Sienkiewicz i medycyna
Był rok 1866. Szkoła Główna zastąpiła Uniwersytet Warszawski, zamknięty przez władze carskie w odwecie za Powstanie Listopadowe. Egzamin wstępny zdał 25 października i zapisał się na wydział prawny – ku rozpaczy matki.
Pomnik Henryka Sienkiewicza na szczycie kopca jego imienia w Okrzei (po lewej widoczna jest rodzinna wieś pisarza – Wola Okrzejska)
Foto: Marcin Białek / Wikimedia Commons
W grudniu przeniósł się na wydział lekarski, ale wytrwał tylko dwa miesiące i po cichu rozpoczął studia na wydziale filologicznym – ku rozpaczy matki! Wydawać by się mogło, że Henryk Sienkiewicz będzie pierwszym autorem utworu opisującego środowisko lekarskie. W listach do przyjaciół dzielił się informacjami o powstającej z głównymi rolami studentów medycyny powieści „Na marne”: „Piszę […], ale powoli idzie, bo masami skreślam. […] w Kijowie posyłam [głównego bohatera] na wydział medycyny. W tej chwili właśnie siedzi nad anatomią i w przyszłości będzie doskonałym doktorem”.
W utworze nie ma tej sceny, ale doświadczenia z nauki o ludzkim ciele pozostały: „… wziął się do medycyny. A im z większym zapałem wziął się do niej, tym więcej rozczarował się z początku. On lubił wiedzieć, a tam trzeba było pamiętać… To lada kto potrafi, przynajmniej jest to kwestia pamięci i woli, nie zaś rozumu. Należało mieć pamięć oczu, pamięć ręki, trzeba było jedno i drugie, i dziesiąte włożyć sobie surowo do głowy, umieścić od czasu do czasu jak zboże w spichlerzach. Była to praca niemal rzemieślnicza, organizm umysłowy niemal nie korzystał z tych zapasów, bo się nie przetrawiał ani przerabiał. Brakło tam pożywności. Filozofia fizycznego ustroju organizmów może dorównywać subtelnością i ogromem rezultatów wszystkim innym, ale Szwarc zaczął dopiero poznawać sam organizm; wskazówek, czy istnieje jakaś filozofia tych nauk, nie dano mu dotychczas żadnych. Wziąwszy się raz, trzeba było brnąć dalej. Brnął. A techniczna strona zajęć naukowych była przykra, niewdzięczna, pełna utajonych trudności, niespodziewanych tajemnic, nieraz ciemna, często ledwie dojrzana, najczęściej wstrętna, zawsze pracowita. Rzekłbyś, że tu natura wypowiadała wojnę umysłowi ludzkiemu […] Owa technika miała jeszcze jedną stronę smutną w oczach Szwarca: źle wpływała moralnie. Odkrywała koniec życia, nie wskazując, czy istnieje ciąg dalszy. Zdejmowano tam bez najmniejszego wahania zasłonę ze śmierci. […] Śmierć przy jasnym dniu zdawała się mówić: do widzenia w ciemnościach! Była niby zapowiedzią, noszącą w sobie desperackie wskazówki bezsilności człowieka wobec tej siły nieubłaganej, złośliwej, bezczelnej i obmierzłej zarazem”.
W „Starym słudze”, tytułowy bohater, Mikołaj, ma konflikt z lekarzem, nazwijmy go współcześnie, rodzinnym. „Była to rzecz taka: miałem śliczną i młodą cioteczkę, siostrę ojca, która mieszkała przy nas. Kochałem ją bardzo, bo była równie dobra, jak piękna, i bynajmniej mnie nie dziwiło, że kochali ją wszyscy, a między wszystkimi i doktor, człowiek młody, rozumny i w całej okolicy nadzwyczaj poważany. Mikołaj poprzednio lubił doktora, mawiał nawet o nim, że to łebski chłopak i że dobrze na koniu siedzi; ale gdy doktor począł bywać u nas w widocznych zamiarach względem cioci Maryni, uczucia Mikołaja dla niego zmieniły się nie do poznania. Zaczął być dla niego grzeczny, ale chłodny, jak dla człowieka zupełnie obcego. […] Szczęściem jednak dla młodego eskulapa ciocia Marynia żywiła dla niego uczucia wprost Mikołajowym przeciwne; stało się więc pewnego pięknego wieczora, że gdy księżyc świecił w sali bardzo ładnie, gdy zapach jaśminu wchodził przez otwarte okna z ogrodowych klombów, a ciocia Marynia śpiewała przy fortepianie „Io questa notte sogno”, doktorek Staś zbliżył się do niej i spytał ją drżącym głosem, czy sądzi, że on żyć bez niej potrafi? […] Na nieszczęście, w tej właśnie chwili wszedł Mikołaj z zamiarem zaproszenia na herbatę…”. Stary sługa interweniował u pana i pani domu, twierdząc, że „nie może być, żeby panienka wyszła za tego… pana cyrulika”. Skąd takie przekonanie? Miał stary Mikołaj swoje porachunki z lekarzami jeszcze z czasów wojen napoleońskich, co pisarz humorystycznie przywołał: „Chodzili to po obozie, kręcili się po sztabie, a jak co do czego, jak do bitwy, to ich nie ma. Albo to pan pułkownik raz ich nazwał lancetnikami. Jak człowiek zdrów, to on go nie ruszy, a jak leży na wpół żywy, to on dopiero do niego z lancetem. To nie sztuka krajać takiego, co nie może się bronić, bo nic w garści nie może utrzymać. Spróbuj ty go ukrajać, kiedy on zdrów i trzyma karabin”.
Był rok 1916. Siedemdziesięcioletni noblista nie czuł się najlepiej. Coraz bardziej dokuczało mu drapanie w tchawicy, ból w klatce piersiowej, nadciśnienie i zmęczenie. Narastająca duszność nie pozwalała pracować, a przecież była trzechsetna rocznica śmierci Szekspira i został zaproszony do wygłoszenia wykładu na temat twórczości wielkiego dramatopisarza. Może wrócił wówczas pamięcią do swoich pierwszych poetyckich wprawek, kiedy pisał wesołe wierszyki, takie jak ten o lekarzach, siebie widząc w roli chorego: „Jan cierpiał na duszności od dawnej już pory/ I na ciężar na piersiach – a jako człek chory,/ Stracił apetyt, wychudł, policzki mu zbladły,/ A liczył jeno na to, że z promienną wiosną/ Może wróci mu zdrowie i siły mu wzrosną”. Rok 2016 – Rok Sienkiewicza. Bronisław Maj ze sceny Teatru Słowackiego w Krakowie podczas dorocznej gali konkursu literackiego „Przychodzi wena do lekarza” opowiada przewrotnie, jak wszyscy, którym nie udało się spełnić marzenia o zawodzie lekarskim, zostają pisarzami. Czasem udaje się połączyć obydwie profesje. Czasem warto sprzeciwić się matce, by odbyć podróż grudniową do Sztokholmu. Zawsze jednak warto spełniać własne, a nie cudze marzenia.
Jarosław Wanecki
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 11/2016
Zobacz konferencję naukową pt. „Marihuana – lek czy zagrożenie?”:
Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.