Więzadło napastnika (felieton Artura Andrusa)
Napiętnuję wszelkie przejawy dyskryminacji, apeluję o społeczną sprawiedliwość i równe traktowanie każdego człowieka. Bo na przykład są ludzie, których stan zdrowia jest przedmiotem szczególniejszej troski. Jakoś bardziej się nimi interesujemy. Chodzi o sportowców.
Foto: pixabay.com
Wiem – zajęcie kontuzjogenne, wiem – ulubieńcy mas. Ale uważam, że to niesprawiedliwe, że kiedy piłkarz sobie coś naderwie – piszą o tym wszystkie gazety, pokazuje telewizja, w internecie tworzą się grupy wsparcia.
I dobrze, niech tak będzie. Na pewno pomaga to kontuzjowanemu, konsoliduje kibiców, wzmacnia więzi międzyludzkie. Ale co z innymi grupami zawodowymi? Zacznijmy promować zainteresowanie stanem zdrowia wszystkich Polaków.
Oczywiście toutes proportions gardées, używając do tego celu odpowiednich środków przekazu. Na przykład nauczyciele. Niech na szkolnej gazetce, obok napisu „Złota polska jesień smaczne jabłka niesie” będzie informacja, że mgr Nowacka przeziębiła się, ale rokowania są dobre, zwłaszcza dla szóstej B. Bo mgr Nowackiej nie będzie jeszcze przynajmniej przez tydzień i szóstej B upiecze się klasówka z geografii.
W korporacjach zdjęcie księgowej na wyciągu ortopedycznym, na który trafiła prosto z wyciągu narciarskiego, można przesyłać wewnętrzną pocztą mailową z dopiskiem „Aniu! Budżet czeka!”. A lekarze? Dlaczego media przy informacjach o operacji kolana znanego piłkarza nie mogą poinformować, że zabieg rekonstrukcji więzadła krzyżowego przeprowadził profesor Paolo Mariani, którego też coś ostatnio noga pobolewa? Jeśli mówić, to o wszystkich.
Mamy taki natłok przekaźników, że już nie wystarczy samo zauważenie jakiegoś zdarzenia. Coraz bardziej liczy się forma. Sama informacja może nie zaciekawić odbiorcy. Naprawdę nie wymyśliłem tego – otóż kiedy ten znany piłkarz uległ kontuzji, na pewnym portalu pojawił się napis: „TOP 5 napastników, którzy zerwali więzadło jak Arek Milik”.
I jak się kliknęło w ten napis, pojawiał się materiał filmowy – młody człowiek wymieniał nazwiska innych słynnych zawodników, przyznawał im kolejne miejsca i informował, w jakich okolicznościach mieli takie samo przykre zdarzenie losowe. I znowu – dlaczego na tak oryginalny pomysł wpada ktoś tylko w odniesieniu do gwiazdy sportu?
Wracając do podanych wyżej przykładów – dlaczego niby na gazetce szkolnej nie mogłoby się znaleźć „TOP 5 nauczycieli, którzy przeziębili się tak samo jak mgr Nowacka”, a w korporacyjnej sieci nie może się pojawić: „TOP 5 księgowych dziesięciu największych firm z branży teleinformatycznej, które też się połamały na nartach (księgowe, nie firmy)”?
A może wykorzystać ten pomysł do podbudowywania morale zwykłych, szarych pacjentów? Gdyby okulista powiedział mi: „Jeżeli chodzi o astygmatyzm, to znajduje się pan w TOP 50, na trzydziestym drugim miejscu, po Jacku Nicholsonie, a przed Woodym Allenem”, szczerze ucieszyłbym się z mojej wady wzroku. Naprawdę przejąłem się sprawą kontuzji naszego piłkarza.
Przeczytałem dużo publikacji na temat tego przykrego zdarzenia i jeszcze jeden fragment tekstu (tym razem z „Przeglądu Sportowego”) zwrócił moją uwagę: „… Do kliniki wspierać Milika przyjechał także wyraźnie wściekły właściciel Napoli, Aurelio de Laurentiis…”. Gdyby mnie się coś niemiłego przytrafiło, wolałbym, żeby wspierał mnie ktoś wyraźnie przejęty, wyraźnie współczujący, wyraźnie zatroskany.
No chyba, żeby było to wyraźne wsparcie finansowe. Wtedy wspierający może się nawet wyraźnie wściekać.
Artur Andrus
Dziennikarz radiowej „Trójki”, konferansjer i satyryk
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 12/2016-1/2017
Więzadło krzyżowe przednie (łac. ligamentum cruciatum anterius): wewnątrzstawowe więzadło stawu kolanowego.
Więzadło krzyżowe tylne (łac. ligamentum cruciatum posterius): wewnątrzstawowe więzadło stawu kolanowego.