22 listopada 2024

TYLKO U NAS: Protest medyków od A do Z

Ten dzień wiele osób zapamięta na długie lata. W pierwszy poniedziałek października 19 lekarzy rezydentów rozpoczęło głodówkę w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie.

Urszula Knych (po prawej) i Katarzyna Pikulska podczas manifestacji lekarzy rezydentów przed resortem zdrowia
Foto: Marta Jakubiak

– Zaczynamy głodówkę, bo nasze pensje są głodowe i łakniemy zmian w ochronie zdrowia – w ten sposób medycy skupieni wokół Porozumienia Rezydentów OZZL uzasadniali niespotykaną dotychczas formułę protestu. Akcja szybko przykuła uwagę mediów.

Pierwszego dnia na nieprzyjmowanie pokarmów zdecydowało się kilkanaście osób, ale wielu młodych lekarzy w geście solidarności tego samego dnia nie pojawiło się w pracy, bo poszli oddać krew w ramach skoordynowanej akcji pod hasłem „Niech poleje się krew”.

Na skutek nieobecności rezydentów w niektórych szpitalach doszło do pewnego zamieszania (np. nie odbyły się zaplanowane zabiegi).

Więcej o proteście młodych lekarzy tutaj.

– Miałem ogromną nadzieję, że do tak mocnego protestu nie dojdzie, że wizja głodówki da ministrowi zdrowia argument do przekonania rządu o konieczności zwiększenia finansowania sektora ochrony zdrowia – powiedział Filip Dąbrowski, przewodniczący Komisji Młodych Lekarzy NRL, członek Porozumienia Rezydentów.

– Podniesienie wszystkim rezydentom pensji do dwóch średnich krajowych jest nierealne – stwierdził minister zdrowia Konstanty Radziwiłł na konferencji prasowej w dniu, kiedy rozpoczęła się głodówka młodych medyków. Wzrost wynagrodzeń do dwóch średnich krajowych to nie tylko postulat rezydentów, bo od wielu lat podnosi go samorząd lekarski.

Niejednokrotnie wspominał o nim także Konstanty Radziwiłł, zanim został szefem resortu, co protestujący mu wypominali. Po kilkunastu dniach rezydenci zmienili żądania płacowe: chcą dostawać 1,05 średniej krajowej już teraz, a nie jak zaplanował minister zdrowia w 2022 r. (według GUS przeciętne wynagrodzenie w II kwartale br. wyniosło 4220,69 zł brutto).

Zmieniające się postulaty

Przez pierwszych kilka dni podwyżki stanowiły główny postulat protestujących relacjonowany w mediach, mimo że ich żądania od początku nie ograniczały się wyłącznie do wzrostu płac. Potem w debacie publicznej na pierwszy plan wysunęło się skokowe zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat.

Nie zgodził się na to rząd, bo wymagałoby to znalezienia dodatkowych 40-50 mld zł (w tym roku deficyt całego sektora finansów publicznych ma wynieść ok. 50 mld zł). Wydatki publiczne na służbę zdrowia w Polsce mieszczą się w przedziale 4,6-4,8 proc. PKB, podczas gdy średnia państw OECD wynosi 6,7 proc. PKB (pod tym względem Polska znajduje się w ogonie nie tylko UE, ale również państw Europy Środkowo-Wschodniej).

Na pytanie, skąd wziąć na to dodatkowe pieniądze, jeden z liderów protestu, Jarosław Biliński, wskazywał m.in. na możliwość przekazania na potrzeby zdrowotne pieniędzy z akcyzy na alkohol i papierosy, opodatkowanie „śmieciowego jedzenia”, podniesienie składki zdrowotnej o 1 proc. po stronie pracodawców.

Analiza protestu młodych lekarzy tutaj.

Inne postulaty protestujących to: skrócenie kolejek, rozwiązanie problemu braku personelu medycznego (jak wynika z ubiegłorocznego raportu Komisji Europejskiej i OECD, w Polsce na 1 tys. mieszkańców przypada 2,3 lekarza, to najgorszy wynik w całej UE), ograniczenie biurokracji (sami protestujący domagają się wręcz jej likwidacji).

Wśród postulatów nie było mowy expressis verbis o lepszym zarządzaniu. Pomimo że wśród ekspertów panuje zgoda co do tego, że polska służba zdrowia jest niedofinansowana, jednocześnie dodają, że zwiększenie środków nie poprawi sytuacji jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo pieniądze trzeba wykorzystywać efektywnie.

– To zadanie zostawiamy politykom – mówili rezydenci, podkreślając, że ich miejsce znajduje się przy pacjencie i w trwającym od początku października proteście walczą przede wszystkim o to, by skupić się na leczeniu.

Mój przyjaciel smartfon

Już w drugim dniu głodówki, przed północą, protestujących w szpitalu dziecięcym niespodziewanie odwiedził minister zdrowia. Pierwszy głodujący został zdyskwalifikowany przez lekarza w 4. dobie protestu. Kiedy z przyczyn zdrowotnych odpadał młody lekarz, na nieprzyjmowanie pokarmów decydowali się kolejni.

Ich liczba rosła. – Padł rekord: 37 osób nocuje na czczo w szpitalu – podsumował 12. dzień protestu Krzysztof Hałabuz z PR OZZL. Ten dzień kilka dni wcześniej Prezydium NRL ogłosiło Dniem Solidarności z Protestującymi Lekarzami, apelując, by „w sposób szczególny” okazać „solidarność z protestującymi koleżankami i kolegami”.

Spektakularny charakter akcji i upór protestujących sprawił, że protest medyków nie został zamieciony pod dywan. Nie sposób zliczyć materiałów dziennikarskich na ten temat. O nagłośnienie medialne w dużej mierze zadbali sami rezydenci.

W internecie w pierwszym tygodniu akcja młodych medyków dotarła do ok. 3,9 mln osób i, choć dotyczy to głównie dużych i średnich ośrodków miejskich, wynik jest imponujący. Duża zasługa w tym popularności hashtagu #protestmedyków dodawanego w sieci przez protestujących i osoby ich popierające do nawet najkrótszych wzmianek o głodówce.

Wydaje się, że gdyby nie smartfony i portale społecznościowe, nie wspominając o powszechnym dostępie do internetu, protest nie zostałby nagłośniony tak szybko. Trzeba wspomnieć o pomysłowości rezydentów, na każdym możliwym kroku zaznaczających swoją obecność w przestrzeni publicznej.

Więcej o proteście młodych lekarzy tutaj.

Przykład: na Stadionie Narodowym, podczas meczu reprezentacji narodowej z Czarnogórą, który naszym piłkarzom zagwarantował awans na przyszłoroczny mundial, młodzi lekarze pojawili się w koszulkach z napisem „Popieram protest głodowy lekarzy” i z transparentami PR OZZL.

Również na gali wręczenia tytułu Specjalista Roku 2016 przyznawanego za bardzo dobre wyniki z egzaminu specjalizacyjnego jeden z młodych lekarzy pojawił się w koszulce z takim napisem. Kiedy miał iść odebrać gratulacje, zdjął marynarkę i dumnie pozował do zdjęcia obok K. Radziwiłła i jego zastępcy, Zbigniewa Króla. Ich twarze były nietęgie.

Fotografią pochwalił się na Facebooku, wzbudzając powszechną wesołość i prowokując liczne komentarze, oczywiście nie tylko z powodu uzyskanych wyników. „Szacunek! Jako nagrodę za odwagę możesz potraktować minę pana ministra w tle” – brzmiał jeden z nich.

Ważną cezurą był 15. dzień protestu. Nie tylko dlatego, że rankiem gruchnęła wiadomość o rezygnacji Konstantego Radziwiłła z członkostwa w NRL. Po południu decyzję o aktywnym wsparciu protestu lekarzy rezydentów podjęło 12 dużych związków zawodowych.

