22 listopada 2024

Wymazywanie

Oświadczenie o braku „jakichkolwiek symptomów choroby” zdradza, że Prezydentowi RP wykonano test PCR na wykrycie koronawirusa w innym trybie niż pacjentom zgłaszającym się po poradę do przychodni.

Foto: pixabay.com

Wynik podano po kilku godzinach, podczas gdy objawowi podopieczni POZ czekają na potwierdzenie zakażenia co najmniej trzy, a nawet pięć dni!

Nawet jeśli przyjąć, że prezydencki test wykonano zgodnie z rządowymi procedurami wewnętrznymi, które mają zabezpieczać zdrowie najważniejszych osób w państwie, wyrażenie o poddaniu się gospodarza Pałacu Namiestnikowskiego „samoizolacji” podkreśla niekompetencję służb prasowych kancelarii.

To jednak jest nic w porównaniu z chaosem komunikacyjnym, który jest „na dole”. Władza w ciągu kilku miesięcy przekonała naród, że wirus jest w odwrocie, ale ku swojemu zdziwieniu nie będzie już mogła wymazać z historycznej notatki informacji, że system ochrony zdrowia psuje się od głowy: bez wymaganej maseczki przed kamerami; bez wyborczej świadomości, jak ważne są szczepienia ochronne; bez namysłu nad stratą czasu letniego i zimową strategią gehenny Polaków.

Tymczasem na Stadionie Narodowym ustawiano łóżka szpitalne i włączono agregatory chłodni. Sanatorium z rozsuwanym dachem oddano ludziom, dla których nie było innego godnego miejsca. Jeśli zakażeni przeżyją bożonarodzeniowe wywiedzenie w pole boiska piłkarskiego, z podniesioną głową będą mogli popatrzeć na planowane już przez architektów propagandy „Kolumny Morowe”.

Obeliski, ręka w rękę stawiane przez hierarchię i Polską Fundację Narodową, zastąpią kosztowną restrukturyzację służb medycznych, które post factum zaszczuje mantra „Udało się! Dzięki Bogu wygraliśmy z pandemią!”. Zatem mecz już trwa, a wymazywanie ról: lekarzy, pielęgniarek i ratowników w czasach zarazy, rozpoczęto szybciej niż przypuszczaliśmy. Jak to bywa w takich wypadkach, prym w tym „ujadaniu” wiodą koledzy – pomazańcy z berłem i jabłkiem populistycznej krótkowzroczności.

Ćwierć wieku temu Krystian Lupa wystawił „Grzebanie” – spektakl oparty na tekstach pokazujących pochówek jednostkowych marzeń i narodowych szans. Teatr lubi grzebać się w sprawach beznadziejnych i z godnym podziwu masochizmem rozdrapuje rany przeszłości. Jakie fakty wygrzebiemy po nierównej wojnie z wirusem, któremu sprzyjały wolne od trosk głowy: administracji państwowej, biurokratycznych paranoi, spychologii i wzajemnego zastraszania służb koordynujących?

Czy dokopiemy się do: analiz spóźnionych decyzji albo zbyt porywczych reakcji; rozporządzeń i ustaw pisanych na kolanie; prowokacji medialnych i policyjnych, pokazówek z podburzaniem jednych poglądów przeciw drugim; żenującego wydawania nakazów pracy i gróźb wojskową mobilizacją? W epikryzach ostatnich miesięcy wciąż idziemy pod górkę! Jeśli chodzi o rozpoznanie, nic się nie zmienia.

Nie zadziałała jednak profilaktyka, głos rozsądku zginął w personalnych przepychankach rodem z opery mydlanej podczas rekonstrukcji struktur partyjnych. Dlatego właśnie terapia nie przynosi efektu. Cudowne „wypłaszczenie” jest prorokowanym „wybrzuszeniem”. Stan zbiorowego pacjenta się pogarsza. Nie raz, nie dwa chorzy, w tym koleżanki i koledzy, umierają. Wymazywanie się rozmazuje.

Najpierw testy nie były potrzebne. Potem wymyślono bezsensowne wskazania. Teraz „wąskie gardła” blokują ich wykonanie. I został już tylko jeden „plus”. Władza, jak zawsze, wymaże się pierwsza!

Jarosław Wanecki, pediatra, felietonista