Pionierski zabieg urologiczny w Szpitalu Giżyckim
W Szpitalu Giżyckim zastosowano, po raz pierwszy w Polsce i prawdopodobnie także na świecie, metodę małoinwazyjną w operacji usunięcia zwężenia połączenia moczowodu ze wstawką jelitową przy odprowadzeniu moczu sposobem Brickera. Pacjentka kilka lat wcześniej przeszła cystektomię.
Foto: Szpital Giżycki
Dotychczas tego typu operacje wykonywano poprzez klasyczne otwarcie jamy otrzewnowej w celu rewizji zespolenia. Pomysłodawcą i organizatorem przedsięwzięcia jest dr Wiesław Kotarski, urolog, ordynator oddziału urologicznego giżyckiej placówki.
Zabieg wykonał dr hab. n. med. Marek Roslan, prof. UWM, kierownik Kliniki Urologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wraz z drem Wiesławem Kotarskim i zespołem specjalistów ze szpitala w Giżycku oraz Szpitala MSWiA w Olsztynie. Prof. Roslan jest niekwestionowanym pionierem operacji jednoportowych i jednym z czołowych polskich specjalistów w operacjach laparoskopowych.
Pojedynczy port
Zabieg wykonano właśnie techniką laparoendoskopową poprzez pojedynczy port (TriPort) z dostępu przez wstawkę jelitową. Operacja wymagała kilku etapów i trochę szczęścia, które dopisało operatorom przy wprowadzaniu specjalnego drutu wiodącego – od kanału nefrostomii na przeciwległym boku chorej, przez zwężenie moczowodu do pętli Brickera. – Dzięki doświadczeniu w wykonywaniu operacji jednoportowych pęcherza moczowego, czułem, że mogę się podjąć przeprowadzenia tej operacji – opowiada prof. Marek Roslan.
– Nie bał się pan wyzwania? – pytam dra Wiesława Kotarskiego. – Już kilka lat temu chciałem podjąć się tego zadania, ale dostępny wówczas na rynku sprzęt mi na to nie pozwalał. Teraz ta przeszkoda to już przeszłość, więc mogłem przystąpić do realizacji swojego pomysłu. To dla mnie ważne, bo zastosowanie techniki małoinwazyjnej przy takim zabiegu pozwala uniknąć komplikacji pooperacyjnych oraz potrzeby tworzenia dodatkowych przetok nerkowych, a pacjent szybciej dochodzi do zdrowia – tłumaczy mój rozmówca.
Kłopotliwe pole operacyjne
– Warto mieć na uwadze, że operacja klasyczna, poprzez otwarcie jamy otrzewnowej, jest trudna technicznie i może powodować wiele powikłań, w tym uszkodzenie jelita cienkiego. Jednym z większych problemów jest też lokalizacja zwężenia, trudnodostępna, wymagająca niezwykłej precyzji operatora. Wielu lekarzy w ogóle nie podejmuje się więc tego zadania, a chorzy latami żyją z nefrostomią, zakładaną w celu ominięcia zwężenia – podkreśla dr Kotarski. Czy trudno było namówić pacjentkę? – Nie, chora się ucieszyła, że nie będzie operacji otwartej – odpowiada. Przy realizacji nowych wyzwań często dochodzi do niespodzianek. Nie ominęło to także lekarzy giżyckiego szpitala.
– Jelito cienkie nie chciało się poddać rozprężeniu gazem, przez co nie można było zobaczyć miejsca zwężenia. Trzeba było przerwać zabieg. Dopiero po użyciu dodatkowego urządzenia optycznego udało się osiągnąć sukces – wyjaśnia dr Kotarski. – Kolejną trudnością był fakt, że naturalne fałdy śluzówki pętli jelita cienkiego często zakrywają miejsce zwężonego połączenia moczowodu z jelitem, ale na szczęście udało się je odnaleźć – dodaje prof. Marek Roslan. Zabieg przeprowadzono pod koniec grudnia 2018 r. Pacjentka, kobieta w wieku 65 lat, po kilku dniach została wypisana do domu.
Lidia Sulikowska