Prezes NRL: Psychologia umysłu i ratowanie szpitali
Dzień po nowym roku opublikowano ustawę o Sądzie Najwyższym. Z uwagą przeanalizowaliśmy ją w aspekcie prawa pacjentów i nas, lekarzy, do uczciwego i bezstronnego procesu rozstrzygającego już ostatecznie winę lub niewinność lekarza, przeciwko któremu prowadzono postępowanie w zakresie odpowiedzialności zawodowej.
Foto: pixabay.com
Dlaczego chcieliśmy to uczynić jako samorząd zawodowy? Dlatego, że do tej pory, gdy po wyczerpaniu możliwości proceduralnych w pierwszej i drugiej instancji sądu lekarskiego nadal rodziły się wątpliwości prawne, uprawnieni do składania skarg kasacyjnych mogli skorzystać z możliwości skierowania jej do Sądu Najwyższego.
Co dała ta analiza? Wielką niewiadomą, gdyż konstrukcja zapisów ustawy wprost nie pokazuje, czy droga kasacyjna w przypadku postępowania z zakresu odpowiedzialności zawodowej nadal jest możliwa. Poprosiliśmy więc sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, prof. Jacka Sobczaka, by spróbował nam zapisy nowej ustawy przybliżyć – sam z zainteresowaniem przeczytam artykuł opublikowany w „Gazecie Lekarskiej”.
Mamy nowego Ministra Zdrowia i stare problemy, w tym domaganie się 6 proc. PKB na zdrowie. Na spotkaniu Naczelnej Rady Lekarskiej z Łukaszem Szumowskim 12 stycznia br. nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytanie, przy jakim procencie PKB planuje organizować ochronę zdrowia. Zapewniał natomiast o dialogu, więc liczymy, że nas posłucha.
Ciekawa jest psychologia naszego umysłu. Gdy w Bundeslidze gola strzela Lewandowski, jesteśmy dumni jak pawie – prawie tak, jak byśmy sami wbili gola FC Kolnowi czy Freiburgowi. Gdy słyszymy, że gdzieś na świecie grają mazurka Chopina, od razu się uśmiechamy. W osobie kogoś spotkanego przypadkowo, kto okazał się w przeszłości chodzić do tej samej szkoły, znajdujemy przyjaciela.
Jeśli ktoś taki jak ja ukończył liceum w Zagłębiu, studiował na Śląsku, a pracował w Warszawie, to będzie czuł jakąś więź z każdą osobą, która miała związek z jednym z tych trzech miejsc. Poruszyło mnie ostatnio wydarzenie mianowania biskupem Paryża Michela Christiana Alaina Aupetiego. Przypomniało mi się bowiem, jak dumą napawał mnie fakt, kiedy biskupem Paryża został mój krajan z Będzina, sąsiad z ulicy Kołłątaja, kardynał Jean-Marie Lustiger.
Może właśnie dlatego, przez tę psychologię umysłu, tak trudno się pogodzić z faktem, że nasz kolega, lekarz, samorządowiec, Konstanty Radziwiłł jako minister zdrowia w pewnym momencie odgrodził się od naszego środowiska i nawet przestał słuchać, co mamy do powiedzenia. A do powiedzenia trochę mieliśmy, szczególnie kiedy zobaczyliśmy nowe pomysły ratowania trudnej sytuacji szpitali kosztem personelu medycznego, bo tak trzeba nazwać projekty rozporządzeń pozwalających na łączenie dyżurów.
Oczywiście mówiliśmy głównie o liczbie lekarzy, w ruch poszły statystyki i pytania o wiek. Odpowiadaliśmy. Na ponad 135 tys. lekarzy wykonujących zawód przeszło 35 tys. ma powyżej 60 lat. Zaświadczenia o postawie etycznej potrzebne lekarzom do ubiegania się o pracę w innych krajach UE odebrało w ubiegłym roku ponad 700 lekarzy. U dentystów na 36 tys. wykonujących zawód 7 tys. jest po sześćdziesiątce, zaświadczenia odebrało ponad 130 osób. W porównaniu do innych krajów w raportach OECD jesteśmy na szarym końcu pod względem liczby lekarzy na tysiąc mieszkańców.
Na dzień przed rekonstrukcją rządu otrzymaliśmy projekt zmiany rozporządzenia dotyczącego ogólnych warunków umów. Projekt wpłynął ósmego dnia stycznia, z terminem zgłaszania uwag do tegoż samego ósmego dnia stycznia, więc dostaliśmy kilka godzin na analizę jednego z najważniejszych dokumentów regulujących naszą pracę. I zdanie, które pozostanie długo w mojej pamięci: „Brak uwag w podanym terminie uznany zostanie za rezygnację z przedstawienia stanowiska”.
A w samym projekcie? Zapewnianie całodobowej opieki lekarskiej w poszczególnych komórkach organizacyjnych, warunki zmian w harmonogramie, wskazywanie personelowi jednoczesnego udzielania świadczeń w innym zakładzie leczniczym podmiotu leczniczego w tej samej lokalizacji i inne kwestie. Aż wypieków można dostać. Tylko co z tego, skoro na szybko i bez rzetelnych konsultacji. Jednak pojawiają się nie wypieki, tylko jakiś dziwny, przenikający chłód.
Maciej Hamankiewicz
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej