Mariusz Politowicz: Po co farmaceutom jachty
Gorąca dyskusja o wydatkowaniu środków z Krajowego Planu Odbudowy – od inwestycji w hotele i restauracje po zakupy luksusowych jachtów – pokazała, jak bardzo nierówno traktowane są różne sektory gospodarki.

Gdy w sierpniu 2025 r. przez media, również społecznościowe, przetoczyła się dyskusja o potężnych funduszach z KPO, zwłaszcza na segment HoReCa (hotele, restauracje, catering), wielu z nas ze zdziwienia przecierało oczy. Ja również.
Przyczyny są znane chyba wszystkim. Szokująca niefrasobliwość w wydawaniu ogromnych kwot, choć najprawdopodobniej będąca pochodną regulaminu. Wisienką na tym bogatym torcie była „dywersyfikacja dochodów” pod postacią zakupu jachtów. W zasadzie na tym mógłbym skończyć.
Gdy się patrzy na świat przez pryzmat polskiej ochrony zdrowia, łatwo zatracić dystans do otaczającej rzeczywistości. A przecież są w niej inne branże, w których pracują ludzie chcący zarabiać. „Żołądki mamy równe”, prawda?
Chyba jednak należałoby dokonać analizy, kto i dlaczego stworzył warunki do tak specyficznie łatwego dostępu do bądź co bądź publicznych pieniędzy? Na szczęście nie jest to moją rolą. Za to mam swoje obowiązki, których liczba rośnie.
Jako gruntownie wykształcony farmaceuta jestem: chemikiem, biochemikiem, matematykiem, fizykiem, botanikiem, farmakologiem oraz trochę parazytologiem. Oprócz tego dość mocno musiałem poznać zasady poprawnej legislacji oraz postępowania przed sądami administracyjnymi, a nawet cywilnymi.
Baza danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami (BDO) i ich utylizacja, szczególnie w kontekście odpadów niebezpiecznych (strzykawki, igły, szczepionki itd.) nie ma dla mnie tajemnic.
Komputery i e-recepta to już drobiazgi niewarte wspominania. „Farmaceuta to ktoś, kto rozwiązuje problemy, o których nie masz pojęcia, w sposób, którego nigdy nie zrozumiesz”. Pożartowaliśmy. Pora wrócić do rzeczywistości.
Gdy po przemianach ustrojowych z 1989 r. apteki się sprywatyzowały, jednym ze skutków była ich komputeryzacja. Nastąpiła tak szybko, że reszta polskiej ochrony zdrowia mogła tylko spoglądać z niedowierzaniem, a nawet z zazdrością.
Gdy jednak komputery zawitały do szpitali i gabinetów lekarskich, szybko się okazało, że ich możliwości i zakres zastosowania są daleko w tyle za aptecznymi. Powodów jest wiele, ale dwa największe są łatwe do identyfikacji.
Pierwszy: zamawiający, np. szpital, nie do końca wiedział, do czego miałby używać komputerów. Może nie tyle sam szpital, co pani Jadzia z księgowości. Drugi: brak zunifikowanych warunków, które musiałyby być spełnione, aby e-dokumentacja medyczna mogła być wymieniana pomiędzy oddziałami szpitalnymi lub gabinetami a resztą podmiotów, w tym (częściowo) NFZ i aptekami.
Kluczowe stały się lata 2019/2020, wchodziła w życie e-recepta. Dla jej uruchomienia potrzebne były nowe komputery i określone przepisami oprogramowanie. Resortowi zdrowia bardzo zależało na jej wprowadzeniu, więc szpitalom i lekarzom przedstawił znaczące zachęty finansowe.
Według dziennika „Rzeczpospolita” z 14 sierpnia 2018 r. na informatyzację gabinetów rząd zaoferował 50 mln zł. Z kolei w 2020 r. rząd dla tych samych podmiotów przeznaczył kolejne 100 mln na software i hardware.
Na początku transformacji ustrojowej nikt w rządzie nie pomyślał o wspieraniu komputeryzacji aptek, bo „to wolny rynek, więc dbajcie o siebie sami”. Jednak gdy jako farmaceuci dopominaliśmy się o brak przymusu niepłatnych (!) dyżurów nocnych i świątecznych, w odpowiedzi słyszeliśmy, że „z misji społecznej aptek wynika obowiązek dyżurowania”.
W przypadku wdrażania e-recept w aptekach było nieco inaczej. Wydatki na software i hardware można było odliczyć od opodatkowania w podwójnej ich wartości. Mnie się nie udało, bo rok przed wejściem w życie przepisów wymieniłem komputery na nowocześniejsze… Jak widać, nie warto – z przyczyn fiskalnych – być w awangardzie zmian.
A co z aptekami w kontekście KPO? „Inwestujemy w Twoje zdrowie – 18 mld zł z KPO realnym wsparciem dla pacjentów i placówek w całej Polsce” – ogłaszało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.
Pieniądze z KPO, w tym na transformację cyfrową, dostały lub dostaną szpitale, placówki medyczne, naukowe i uczelnie. Łącznie 18 mld PLN. Dla aptek nie przewidziano dotacji. Ani „dywersyfikacji”. Po co farmaceutom jachty? Resztę kupią z własnych funduszy.
Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2025