– Porozumienie Zawodów Medycznych, największa i najszersza organizacja skupiająca pracowników ochrony zdrowia, przejmuje protest głodowy Porozumienia Rezydentów i przekształca go w protest głodowy Porozumienia Zawodów Medycznych – oświadczył Tomasz Dybek, szef PZM.

Trudne rozmowy

Do czasu rozpoczęcia głodówki odbyło się kilkanaście spotkań przedstawicieli resortu zdrowia z działaczami PR OZZL. Po wybuchu protestu strona rządowa i rezydenci rozmawiali wielokrotnie, choć młodzi medycy dość szybko stracili ochotę na spotykanie się tylko z szefem resortu.

– Jesteśmy upokarzani, rozmowy odbywają się nocami – powiedział Krzysztof Hałabuz. Chcieli rozmawiać z politykami decydującymi o kształcie budżetu państwa. W posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego, poprzedzającym ich rozmowy z premier Beatą Szydło, nie chcieli uczestniczyć.

Odmówili udziału w pracach zespołu do spraw finansowania służby zdrowia powołanego przez ministra Radziwiłła. Takiej formule rozmów sprzeciwili się również m.in. NSZZ „Solidarność”, OPZZ i BCC, uznając, że najwłaściwsze miejsce do rozwiązania problemów protestujących stanowi Rada Dialogu Społecznego.

W pracach zespołu nie ma przedstawiciela NRL, pomimo że samorząd lekarski otrzymał zaproszenie, jednak NRL zapewniła o gotowości wparcia rozmów zapleczem eksperckim. Niemniej niektóre środowiska (w tym organizacje pacjenckie) z zaproszenia skorzystały.

Poza analizą możliwości zwiększania wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia przedmiot prac zespołu z wiceminister zdrowia Józefą Szczurek-Żelazko na czele stanowi m.in. wskazanie obszarów, do których w sposób szczególny powinny być kierowane dodatkowe środki finansowe zasilające system w ramach zwiększania nakładów do docelowego poziomu 6 proc. PKB.

Pierwsze spotkanie odbyło się 20 października, kolejne zaplanowano na 3 listopada, a do 15 grudnia mają zostać wypracować rozwiązania poprawiające sytuację kadr medycznych w Polsce. Czy następne spotkanie zostanie również zbojkotowane przez rezydentów, zobaczymy.

Dotychczas głodówka została przerwana dwukrotnie. Pierwszy raz w 10. dniu protestu, bo od jej zawieszenia spotkanie z rezydentami uzależniła szefowa rządu. Nie przyniosło ono rozstrzygnięcia. Drugi raz głodówkę przerwano na kilka godzin w 11. dniu protestu.

Więcej o proteście młodych lekarzy tutaj.

Jednak wówczas premier Szydło nie spotkała się z rezydentami, choć mieli otrzymać takie zapewnienie. To przelało czarę goryczy. – Do dziś wierzyliśmy, ufaliśmy. Od teraz nie wierzymy i nie ufamy. Zostaliśmy upokorzeni – mówił Łukasz Jankowski z PR OZZL. W środku nocy medycy powrócili do głodówki, zapowiadając, że już jej nie przerwą.

– Byłem członkiem protestu od pierwszego dnia, wtedy jeszcze nie było kamer i tłumów odwiedzających. Każdego wieczora, po skończeniu dodatkowej pracy, przywoziłem głodującym wodę, szampon itd. Kiedy pani premier zaprosiła nas na nocne rozmowy, na które sama nie przyszła, coś we mnie pękło. Wziąłem urlop i o świcie zjawiłem się na materacach – powiedział Filip Dąbrowski, podkreślając, że z przyczyn zdrowotnych w ogóle nie powinien głodować (choruje na niedoczynność tarczycy i nietolerancję węglowodanów).

Nie przyjmował pokarmów przez 4 doby. – Od 3. dnia miałem nawracające hipoglikemie, zawroty głowy, zaburzenia słuchu. Ostatniej nocy, z głodu, w ogóle nie spałem – dodał. Lekarze skupieni wokół PR OZLL w rozwiązanie problemu chcieli zaangażować kolejne osoby.

