Wynagrodzenia w ochronie zdrowia impasie. Czy rząd wywiesił białą flagę?
Nie ma decyzji ani o zmianach w kontraktach, ani o nowelizacji ustawy o wynagrodzeniach minimalnych pracowników medycznych. Tymczasem pieniędzy w systemie zaczyna dramatycznie brakować, a pytanie o to, jak realizować ustawowe podwyżki i utrzymać szpitale na powierzchni, staje się coraz bardziej palące.

Oficjalnie w sprawie wynagrodzeń nie wiadomo nic. Zespół Trójstronny, który latem miał rozmawiać na temat ewentualnych zmian zasad wynagradzania pracowników medycznych, ugrzązł na mieliźnie. Co prawda, w Ministerstwie Zdrowia przeprowadzono wreszcie – choć z kilkutygodniowym poślizgiem – odpolitycznienie, a minister zdrowia podzieliła się obowiązkami z trojgiem (zamiast pięciorga) zastępców.
Wiadomo również, że dialog społeczny nadzoruje wiceminister Katarzyna Kęcka – menedżerka, ale też pielęgniarka z ogromnym zawodowym doświadczeniem. Jednak na tym koniec. Przedstawiciele partnerów społecznych nie kryją zdziwienia: nie ma żadnych sygnałów o wznowieniu rozmów, nie wyznaczono terminu spotkania prezydium, nie mówiąc już o posiedzeniu plenarnym.
Między ustawą a realiami
Pozostaje zbieranie strzępków informacji z mniej lub bardziej oficjalnych wypowiedzi. Minister zdrowia podczas spotkania z przedstawicielami samorządu lekarskiego wkrótce po objęciu stanowiska dawała do zrozumienia, że nie przewiduje zmian w umowach cywilnoprawnych, jakie szpitale podpisują z profesjonalistami medycznymi – przede wszystkim lekarzami i pielęgniarkami.
Z kolei w wywiadzie dla PAP udzielonym na początku września, komentując bieżącą sytuację finansową systemu ochrony zdrowia, Jolanta Sobierańska-Grenda stwierdziła: – Minister finansów w przyszłorocznym budżecie zwiększył finansowanie ochrony zdrowia o prawie 26 mld zł, jednak jeżeli chcemy realizować ustawę podwyżkową dla pracowników ochrony zdrowia na dotychczasowym poziomie, będziemy potrzebować jeszcze więcej pieniędzy.
„Jednak jeżeli chcemy”? A może jednak – „ponieważ musimy”? Minister zdrowia mogła przekonać prezydenckiego doradcę ds. ochrony zdrowia, prof. Piotra Czaudernę, by Karol Nawrocki nie blokował ustawy o szpitalnictwie. Jednak bardzo mało prawdopodobne – z czego Jolanta Sobierańska-Grenda zdaje sobie sprawę – by prezydent złożył podpis pod zmianami w ustawie, które ograniczałyby skalę podwyżek. Należy więc zakładać, że zmian w ustawie nie będzie. To jednak nie oznacza, że nie będzie zmian w jej realizacji.
Wystarczy, że Ministerstwo Zdrowia wybierze wariant minimalny – podwyżki wycen przez AOTMiT finansujące wyłącznie wynagrodzenia dla pracowników wymienionych w tabeli, do wysokości pensji minimalnej. Oczywiście dotyczy to wyłącznie pracowników etatowych. Takie rozwiązanie już latem sygnalizowali szefowie Narodowego Funduszu Zdrowia. Z analiz wynika jednak, że nawet na taki wydatek Funduszu może nie stać bez dodatkowego wsparcia budżetu państwa.
Budżet pod ścianą
Wywiad minister zdrowia dla PAP rozpoczęło pytanie, czy ochrona zdrowia jest już bankrutem. Jolanta Sobierańska-Grenda tej tezy nie potwierdziła, ale fakty – i liczby – mówią same za siebie. Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia, gdy posłowie pytali m.in. o sytuację szpitali powiatowych i stan realizacji ustawy podwyżkowej, przedstawiciele strony rządowej przyznali, że do początku września do płatnika trafiło z budżetu państwa 24,85 mld zł.
To blisko 90 proc. zaplanowanej dotacji podmiotowej (i aż 136 proc. wartości pierwotnie przewidzianej na ten rok). Do końca roku pozostaje do wykorzystania jedynie 2,8 mld zł – mniej niż wynoszą kwartalne wydatki NFZ na świadczenia nielimitowane. Jak podkreśla Wojciech Wiśniewski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich i współautor raportów o luce finansowej NFZ do 2028 r., sytuacja jest alarmująca. Co więcej, planowana na 2026 r. dotacja podmiotowa (26 mld zł) jest niższa niż obecnie obowiązujący plan finansowy (27,65 mld zł).
