Stawiamy na psychiatrię środowiskową
Należy edukować lekarzy POZ, aby mogli wcześnie zaobserwować moment, że z psychiką dziecka dzieje się coś niepokojącego. Z prof. Agatą Szulc, prezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, rozmawia Lucyna Krysiak.
Foto: archiwum prywatne
W polskiej psychiatrii nie dzieje się dobrze. Zmiany na lepsze miały przynieść zapisy zawarte w Narodowym Programie Ochrony Zdrowia Psychicznego. Co przeszkodziło, by je wdrożyć?
Czekaliśmy na ten program, pokładaliśmy w nim wielkie nadzieje i wciąż czekamy na jego kolejną edycję, ale problem jest złożony. Polska psychiatria potrzebuje daleko idących przeobrażeń, od których nie może być odwrotu. Wymaga to jednak wielu zmian nie tylko organizacyjnych, ale światopoglądowych, a przede wszystkim poprawy finansowania tej dziedziny.
Reforma musi łączyć się z zagwarantowaniem środków na jej funkcjonowanie w nowym systemie i tego zabrakło w pierwszej edycji Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Aktualnie Polskie Towarzystwo Psychiatryczne pracuje nad nową edycją programu, ale uwzględnienie w nim realnych oczekiwań środowiska będzie bardzo trudne.
Mimo to, cały czas przypominamy osobom odpowiedzialnym za politykę zdrowotną kraju o tym, że psychiatrię trzeba reformować i naciskamy, by przeprowadzono ją zgodnie z założeniami programu, który będzie odnosił się do rzeczywistej sytuacji. Chodzi o to, aby projekty resortowe nie rozminęły się z naszymi oczekiwaniami.
Czego, oprócz gwarancji finansowych, one dotyczą?
Ukierunkowania na rozwój psychiatrii środowiskowej. Chodzi o to, żeby powoli i stopniowo „demontować” system oparty na dużych szpitalach psychiatrycznych umiejscowionych najczęściej poza centrami większych miast. Wprawdzie szpitale te z reguły zapewniają chorym podstawową pomoc psychiatryczną, ale są tak zatłoczone, przeciążone i niedoinwestowane, że odbywa się to w fatalnych warunkach.
Staramy się, aby opieka lekarska i pielęgniarska oraz metody leczenia farmakologiczne i nie tylko (psychoterapia, rehabilitacja) były w tych szpitalach naprawdę na dobrym poziomie. Jednak na warunki, w jakich odbywa się to leczenie, nie mamy wpływu. W Polsce istnieje też sieć poradni zdrowia psychicznego, dość duża, ale nadal niewystarczająca, a także niezbyt liczne oddziały dzienne, zespoły leczenia środowiskowego itd.
NPOZP zakładał stworzenie sieci centrów zdrowia psychicznego, które obejmowałyby swoim zasięgiem obszar, np. powiatu (ok. 50 tys. mieszkańców), zapewniając dostęp (24 godz. na dobę) do pomocy psychiatrycznej – poradni interwencji kryzysowej, oddziału dziennego, zespołu leczenia środowiskowego, a w razie potrzeby – łóżek stacjonarnych.
Takie centra byłyby blisko miejsca zamieszkania pacjenta, zapewniałyby szybką pomoc, a także opiekę w przypadku schorzeń przewlekłych, co znacznie ograniczyłoby konieczność hospitalizacji. Przede wszystkim pozwoliłyby na taki proces leczniczy, w którym pacjent nie byłby oderwany od swojego środowiska: rodziny, szkoły, pracy – aby jak najszybciej mógł wrócić do normalnego funkcjonowania.
To brzmi sensownie, ale czy jest realne?
W roku 2017 miał się rozpocząć pilotaż, w którym planowano uruchomić kilka takich centrów w nowym systemie finansowania. NFZ (lub inny płatnik w przyszłości) wypłacałby określoną sumę rocznie na pacjenta, który by się do takiego centrum zapisał. Na razie czekamy na wdrożenie pilotażu. W niektórych miejscowościach, szczególnie w większych ośrodkach, funkcjonują już takie centra, ale sposób ich finansowania jest podzielony, np. porada ambulatoryjna oddzielnie, pobyt w oddziale dziennym oddzielnie itd.
Nie ma odwrotu od reformy i nie napotykamy tutaj na jakiś opór, ale bez znaczącego zwiększenia nakładów na psychiatrię, jej wprowadzenie jest wręcz niemożliwe i stracimy tylko czas. Naturalnie psychiatria się zmienia, ale jak dotąd, tempo tych zmian jest zbyt wolne. Wciąż zbyt długo czeka się w kolejkach na miejsce w szpitalu i na poradę w przychodni.
Czy w projektach jest uwzględniona psychiatria dziecięca i młodzieży?
