Jednym z głównych celów było pozbycie się nomenklatury
Mija 30 lat od odrodzenia samorządu lekarskiego. Komentuje Wojciech Marquardt, wiceprezes NRL (IV kadencja), członek NRL (I-VII kadencja), wywodzący się ze Śląskiej Izby Lekarskiej.
Foto: pixabay.com
– Izby lekarskie tworzyło w 1989 r. niewielkie grono pasjonatów, chcących zmieniać wszystko, co dotyczyło ówczesnej służby zdrowia.
Pierwszy zjazd krajowy nałożył na Naczelną Radę Lekarską obowiązek powołania obszarów działania izb okręgowych. Rada wywiązała się z tego zadania na posiedzeniu inauguracyjnym, które odbyło się w Klubie Lekarza, kilkanaście dni po zjeździe.
Pamiętam, jak prof. Tadeusz Chruściel witał wszystkich przed wejściem na salę obrad. Razem z dr. Zbigniewem Brzezinem byliśmy najmłodsi w NRL. Czuliśmy, że uczestniczymy w wielkim, historycznym wydarzeniu.
Jednym z głównych celów przyjętych na przełomie lat 1989/1990 było dokonanie wielkich zmian organizacyjnych, pozbycie się nomenklatury i wypracowanie strategii reformy ochrony zdrowia na kolejne lata.
Samorząd opowiedział się za wprowadzeniem systemu ubezpieczeniowego. Liczyliśmy, że ubezpieczenia zdrowotne zwiększą nakłady na ochronę zdrowia. Mieliśmy także nadzieję na wyłączenie tego sektora z przetargu politycznego przy konstruowaniu budżetu państwa.