Jak w takich warunkach realizować ustawę o wynagrodzeniach minimalnych, która – zdaniem polityków – odpowiada za eksplozję problemów finansowych płatnika, choć prawdziwym problemem pozostaje niedostateczny poziom wydatków na zdrowie? Wydaje się to niemożliwe, ale równie niemożliwe wydają się zmiany w samej ustawie. Czy rząd w tej sprawie wywiesił już białą flagę? Nie jest to przesądzone. We wrześniu media rzadziej podejmowały temat zarobków lekarzy, ale politycy obozu rządzącego nie zapomnieli o obietnicach premiera dotyczących poprawy sytuacji pacjentów – „na pewno nie lekarzy”.
Krystyna Skowrońska (KO), komentując zmiany personalne w resorcie zdrowia, chwaliła odpolitycznienie ministerstwa, tłumacząc, że polityka powinna zejść na dalszy plan, bo problemów w ochronie zdrowia jest zbyt wiele. Posłanka, która zasiada w Komisji Finansów Publicznych, podkreślała konieczność uporządkowania funkcjonowania szpitali oraz wynagrodzeń medyków – zwłaszcza kontraktowych.
– W niektórych podmiotach wynagrodzenia to prawie 100 proc. kontraktu. Z nadzieją czekamy na koncepcję pani minister, by pilne problemy systemu rozwiązać. Tym priorytetem powinna być właśnie sprawa bilansowania się szpitali – mówiła w rozmowie z „Rynkiem Zdrowia”. Koncepcja ta miała zostać zaprezentowana 10 września, ale konferencję odwołano ze względu na nadzwyczajne posiedzenie rządu po incydencie z rosyjskimi dronami. Przedstawienie propozycji przesunięto na koniec miesiąca – na posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia.
Kwadratura koła
Pytanie, jak to zrobić, czyli jak rozwiązać kwadraturę koła z wynagrodzeniami, pozostaje otwarte. Odpowiedzi próbowano szukać podczas wrześniowej dyskusji towarzyszącej obchodom 20-lecia Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. „Jak liczyć wynagrodzenia dla medyków? Praktyka i doświadczenie AOTMiT” – brzmiał tytuł panelu, w którym prezes Agencji Daniel Rutkowski podkreślał, że jakość danych dotyczących kosztów pracy w ochronie zdrowia się poprawia.
– Te dane powinny być coraz bardziej adekwatne do ustalania zapotrzebowania systemu na finansowanie skutków wzrostu minimalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia – mówił Rutkowski. Najlepiej opracowane są dane dotyczące szpitali, najsłabiej – POZ i stomatologii. Rutkowski wskazał, że minimalne wynagrodzenie zasadnicze w ochronie zdrowia od 2022 r. wzrosło o 44,9 proc.
Agencja dobrze radzi sobie ze zbieraniem informacji o płacach pracowników etatowych, ale znacznie słabiej – w przypadku kontraktów. Problemem jest brak podstawy prawnej, by AOTMiT mogła systemowo przetwarzać dane pozyskiwane od podmiotów medycznych i agregować informacje o kontraktach pracowników w różnych placówkach. To jedna z propozycji zmian, jakie eksperci Federacji Przedsiębiorców Polskich przedstawili kilka miesięcy temu podczas prac Zespołu Trójstronnego.
Podczas tej samej dyskusji Filip Nowak, prezes NFZ, oceniał, że ustawa o wynagrodzeniach minimalnych spełniła swój cel, bo „w większości przypadków te minimalne wynagrodzenia są już godne w porównaniu z wysokością sprzed ustawy”. Wskazał jednak na problem „kominów płacowych”, czyli ekstremalnie wysokich wynagrodzeń, które – jego zdaniem – trzeba kontrolować. – Aby spróbować zapanować nad tymi wysokimi wynagrodzeniami, potrzebna jest dyskusja i wiedza, bo trudno podejmować regulacje, nie mając pełnego obrazu sytuacji – zaznaczył Nowak.
Konsolidacja zamiast kolejnych regulacji
Z wypowiedzi szefa NFZ oraz minister Sobierańskiej-Grendy można wnioskować, że duże nadzieje na opanowanie wzrostu wynagrodzeń wiązane są nie z regulacjami, lecz z konsolidacją, którą samorządy przeprowadzą na podstawie znowelizowanej ustawy o świadczeniach. Ministerstwo Zdrowia koncentruje się na „racjonalizacji miejsc udzielania świadczeń” – mówił Filip Nowak.
Konsolidacja i przekształcenia mają uporządkować system i przynajmniej częściowo obniżyć popyt na specjalistów – zwłaszcza tych najbardziej pożądanych, a więc najdroższych. O sensownej konsolidacji i potrzebie stworzenia lekarzom oraz innym medykom bezpiecznych i satysfakcjonujących warunków pracy mówił także Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
– Jak sprawić, by lekarze i pielęgniarki zarabiali godnie, a system był funkcjonalny? A może należy zapytać, jak uniknąć sytuacji, w której podmioty lecznicze muszą konkurować o kadrę wynagrodzeniami? Albo inaczej – jak skonsolidować bazę szpitalną, aby lekarz mógł pracować w jednym miejscu, na jednym etacie i zarabiać godnie? 30 proc. lekarzy mówi dziś, że gdyby wprowadzić na etacie trzy średnie krajowe dla specjalisty, zeszliby z kontraktów – przypomniał.
Małgorzata Solecka, dziennikarka portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2025