Rodzi się nowa medyczna profesja: asystenci lekarzy
Asystenci lekarzy coraz częściej wkraczają na oddziały i sale operacyjne.
Foto: pixabay.com
Wobec rosnącego zapotrzebowania na wysokospecjalistyczne operacje, np. transplantacje, zabiegi kardiologiczne, naczyniowe, torakochirurgiczne, ortopedyczne, onkologiczne oraz deficyty kadrowe w tych oddziałach, na sale operacyjne wprowadza się asystentów lekarzy, którzy mają odciążyć w pracy chirurgów, wykonując niektóre czynności medyczne.
Takie rozwiązania sprawdziły się np. w USA, Kanadzie, Holandii i Szkocji.
Pozwalają lepiej wykorzystać cenny czas lekarza i jego wysokie kwalifikacje, a także – z ekonomicznego punktu widzenia – zaoszczędzić na etatach. Wzorem tych państw, Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu także posiłkuje się asystentami lekarza.
Niestety, wciąż w polskim systemie ochrony zdrowia nie jest to zawód wpisany do rejestru. Asystenci są więc przeważnie z wykształcenia ratownikami medycznymi ŚUM, legitymującymi się licencjatem. Po odpowiednim przeszkoleniu i przygotowaniu do zadań wykonywanych w oddziałach i na salach operacyjnych stają się przedstawicielami nowej profesji.
Wyłącznie pod nadzorem lekarza
Śląscy kardiochirurdzy, odbywając szkolenia za granicą, mieli bezpośredni kontakt z pracą asystentów lekarzy. – Jest nas za mało, szczególnie kardiochirurgów, pomoc w postaci asystenta jest więc nieoceniona – przekonuje doc. Michał Zembala z Oddziału Klinicznego Kardiochirurgii i Transplantologii w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu i jako przykład podaje oddział, w którym przechodził szkolenie w USA, gdzie na 5 wysoko wyspecjalizowanych lekarzy przypadało 10 rezydentów i 20 asystentów lekarzy. Stanowili oni pomost między pielęgniarką i lekarzem.
– Ich zadaniem było asystowanie do zabiegu (usuwanie drenów, cewników, szwów, intubacja), jednym słowem, przeprowadzanie czynności określanych mianem para lekarskich – tłumaczy doc. Zembala.
Nie wymagano od nich studiów medycznych, ale ukończenia szkół przystosowania medycznego. Taki asystent jest zawsze przypisany do lekarza, który ponosi pełną odpowiedzialność za jego pracę. Staje się on częścią jego zespołu. Razem z chirurgiem otwiera pacjenta do operacji, zamyka, szyje rany, pobiera materiał do pomostowania aortalno-wieńcowego, opiekuje się pacjentem przed i po operacji, a więc wykonuje czynności przypisane lekarzowi. – Na sali operacyjnej są ściśle określone procedury, każdy musi wiedzieć, co do niego należy i w pełni wywiązać się ze swojej roli, tak jest również z asystentem lekarza – zaznacza Karol Froń, asystent pracujący na bloku operacyjnym SCCS.
Świetnie sobie radzą
W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu pilotażowo pracuje kilku asystentów lekarzy, a w perspektywie ma być ich więcej. Z wykształcenia są ratownikami medycznymi. – System wykształcił rzeszę osób przygotowanych do pracy w pogotowiu, ale tylko nieliczni znaleźli tam zatrudnienie, aby więc nie marnować włożonego wysiłku dydaktycznego, potencjału i zapału, absolwentów tych studiów można przysposabiać do wykonywania pracy asystentów lekarzy, a praktyka potwierdza, że ten kierunek jest słuszny – uważa doc. Zembala i dodaje, że studia, które kończą ratownicy, są w tym wypadku bardzo cenne.
Nie ma też konfliktu prawnego, ponieważ ustawa o zawodzie ratowników medycznych pozwala im na pracę w szpitalach.
