Wiersze dr. Piotra Piątka
Prezentujemy dwa utwory doktora Piotra Piątka, laureata w Konkursie Literackim „Przychodzi wena do lekarza”.
Foto: archiwum prywatne
Bezdech
ojciec powiedział że wystarczy rozluźnić płuca wyhamować
wyciągnąć nitkę ze swojej źrenicy aż stanie się bladą przędzą
zaczepiać nią o głowy obcych ludzi kotwiczyć się w ich ciałach
mieć wyćwiczony mechanizm tulenia się do czyiś pleców
do końca wyciągał piasek spod powiek ślizgał się palcami
po swojej rogówce zacierał ślady stóp i wierzył że tylko dla nas
ziemia oddaje ciepło nieraz czuwał w kokonie własnych rąk
nie mogąc przybliżyć się do wyjścia z pułapki każdego oddechu
pamiętam jak kiedyś mówił że wystarczy tylko przesuwać palce
po słowach po dźwięku mokrego szkła nawiedzać ciszę
by zrozumieć własny krzyk poznawać się po innej stronie powietrza
nie zgadzać się uporczywie na brak dotyku być jak uszczypnięcie
gdy gładzenie przynosi ulgę
Węgiel
wieczorem gdy wszyscy siadamy przy kominku
czas spala się w węgiel rysuje nam twarze
z tyłu domu palą się liście i dym gryzie jesień
w schorowane płuca
podobno tylko dym potrafi tak trzymać się ściany
jak ja trzymam się twojego ciała
zapalam papierosa a dym spopiela powietrze
i zastyga w świetle sypialnianej lampki
moje palce cięższe niż zwykle opadają głęboko
pod powierzchnię twoich pleców
widzę jak dotykam żeber które lekko przesuwają się
jedno po drugim