Największą radość sprawia mi każde uratowane życie
– Dobro darowane wraca. Ja jestem tylko zakładnikiem tego dobra, którego doświadczyłem i które do końca życia będę spłacał – mówił prof. Marian Zembala podczas benefisu z okazji swoich 70. urodzin.
Wśród osób znających profesora krąży taka anegdota: kierowca porusza się autostradą A4 z Zabrza do Katowic, słucha muzyki, którą nagle przerywa komunikat: uwaga, na autostradzie A4, na odcinku Katowice – Zabrze ktoś jedzie pod prąd. Kierowca na to: ktoś jedzie pod prąd? To oni jadą pod prąd. W życiu czasem tak bywa, że dopiero po jakimś czasie okazuje się, że ten kierunek „pod prąd” był właściwy. Kierowca z anegdoty to prof. Marian Zembala.
– Szanowny panie profesorze, ojcze dyrektorze, drogi padre, w końcu tato… Mnie przyszło odegrać taką trudną rolę, bo z jednej strony jestem koordynatorem oddziału kardiochirurgii i transplantacji serca ze wspomaganiem krążenia, a z drugiej jestem synem. Wciąż nie wiem, która z tych ról jest trudniejsza – tak swoje życzenia urodzinowe dla ojca zaczął Michał Zembala.
– Dziś wszystkie zabiegi operacyjne poszły dobrze. Na stanowisku pierwszym jest pacjent po przeszczepieniu serca, oddaje mocz, nie krwawi. Na dwójce, trójce i piątce, szóstce chyba też, jest ECMO. Rolki się kręcą. Do rana będzie dobrze. Na siódemce wiem, że jest małe krwawienie, ale anestezjolog jest na miejscu, dzwoniliśmy do niego. Na ósemce i dziewiątce chorzy też sikają. I ostatni chory, 93-letni generał, który dzisiaj miał TAVI, już chce iść do domu. Stan chorych jest stabilny, a my, ta zabrzańska rodzina, chcieliśmy ci bardzo serdecznie podziękować, za każdy dzień, który mieliśmy przywilej z tobą pracować i leczyć chorych – jego słowa potwierdzają, że w życiu profesora najpierw są pacjenci, a potem można skupić się na innych tematach.
Prof. Marian Zembala świętował swoje urodziny z przyjaciółmi. 11 lutego w Hali Pogoń w Zabrzu odbył się uroczysty benefis, którego motto brzmiało: „Spełniony dzięki Bogu i ludziom”. Wśród zaproszonych gości byli wybitni lekarze, naukowcy, rodzina, przyjaciele. Padło wiele ciepłych słów, było jeszcze więcej życzeń, ale to, co szczególnie przykuwało uwagę, bo powtarzało się we wszystkich wypowiedziach, to „dziękuję”.
Wystarczy przywołać chociażby słowa skierowane do profesora przez współpracujące z nim pielęgniarki: „dziękujemy za szacunek i życzliwość dla nas, dla naszej grupy zawodowej, za wsparcie. Jest pan dla nas mentorem i ojcem, na którego możemy liczyć każdego dnia”. Także blok operacyjny podziękował za wspólne lata i deklarował dalszą współpracę: „zapraszamy pana na mały benefis do nas, do pana, tam, gdzie pan uwielbiał zawsze być, gdzie pan odpoczywa – na blok operacyjny”. Jak mówi prof. Zembala, cały sens naszego życia to służyć drugiemu człowiekowi. I z pewnością ta deklaracja znajduje odzwierciedlenie w jego życiu.
Panie Profesorze, życzymy stu lat w dobrym zdrowiu i kolejnych sukcesów!
Marta Jakubiak