Szpitale powiatowe biją na alarm. Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych ostrzega, że Ministerstwo Zdrowia nakłada na placówki kolejne obowiązki bez pokrycia finansowego na ich realizację.
Foto: Mariusz Tomczak
Aby zwrócić uwagę na ten problem, we wtorek w siedzibie Naczelnej Izby Lekarskiej odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych. Doszło do niej tuż po rozmowach przedstawicieli OZPSP w resorcie zdrowia.
Dr Jerzy Friediger, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, rozpoczynając wtorkowe spotkanie z dziennikarzami, zwrócił uwagę na wysokie obciążenie pracą personelu szpitalnego. – Lekarze czy pielęgniarki nie są w stanie więcej pracować. Muszą wzrosnąć ceny świadczeń – powiedział dr Jerzy Friediger.
– Z powodu pewnych ruchów ministerstwa, nasze placówki stanęły pod ścianą – powiedział Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. – Czujemy się takim podrzuconym kukułczym jajem, którym się nikt nie zajmuje. Z jednej strony dbamy o jakość i efektywność, bo w tej biedzie musimy sobie jakoś radzić, ale z drugiej strony, przyciśnięci do muru, wołamy o pomoc. To nasz krzyk rozpaczy, żebyśmy ani my, ani NFZ nie musieli wypowiadać umów – mówił Andrzej Bujnowski, członek zarządu OZPSP.
W ostatnim czasie wprowadzono trzy regulacje prawne, które nakładają na szpitale powiatowe obowiązek poniesienia istotnych wydatków, a jednocześnie nie skutkują przekazaniem podmiotom leczniczym dodatkowych – ponad planowane – środków finansowych z budżetu państwa, jak również z Narodowego Funduszu Zdrowia.
– Pierwsza z tych zmian to ustawa z 8 czerwca 2017 r. o wynagrodzeniach zasadniczych w ochronie zdrowia, dalej ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, która weszła w życie w styczniu 2018 r. i planowany wzrost najniższej płacy krajowej w przyszłym roku, podwyżki pielęgniarskie, a następnie regulacja z lipca br., gwarantująca wzrost pensji lekarzy specjalistów do 6750 zł brutto, o ile będą pracować tylko w jednej placówce – wyliczał Waldemar Malinowski.
Ustawa o wynagrodzeniach zasadniczych w ochronie zdrowia oraz jej zmiana dokonana we wrześniu br., podobnie jak ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, nie wskazują źródeł finansowania podwyżek wynagrodzeń. Ustawa z lipca gwarantująca wzrost pensji lekarzy specjalistów do poziomu 6750 zł brutto, w zamian za rezygnację z wykonywania pracy poza głównym miejscem zatrudnienia, przewiduje zwrot z NFZ części kosztów wzrostu wynagrodzeń lekarzy, nie uwzględniając jednak pochodnych od zwiększonego wynagrodzenia, które pracodawca (np. szpital powiatowy) musi pokryć we własnym zakresie.
Dyrektorów szpitali powiatowych w trudnej sytuacji stawiają również regulacje określające nowe minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek, które mają obowiązywać od 1 stycznia 2019 r., wprowadzone w drodze zmiany rozporządzenia dotyczącego lecznictwa szpitalnego. Nowe normy zależeć będą nie od liczby przyjętych pacjentów, ale od liczby łóżek (np. 0,6 na łóżko dla oddziałów o profilu zachowawczym i 0,7 dla oddziałów zabiegowych).
– Nic nie przyniosły apele dyrektorów o to, żeby zawód opiekunki pojawił się w świadczeniach koszykowych, bo pielęgniarka już niedługo stanie się zawodem elitarnym i świadczenia opiekuńcze będą wykonywane przez inne zawody. Nasze argumenty nie znalazły posłuchu, a mamy duże braki kadrowe i jeśli pójdzie na emeryturę większa liczba pielęgniarek, to będziemy mieli za chwilę potężny problem – powiedział Waldemar Malinowski.
O tym wszystkim czytamy również w liście otwartym Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych skierowanym do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, którego treść zaprezentowano w czasie spotkania z dziennikarzami. Jak podkreślają przedstawiciele Związku, to właśnie oni znają najlepiej codzienne problemy tysięcy pacjentów hospitalizowanych każdego dnia. – Cechą dyrektorów szpitali powiatowych jest to, że jesteśmy blisko ludzi, na pierwszej linii frontu – podkreślił Krzysztof Żochowski, wiceprezes OZPSP.
„Spełnienie przez szpitale powiatowe powyższych norm oznacza konieczność zatrudnienia dodatkowego personelu pielęgniarskiego lub redukcję liczby łóżek. Na zatrudnienie większej liczby pielęgniarek szpitale potrzebują dodatkowych pieniędzy, z kolei zmniejszenie liczby łóżek rodzi niebezpieczeństwo zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców Polski powiatowej” – podkreślono w liście.
Ponadto na trudną sytuację finansową szpitali powiatowych wpływa wzrost cen prądu i postępująca inflacja. Nie były one, jak zwraca uwagę – jak podkreśla Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych – dotychczas uwzględniane we wzroście nakładów na ochronę zdrowia w formie podwyższenia wyceny świadczeń zdrowotnych. Co więcej, NFZ nie tylko nie podniósł wyceny świadczeń zdrowotnych, ale w sposób istotny obniżył wycenę świadczeń zdrowotnych w zakresie np. chorób wewnętrznych.
„Wspomniane regulacje prawne, wprowadzone bez zabezpieczenia środków finansowych na ich realizację, mogą doprowadzić do znacznego ograniczenia dostępności mieszkańców Polski powiatowej do świadczeń udzielanych w szpitalach powiatowych” – napisano w liście do ministra zdrowia, podkreślając, że oczekują podjęcia działań prawnych.
„Trudno się oprzeć wrażeniu, że działania te podejmowane są w sposób celowy, a celem ich jest doprowadzenie do likwidacji łóżek, a nawet części szpitali powiatowych bez oglądania się na skutki społeczne takich decyzji, ponieważ nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że Ministerstwo Zdrowia nie zdaje sobie sprawy z oczywistych skutków prowadzonej wobec naszych szpitali polityki” – napisano w liście.
Podobnego zdania jest przedstawiciel Prezydium NRL. – Nie wierzę, że wprowadzając pewne zasady rozliczeń i finansowania, ich twórcy nie wiedzą, po co to robią. Tylko że cieszyłbym się, gdyby to było jasno powiedziane – podkreślił dr Jerzy Friediger. – Istnieje bardzo duże zagrożenie ciągłości dla funkcjonowania szpitali powiatowych i bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów – ostrzegł Andrzej Bujnowski.
Mariusz Tomczak