swobodne pisanie o rzeczach, na których się ani trochę nie znam. Dowiedziałem się, że podczas mojego występu, na widowni zasiądą uczestnicy konferencji poświęconej diagnostyce laboratoryjnej. To sfera, o której jeszcze nigdy nie pisałem.

Podejrzewałem, że w ogóle niewielu poetów zapuściło się w te rejony liryki. Przeanalizowałem twórczość Mickiewicza, Słowackiego, Norwida. Nic! Na jakiś ślad trafiłem u Tuwima: „Lepkim osoczem brzozy ubroczę/ Na rany białe wargami wskoczę”.

Niestety ograniczył się do bardzo ogólnych rozważań. Nawet nie określił normy lepkości osocza brzozy. A ciekawe, czy to się mieści w zakresie od 1,4 do 1,8 centypauzów? No, ale przynajmniej coś wspomniał. Inni w ogóle. Na przykład Leśmian czy Gałczyński.

Może się na diagnostyce laboratoryjnej nie znali? Ale to nie jest wystarczający powód, żeby unikać tej tematyki w wierszach. Mam zatem okazję zostać prekursorem. Zajrzałem do programu konferencji, której uczestnicy mieli być na moim występie. Wśród tematów wystąpień znalazłem kilka inspiracji.

Na przykład: „Izoenzymy dehydrogenazy alkoholowej i izoformy transferyny w diagnostyce…”, „Trombopoetyna, własności fagocytarne i aktywacja płytek krwi w stanach chorobowych…”, „Troponiny sercowe – coraz trudniejsza interpretacja…”.

Każdy, kto rozumie chociaż część tych pojęć, pewnie nigdy by się nie odważył na użycie ich w poezji. A ja mogę. Bo popadłem w stan błogiej literackiej nieświadomości. Proszę, oto efekt:

O Julio, niewiasto bez skazy,
Tyś wzorcem urody dziewczyny,
Jak izoenzymy dehydrogenazy
I izoformy transferyny.
Tyś najpiękniejszym jest kwiatem,
Od Ciebie się wszystko zaczyna,
To Ciebie wysławia poematem
A oczy masz takie figlarne,
I takie piękne masz brwi…
A Twoje własności fagocytarne
I aktywacja płytek krwi
Zaprzątają mi głowę,
Gdy wiosną kwitnie akacja…
Cóż… Troponiny sercowe –
– coraz trudniejsza interpretacja…

Krytyczna analiza wiersza raczej nie ukaże się w żadnym fachowym piśmie literackim. Recenzent musiałby skończyć odpowiednie studia, żeby odpowiedzieć na tradycyjne pytanie „Co poeta miał na myśli?”. Ewentualnie poszukać konsultanta. Ale próżny trud. Poeta sam nie wie, co miał na myśli.

Tego typu twórczość (nie pierwsza w moim dorobku) podsunęła mi myśl powołania Grupy Literackiej „Trombopoetyna”. Jej główną zasadą będzie prymat rymu nad sensem. Członkiem grupy może zostać poeta, który ma w swoim dorobku przynajmniej trzy wiersze utrzymane na podobnym poziomie niezrozumienia tematu i otrzyma pozytywną rekomendację przynajmniej trzech członków zwyczajnych stowarzyszenia.

A że do „Trombopoetyny” należę tylko ja, ze względów formalnych raczej nie ma możliwości, żeby dołączył ktoś jeszcze. No chyba że (co w przypadku ludzi z taką wrażliwością nie jest zjawiskiem wcale rzadkim) nagle zacznę występować w trzech osobach. Wtedy być może kogoś przyjmę.

Przepraszam, musiałem na chwilę przerwać pisanie, bo akurat siostra przyniosła tabletki. To Ona ma na imię Julia. Jest piękna, ale trochę się jej boję, bo:

Przychodzi do mnie lwica dwugłowa,
Niesamowity to zwierz:
Ta jedna głowa, to siostra oddziałowa.
Ta druga głowa to też.
I sączy lwica dwugrzywa
Herbatę z samowara.
Tylko siostra potrafi kiwać
Obiema głowami. Nara.

Artur Andrus
Dziennikarz radiowej „Trójki”, konferansjer i satyryk

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 3/2015