Niestety, sytuacja psychiatrii dzieci i młodzieży jest jeszcze bardziej dramatyczna. W NPOZP są tylko ogólne zapisy o możliwości tworzenia centrów dla dzieci i młodzieży, ale na dziś ich powołanie jest nierealne. Brakuje psychiatrów dziecięcych i jest bardzo ograniczona liczba miejsc, w których pacjenci i ich rodziny mogliby uzyskać bezpłatną pomoc.
Szukamy rozwiązań tego trudnego problemu, ale tu znowu wszystko rozbija się o pieniądze. Opieka nad dzieckiem z zaburzeniami psychicznymi powinna być kompleksowa i wymaga współpracy całego zespołu terapeutycznego – lekarza, psychologa, terapeuty, nauczyciela itd., dlatego jest to „usługa” droga, a finansowanie NFZ zbyt niskie, co powoduje, że nawet te nieliczne istniejące placówki się likwiduje, ponieważ są deficytowe.
A co z profilaktyką?
Z danych Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wynika, że w ciągu ostatnich 15 lat aż o 131 proc. wzrosła liczba osób wymagających pomocy psychiatry bądź psychologa, zaś wskaźnik leczonych w szpitalach z tego samego powodu wzrósł o 45 proc. Profilaktyka powinna się więc zaczynać już we wczesnym okresie i dotyczyć przede wszystkim osób młodych.
Bezwzględnie należy edukować nauczycieli, pedagogów szkolnych, rodziców, lekarzy POZ, pracowników socjalnych w takim zakresie, aby mogli wcześnie zaobserwować moment, że z psychiką dziecka dzieje się coś niepokojącego. Jako Polskie Towarzystwo Psychiatryczne będziemy się starali rozwijać ten kierunek, czyli prowadzić szeroką edukację społeczeństwa, a także konkretnych grup profesjonalistów.
Ministerstwo Zdrowia ogłasza konkursy np. na programy zapobiegania depresji i samobójstwom, co – mam nadzieję – także przełoży się na poprawę sytuacji. Czekamy jednak, kiedy te projekty wejdą w życie, ale też, jak wspomniałam, będziemy się starali stworzyć własne.
Gorzej już chyba być nie może.
Nie chciałabym, aby nasze środowisko było kojarzone z ciągłym narzekaniem, ale fakt, że przy obecnej mizerii finansowej jesteśmy w stanie zabezpieczyć podstawowe potrzeby chorych trafiających do naszych placówek w dużej mierze zawdzięczamy oddaniu personelu medycznego.
Wciąż też poszukujemy różnych możliwości poprawy sytuacji, zmieniamy organizację funkcjonowania ośrodków leczenia zaburzeń psychicznych, myślenie, mamy już w zasadzie pełny dostęp do różnych form farmakoterapii (oprócz nielicznych leków tzw. długodziałąjących). Te zmiany na lepsze są odczuwalne, widzimy też chęć współpracy ze strony decydentów i mamy w związku z tym nadzieję, że w końcu reforma się powiedzie.
Czy mamy wystarczającą liczbę psychiatrów?
W Polsce pracuje 2700 psychiatrów, a potrzeba przynajmniej 4 tys. lekarzy tej specjalności. Specjalistów jest więc za mało. Według założeń NPOZP, sieć centrów w całej Polsce wymagałaby zwiększenia liczby psychiatrów, ale też innych profesjonalistów z zakresu opieki psychiatrycznej. Młodzi lekarze niestety nie garną się do robienia specjalizacji z psychiatrii tak chętnie, jak jeszcze kilka lat temu.
PTP we współpracy z rezydentami pracuje nad programem zachęcającym do wyboru tej specjalizacji – m.in. poprzez organizację różnego rodzaju bezpłatnych szkoleń i kursów, pomoc w uzyskaniu dostępu do nowoczesnego fachowego piśmiennictwa, poprzez finansowanie uczestnictwa w konferencjach itp. Planujemy też organizację specjalnej „szkoły” PTP dla młodych lekarzy. Chcemy w ten sposób zachęcać ich do specjalizowania się w psychiatrii i pomagać w podnoszeniu kwalifikacji zawodowych.
PTP wielokrotnie sygnalizowało, że pora zmienić wizerunek polskiej psychiatrii i obrazu osób chorych psychicznie.
Jest to jeden z naszych głównych celów. Staramy się prezentować bardziej przyjazne oblicze psychiatrii. Chcielibyśmy też pokazać społeczeństwu, że chorzy psychicznie to tacy sami ludzie jak my, że nie należy się ich bać, nie należy ich stygmatyzować. Chcemy zerwać z „opresyjnym” wizerunkiem psychiatrii.
Wymaga to cierpliwości i pracy oraz ciągłego edukowania, ponieważ zmiana mentalności społeczeństwa to proces. Uczestniczymy w różnych kampaniach medialnych na ten temat. Potrzeba jednak koordynacji tych projektów – aktualnie nad tym pracujemy, planujemy także stworzenie własnej kampanii medialnej. To jedno z wyzwań na ten rok.
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2017