1 grudnia 2025

Pióro (fragmenty)

Znów wracała zmęczona z pracy, obładowana zakupami. Próbowała wydobyć jedną ręką klucze z kieszeni, ale upadły na wycieraczkę. Zła sama na siebie za niezdarność, zmęczenie, pogoń myśli, pochyliła się machinalnie, by je podnieść.

Fot. arch. prywatne

Obok kluczy leżało dziwne pióro. Dopiero teraz je zauważyła. Białe czy raczej écru, ni to gołębie, ni papuzie. Puchate, z pozakręcanymi brzegami. Zaciekawiona, podniosła je razem z kluczami.

Obejrzała się odruchowo dookoła, jakby szukając ptaka, który mógłby je zgubić. Ale skąd na klatce schodowej ptak? Nie kojarzyła, by ktoś z sąsiadów hodował w domu papugi czy inne egzotyczne ptaki. Rozczuliło ją jednak to nieoczekiwane znalezisko. Zabrała je do domu, położyła na szafce w przedpokoju, obok koszyczka na drobiazgi. Na chwilę zapomniała o zmęczeniu.

Za oknem padał deszcz, stukał o parapet. Babcia zawsze mówiła – anioły porządkują niebo – deszcz pada. Czy jak pada, to faktycznie anioły myją niebo? Zdziwiło ją to nagłe wspomnienie słów babci. Tęskniła za nią bardzo. (…)

W szpitalu, siedząc na krześle w oczekiwaniu na badanie, Marta zaczęła bezwiednie mówić w myślach modlitwę do Anioła Stróża. Chociaż przecież jako dorosła nie powtarzała jej od lat. Teraz bardzo bała się wyniku badania.

Od kilku miesięcy była szczęśliwą mamą, od kilku lat czuła się wreszcie naprawdę spokojna. A teraz zmiana w piersi, która wymagała dokładniejszych badań, obudziła jej obawy, zburzyła spokój, zamazała wizje przyszłości. Może dlatego nagle przypomniała sobie prostą modlitwę z dzieciństwa.

Babcia nauczyła ją tych słów, gdy pytała o postać anioła z obrazka na ścianie. Nad łóżkiem swojej córeczki powiesiła ten sam obrazek, który zabrała po śmierci ukochanej babci z jej mieszkania. Teraz wyszeptane w myślach znajome słowa działały kojąco. Z każdym wersem serce zwalniało rytm, a dłonie przestawały się zaciskać nerwowo na kolanach.

To było tak miłe uczucie, że obraz babci pojawił się jak dobre wspomnienie. W trakcie modlitwy na sąsiednim krześle obok siebie Marta zobaczyła nagle spore pióro. Trudno powiedzieć, skąd się mogło wziąć w tym miejscu na szpitalnym korytarzu. Siadając tu, nie zauważyła go wcześniej.

Niemniej teraz zupełnie nie była tym zdziwiona. Było dokładnie takie jak to, które przed laty znalazła na wycieraczce w małym domu. Uśmiechnęła się sama do siebie. Teraz poczuła z całą mocą, że na badanie może wejść spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Pióro schowała do kieszeni. Wiedziała, że było dla niej.

Katarzyna Wierzbicka

O autorce

Laureatka XIV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego dla Lekarzy im. Prof. Andrzeja Szczeklika „Przychodzi wena do lekarza”. II miejsce w kategorii Proza. Urodziła się i mieszka w Otwocku. Ukończyła II Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Warszawie.

Jest specjalistką z dziedziny chorób wewnętrznych. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Szpitalu Powiatowym w Otwocku, pracując na oddziale chorób wewnętrznych oraz na izbie przyjęć. Od kilkunastu lat pracuje w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej oraz w domu opieki.

Wolny czas lubi spędzać z rodziną, spacerując po lesie. Nie wyobraża sobie życia bez książek, muzyki klasycznej i teatru. Ostatnio po pracy uspokaja myśli, wyszywając haftem krzyżykowym. Kolekcjonuje zdjęcia drzew i anioły. Należy do Unii Polskich Pisarzy Lekarzy. Wielokrotna laureatka konkursu „Przychodzi wena do lekarza” w kategoriach poezja i proza. Dwukrotnie nagradzana w konkursie „O złote pióro Asklepiosa” oraz w XIV Ogólnopolskim Konkursie Poetycko‑Prozatorskim „Puls Słowa” w 2023 r. w kategorii Poezja.

Próby pisania wierszy podejmowała jeszcze na studiach, w okresie długiej rekonwalescencji po ciężkim wypadku samochodowym. W 2024 r. ukazał się jej debiutancki tomik wierszy „Otulona ciszą”.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 11/2025