Apelowali o spotkanie z wicepremierem Mateuszem Morawieckim i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Do prezydenta Andrzeja Dudy najpierw zwrócili się z apelem o mediację w sporze z rządem, potem poprosili o zwołanie rozmów okrągłego stołu. Od pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy oczekiwali wizyty w szpitalu, gdzie głodują. Jak dotąd nikt z tej czwórki nie spotkał się z nimi.

Po kilkunastu dniach protest wykroczył poza stolicę: głodujący przedstawiciele zawodów medycznych (pokarmów nie przyjmują już nie tylko lekarze) są w kilku miastach (Szczecin, Łódź, Leszno, Kraków, Gdańsk, Wrocław), a manifestacje poparcia odbyły się w kilkudziesięciu innych miejscowościach. Internet zalany jest zdjęciami lekarzy i nielekarzy wyrażających poparcie dla protestu głodowego. Wśród tych ostatnich nie brakuje celebrytów.

Protest medyków budzi wiele emocji, a im dłużej trwa, tym – jak się wydaje – wcale one nie słabną. Protestujący zapewniają o swojej apartyjności, ale polityka sama przyszła do nich wielkimi krokami. – Ubolewam, że do protestu podłączają i podłączyli się politycy. Nie chcieliśmy i nie chcemy tego – skomentował Jarosław Biliński.

Tymczasem w ostatnich dniach, w czasie posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia, minister Radziwiłł powiedział, że rezydentura w obecnej formie przeżyła się. Czy to zapowiedź zmian sprowokowana protestem rezydentów?

Mariusz Tomczak

Kalendarium:

Dzień 1. 19 lekarzy rezydentów rozpoczęło protest głodowy w szpitalu pediatrycznym WUM w Warszawie.

Dzień 3. Pierwsze „formalne” spotkanie delegacji PR OZZL z szefem resortu zdrowia na neutralnym gruncie (w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”).

Dzień 4. Prezes NRL napisał list do rezydentów. Pierwszy głodujący zdyskwalifikowany przez lekarza.

Dzień 5. Protestujących odwiedził prezes NRL ubrany w biały fartuch.

Dzień 6. Pikieta ok. 350 osób pod gmachem resortu zdrowia.

Dzień 9. Późnym wieczorem protestujący zadeklarowali zawieszenie głodówki od następnego dnia rano (przerwanie tej formy protestu było warunkiem postawionym rezydentom przez szefową rządu).

Dzień 10. Po spotkaniu premier z młodymi lekarzami głodówka została wznowiona.

Dzień 11. Wieczorem, na czas kolejnych rozmów ze stroną rządową, protestujący ponownie przerwali protest głodowy. Szefowa rządu nie spotkała się z rezydentami, dlatego w środku nocy rezydenci powrócili do nieprzyjmowania pokarmów.

Dzień 12. Dzień Solidarności z Protestującymi Lekarzami (ogłoszony kilka dni wcześniej przez Prezydium NRL).

Dzień 13. Pikiety w ok. 20 różnych miastach. W Warszawie pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów manifestowało blisko 1000 osób.

Dzień 15. Porozumienie Zawodów Medycznych (zrzesza kilkanaście związków zawodowych) poinformowało, że przekształca protest rezydentów w protest PZM, zapowiadając jego rozszerzenie poza stolicę.

Dzień 19. Po Warszawie, Szczecinie, Łodzi i Lesznie, protest głodowy objął 5. miasto: Kraków.

Dzień 20. Głodówka rozpoczęła się w 2 kolejnych miastach: w Gdańsku i we Wrocławiu.

Dzień 21. Rezydenci powołali zespół do spraw obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który zakłada wzrost finansowania służby zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata.

Dzień 24. Zgodnie z decyzją zjazdu Regionu Małopolskiego OZZL ma to być „dzień bez lekarza” w całym województwie.