Szczepionki – pandemia zmieniła naszą świadomość
Pandemia pokazała, że choroby zakaźne nie są jakąś zamierzchłą historią – mówi prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki, kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Wydziału Nauk o Zdrowiu UM im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu, zastępca przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
Zacznijmy, panie profesorze, od psychologii. Straszenie czy edukowanie? Co w przypadku szczepień odnosi lepszy skutek?
Ja wierzę w edukację. Strach jest bodźcem krótkoterminowym. Udowodnił to choćby pierwszy lockdown z marca ubiegłego roku, który okazał się niezwykle skuteczny. Baliśmy się wszyscy. Jednak im dłużej pandemia trwa, tym mniej się obawiamy. Dlatego myślę, że kluczowy jest teraz dostęp do wiedzy, do najnowszych danych naukowych. Oczywiście, nie wszyscy wyciągną jednakowe wnioski, ale przekonanie kogoś za pomocą faktów z pewnością odniesie długofalowy skutek.
Internet może być skarbcem, może też być śmietnikiem..
Prowadząc zajęcia ze studentami, zawsze zwracam ich uwagę na jeden podstawowy element: kto jest autorem wiadomości. Jeśli za informacją stoją rzetelne instytucje, organizacje czy czasopisma naukowe, to możemy im zaufać. Natomiast jeśli trafiamy na nieznane nazwiska lub powołane niedawno stowarzyszenia, to musimy podejść do tego z wielką rezerwą. Dwuminutowa weryfikacja na ogół wystarcza, by dowiedzieć się czegoś więcej.
Czy dzisiaj możemy pokusić się o odpowiedź na pytanie: czy pandemia COVID-19 wpłynęła na naszą świadomość szczepień?
Na pewno ją zmieniła. Niektóre jej elementy nawet bardzo. Jeszcze dwa lata temu zadawano mi w gabinecie pytania o celowość szczepienia przeciwko niektórym chorobom, wyrażano wątpliwości, czy są one niebezpieczne lub czy w ogóle jeszcze występują. Pandemia pokazała, że choroby zakaźne nie są jakąś zamierzchłą historią, która nas na pewno nie dotyczy. Dziś już wszyscy, nie tylko pracownicy służby zdrowia, wiedzą, że te choroby były, są i będą. Wiemy, że przez dłuższy czas będziemy wobec nich bezbronni, że mogą zabierać naszych bliskich, przyjaciół, i że będzie dramatyczna walka o szczepienia. Przekonaliśmy się o tym boleśnie. Nie mam wątpliwości, że w świadomości zbiorowej coś się zmieniło.
Czy akceptacja i terminowa realizacja szczepień obowiązkowych i zalecanych jest dzisiaj problemem?
Szczepienia obowiązkowe były u nas zawieszone, na szczęście na krótko, na przełomie marca i kwietnia 2020 roku. Organizacje międzynarodowe i polskie bardzo szybko wydały zalecenie, żeby jednak ich nie odkładać. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli na trudną pandemiczną sytuację w szpitalach nałoży się, nawet tylko lokalna, epidemia innej choroby zakaźnej, choćby krztuśca czy odry, to system ochrony zdrowia może tego nie wytrzymać. Dziś mogę powiedzieć, że szczepienia dzieci są realizowane w ponad 90% przypadków terminowo. Dorośli z kolei, latem i jesienią, masowo szczepili się przeciwko pneumokokom i grypie. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej tych szczepionek zabrakło w aptekach.
Coraz więcej mówi się o szczepieniach zarówno dzieci, jak i dorosłych przeciw pneumokokom. Dlaczego one są takie ważne?
Pneumokoki to bakterie wywołujące nie tylko ciężkie zapalenie płuc, ale także dużo poważniejszą chorobę: inwazyjną chorobę pneumokokową. Bakterie przenikają wtedy do krwi i atakują różne narządy. Może dojść do pneumokokowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenia płuc z posocznicą czyli zakażeniem krwi, lub zapalenia ucha środkowego.
