11 marca 2025

Zapach strachu

Żeby wejść do gabinetu, trzeba najpierw przecisnąć się między samochodami. Tak było od zawsze, choć teraz sytuację poprawia nowy wielopoziomowy parking. Ale i tak pacjentów jest za dużo. Dużo za dużo. To w końcu Narodowy Instytut Onkologii – dla tych, którzy są tu dłużej, wciąż po prostu „CO”.

Fot. shutterstock.com

To jedno z bocznych wejść. Po lewej stronie jest szatnia i rejestracja. Są guziki dla pacjentów pierwszorazowych i dla tych na wizytę kontrolną. Głębiej, w korytarzu, jest poczekalnia. Dla pań. Młodsze prawie zawsze trzymają się prosto, są gotowe spojrzeć chorobie prosto w oczy.

Starsze wlepiają wzrok we własne dłonie i wstydliwie kryją głowy pod chustami. Niektóre mają szczęście: mogą usiąść na krzesełkach ustawionych w ciemnym korytarzu. Inne siedzą na podłodze lub stoją. Siedzą i stoją już kilka godzin, bo żeby zdążyć do poczekalni, musiały wstać przed świtem.

W innym korytarzu, po drugiej stronie wejścia, stoją mężczyźni. Młodzi pewnie z rakiem jądra, starsi może z rakiem prostaty. Stoją, bo tu nawet nie ma krzesełek. Po oczach łatwo poznać, kto przyszedł na wizytę, a kto jest osobą towarzyszącą. Ale najbardziej zauważalny jest zapach. Oblepiający, mulisty, obezwładniający zapach strachu, bezsilności i rezygnacji. Pacjenci są przestraszeni chorobą i zmęczeni warunkami, jakie system im funduje. Są upokarzani w najtrudniejszej dla nich chwili.

Za drzwiami gabinetów siedzą lekarze. Oni też muszą zmierzyć się z chorobą swoich pacjentów. I są nie mniej sfrustrowani warunkami, które z kolei system funduje im – od brudnych łazienek, przez zawieszający się komputer, po kapryśne drukarki, które wypluwają wyniki dopiero przy trzeciej próbie. Dlaczego piszę o czymś, co każdy i tak zna z własnego doświadczenia?

Bo to miejsce miało dostać pieniądze z Funduszu Medycznego na remont. Na zapewnienie przyzwoitych warunków pobytu pacjentom i pracy lekarzom. I podobnie jak 18 innych szpitali, którym w 2023 r. przyznano dofinansowanie w konkursie na inwestycje w onkologię, na razie pieniędzy nie dostanie – a do rozdysponowania było 4,2 mld złotych. Podejrzenia o korupcję (czytaj: konkurs był rozstrzygnięty za poprzedniego rządu) spowodowały, że finansowanie wstrzymano.

Konkurs ma być powtórzony wiosną. A na razie będzie, jak jest. Będzie śmierdziało strachem w ciemnym korytarzu. I to tyle, bo nie chcę znęcać się nad panią minister, którą ostatnio uznano za najbardziej wpływową postać polskiego systemu ochrony zdrowia, a która jednocześnie jest jedną z najniżej ocenianych przedstawicielek rządu w badaniach opinii społecznej.

Na zakończenie ważna informacja: ten numer „Gazety Lekarskiej” jest wydaniem specjalnym. Decyzją Naczelnej Rady Lekarskiej w tym roku gazeta cztery razy trafi do wszystkich lekarzy, również do tych, którzy oczekiwali jej tylko w wersji elektronicznej.

Piotr Kościelniak, redaktor naczelny „Gazety Lekarskiej”

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 3/2025