Zamiast dialogu resort zdrowia wyszukuje kruczki prawne
Ministerstwo Zdrowia nie przewiduje udziału samorządu lekarskiego w pracach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski nie kryje zaskoczenia.

W połowie października Naczelna Izba Lekarska (NIL) zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o umożliwienie jej przedstawicielom uczestnictwa w obradach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia, które są zaplanowane na najbliższy wtorek 18 listopada. Mają być wówczas kontynuowane rozmowy na temat zasad ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników podmiotów leczniczych. Sprawa od kilku tygodni budzi duże emocje, ponieważ z kręgów związanych z rządem dochodzą opinie, że lekarze zarabiają za dużo.
W piśmie skierowanym do prezesa NRL Łukasza Jankowskiego wiceminister zdrowia Katarzyna Kęcka napisała, że nie przewiduje się możliwości uczestnictwa NIL w obradach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. W dokumencie tym argumentuje, że członkami tego gremium są wyłącznie przedstawiciele związków zawodowych i organizacji pracodawców uznanych za reprezentatywne, a jedyną formą obecności przewidzianą w regulaminie prac tego zespołu jest zgłoszenie eksperta przez jedną z uprawnionych organizacji. W 2021 r. przedstawiciele NRL uczestniczyli w obradach jako eksperci strony pracodawców.
O lekarzach bez lekarzy
– Kierownictwo resortu nie tylko nie podejmuje dialogu z Naczelną Radą Lekarską, ale też wyszukuje kruczki prawne uniemożliwiające konstruktywną dyskusję zaangażowanych stron. Wiemy o tym, że na zaproszenie ministerstwa, nawet bardzo niedawno, w pracach prezydium Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia uczestniczyli rozmaici eksperci. Dlaczego odmawia się tego samorządowi lekarskiemu? Nie znajduję logicznej odpowiedzi – mówi prezes NRL Łukasz Jankowski, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Szef samorządu lekarskiego dodał, że w dyskusji nad sytuacją finansów w systemie ochronie zdrowia w Polsce powinny dominować fakty i logika, a nie emocje. Podkreślił też, że NRL pozostaje otwarta na rozmowy z resortem zdrowia i jest gotowa do konstruktywnej współpracy.
Przypomnijmy też, że Jolanta Sobierańska-Grenda nie wzięła udziału w obradach Naczelnej Rady Lekarskiej po jej mianowaniu na stanowiska ministra, co było dotąd dobrą tradycją w stosunkach między resortem zdrowia i samorządem lekarskim. Zawieszono również regularne konsultacje z przedstawicielami NRL, które odbywały się za czasów minister Izabeli Leszczyny.
Komu przyciąć
Pod koniec października minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda i jej zastępczyni Katarzyna Kęcka wzięły udział w posiedzeniu prezydium Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia, prezentując propozycje zmian w ustawie regulującej minimalne wynagrodzenia w podmiotach leczniczych. Ze strony kierownictwa resortu padły sugestie dotyczące wysokości stawek na kontrakcie.
Zaproponowano m.in. wprowadzenie górnego ograniczenia wynagrodzenia dla lekarzy zatrudnionych na kontraktach, określanego z języka angielskiego jako CAP, w wysokości ok. 36,5 tys. złotych miesięcznie. W uzasadnionych przypadkach wynagrodzenie mogłoby zostać podwyższone do 10-krotności minimalnej płacy, czyli ok. 48 tys. złotych.