Epidemiolodzy podkreślają często, że pneumokoki są niezwykle groźne dla małych dzieci, tych do piątego roku życia. Choroba atakuje jednak także dorosłych, najczęściej powyżej pięćdziesiątego roku życia i starszych. Niestety, śmiertelność w tej grupie wiekowej także wzrasta. Na szczęście pojawiły się szczepionki skoniugowane, czyli zawierające antygeny najczęściej występujących serotypów pneumokoka sprzężone z nośnikiem białkowym i od 2017 roku udało się wprowadzić je do kalendarza obowiązkowych szczepień dla niemowląt.
Jak pan ocenia efekty Programu Szczepień Obowiązkowych w zakresie pneumokoków?
Jeśli porównamy wskaźniki zapadalności na pneumokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych zamieszczone w raportach NIZP-PZH w okresach przed wprowadzeniem szczepień (2014-2016) i pierwszych trzech latach powszechnych szczepień (2017-2019) u dzieci w trzecim roku życia, to widzimy spadek o blisko połowę. To efekt tego, że około 90% dzieci urodzonych w latach 2017-19 zrealizowało szczepienie przeciw pneumokokom. Nic, tylko się cieszyć.
Inne groźne dla naszego zdrowia, a nawet życia, bakterie to meningokoki. Jak możemy się przed nimi bronić?
Meningokoki to dziwne bakterie. Wielu z nas nosi je w nosogardle i nawet o tym nie wie. Jednak w przypadku pewnych niewykrytych defektów odporności własnej organizmu może dojść do gwałtownej posocznicy meningokokowej i do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Tych przypadków w Polsce nie jest wiele, bo około dwustu rocznie, ale śmiertelność sięga 20 proc., a powikłania trwałe mogą być jeszcze częstsze. Jednym z groźniejszych serotypów jest serotyp B. I tu znów z pomocą przychodzą szczepienia (wybór preparatu lekarz uzależnia najczęściej od wieku).
Kolejna choroba zakaźna, czyli krztusiec, kojarzy nam się najczęściej z chorobami wieku dziecięcego, tymczasem chorują również dorośli.
Krztusiec atakuje dorosłych i potrafi być uciążliwy, ale nie jest dla nich groźny. Jednak chory na krztusiec dorosły, także rodzic, stanowi bardzo duże zagrożenie dla noworodków i niemowląt. Szczepiony według kalendarza szczepień noworodek nabywa odporność po drugiej dawce, czyli w wieku około 14 tygodni. W pełni bezpieczny jest po przyjęciu trzeciej dawki, czyli mając mniej więcej 22 tygodnie. Szczepić więc powinni się wszyscy, niezależnie od wieku. Dorosłym sugeruję przyjęcie co 10 lat preparatu chroniącego przed krztuścem, tężcem i błonicą jednocześnie. Dla siebie, dla dzieci i dla wnuków.
Rodzice starają się teraz unikać wizyt w przychodni. Jak wygląda proces szczepienia w czasie pandemii?
Wszystko zaczyna się od porady telefonicznej i sprawdzenia, czy dziecko lub ktoś z jego otoczenia nie choruje lub jest w samoizolacji czy kwarantannie. Później wyznaczany jest dokładny termin i godzina wizyty, w czasie których lekarz przyjmuje wyłącznie dzieci zdrowe. Po badaniu kwalifikującym szczepimy. Prosimy też o obecność tylko jednego opiekuna i oczywiście o zachowanie wszelkich zasad bezpieczeństwa epidemicznego.
Tegoroczny Europejski Tydzień Szczepień przypadał między 26 kwietnia a 2 maja. O co zaapelowałby pan profesor do Polaków?
Zaapelowałbym przede wszystkim o masowy udział w szczepieniach przeciwko Covid-19. Musimy poprawić odporność populacji. Jest nadzieja, że skończy się wtedy huśtawka obostrzeń i poluzowań, i wrócimy do normalnego życia. Zadajmy sobie pytanie, czy chcemy dalej żyć w zamknięciu, czy może wolimy jednak wrócić do szkół, na uczelnie i do spotkań z przyjaciółmi. Ja wybieram normalność.