Jacek Waszak jest jednym z asystentów, którzy już kilka lat pracują na kardiochirurgii śląskiej placówki i jednocześnie jest koordynatorem pacjentów z mechanicznym wspomaganiem krążenia. Uczy ich, jak obsługiwać sztuczne serce, a z jego wiedzy korzystają inne ośrodki. Funkcję asysty łączy więc z funkcją edukatora. – To nie jest łatwa praca, oprócz teoretycznych i praktycznych zasad wykonywania wielu czynności medycznych od asystentów lekarzy wymaga się otwartości na ciągłe kształcenie i dostosowywanie umiejętności do potrzeb oddziału. Spośród osób starających się o tę pracę pozostało więc zaledwie kilka – zaznacza Jacek Waszak. Zauważa, że szkolenia w sposób naturalny wyłoniły różne odłamy zawodu asystenta lekarza – związany z chirurgią, oddziałem naczyniowym, koordynacją mechanicznego wspomagania krążenia etc.
Na wagę złota
Dr n. med. Ryszard Walas, ordynator Oddziału Chirurgii Naczyniowej i Endowaskularnej ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu mówi, że w jego oddziale, który istnieje od 4 lat i jest najmniejszym w strukturach szpitala, brakuje lekarzy i każde wykwalifikowane ręce do pracy są na wagę złota. – Nasz asystent Marcin Chrapek pracuje nie tylko na bloku operacyjnym, ale zajmuje się pacjentem od chwili przyjęcia do chwili wypisu i został specjalnie przeszkolony pod tym kątem – podkreśla dr Walas.
Kiedy jako ratownik nie dostał pracy w swoim zawodzie, przez 10 miesięcy pracował na wolontariacie – najpierw na bloku operacyjnym, później w oddziale chirurgii naczyniowej i endowaskularnej, szkoląc się i zdobywając doświadczenie.
– To była dla mnie prawdziwa szkoła życia i nie tylko chodzi o nabycie umiejętności, ale organizację pracy w oddziale, gdzie od personelu medycznego wymaga się współdziałania i maksymalnego zaangażowania – mówi Marcin Chrapek. Jako asystent lekarza nie jest przypisany do konkretnego chirurga, ale do całego oddziału, jest więc wszędzie tam, gdzie jest w tym momencie potrzebny. Asystuje temu chirurgowi, który jest w grafiku operacji. Pomaga też na izbie przyjęć w kwalifikowaniu chorych do zabiegu i wyjaśnia im i ich rodzinom jego istotę. – To dość rozległy zakres kompetencji i działań, ale nasz oddział jest specyficzny i ma specyficzne potrzeby, w których realizację asystent lekarza musi był włączony na równi z innymi członkami zespołu, musi być dyspozycyjny i zaangażowany – konkluduje dr Walas.
Kierunek jest dobry
Można więc mieć nadzieję, że wkrótce przy stołach operacyjnych w całym kraju oprócz lekarzy i pielęgniarek staną także asystenci lekarza. Zainteresowanie ich kształceniem i przysposabianiem do nowego zawodu jest coraz większe. Projekt zyskał poparcie w środowisku medycznym, Ministerstwie Zdrowia i Instytucie Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
Na konferencjach w Zabrzu i w Warszawie uczelnia ma przedstawić wytyczne dotyczące zakresu kształcenia na kierunku: asystent lekarza.
Dyrektor IZWOZ Małgorzata Gałązka-Sobotka zastrzega jednak, że aby wprowadzić taki wzorzec, będą niezbędne zmiany w prawie. Inicjatywę Śląskiego Centrum Chorób Serca poparła także Śląska Izba Lekarska, która zadeklarowała, że wspólnie ze Śląskim Uniwersytetem Medycznym w Katowicach podejmie działania zmierzające do utworzenia kolejnej grupy zawodowej na polskim rynku pracy. – Średnia wieku lekarzy w specjalizacjach zabiegowych wynosi około 60 lat. Coraz bardziej cierpimy na niedobór kadr i stworzenie zawodu asystenta lekarza wydaje się być zasadne – podkreśla Tadeusz Urban, prezes ŚIL i zaznacza, że samorząd lekarski chce uczestniczyć kształceniu asystentów lekarzy i sprawować pieczę nad poziomem tego kształcenia.
Lucyna Krysiak