Dlaczego otyłość narasta (przyczyny i skutki)
Epidemia otyłości w dramatyczny sposób narasta i jest znacznie groźniejsza niż przewidywano. Wszyscy, w tym również lekarze, powinni radykalnie zmienić pogląd na tę chorobę.
Foto: pixabay.com / CC0
O tym, że w Unii Europejskiej z otyłością zmaga się 17 proc. dorosłych w wieku 20-74 lata, a nadwagę ma 36 proc., wiadomo od kilku lat. Nie jest również tajemnicą, że w Stanach Zjednoczonych otyłość dotyka 32 proc., a nadwaga 34 proc. dorosłych.
Jednak mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że w ciągu ostatnich 40 lat nastąpił prawie 3,5-krotny wzrost otyłości u mężczyzn (z 3,2 proc. w 1975 r. do 10,8 proc. w 2014 r.) i prawie 2,5-krotny u kobiet (z 6,4 proc. do 14,9 proc.). Takie wyniki zaprezentował „The Lancet” kilka miesięcy temu.
Raport wywołał burzę. Jego autorzy przeanalizowali dużą populację (ponad 19 mln osób) z prawie 200 krajów. Okazuje się, że otyłość to problem globalny, stanowiący plagę w krajach bogatych, ale coraz częściej także w państwach rozwijających się. Jeśli trendy się nie zmienią, to – wskazują badacze – w 2025 r. na otyłość ma chorować co piąty człowiek na świecie (18 proc. mężczyzn i 21 proc. kobiet).
Tymczasem jeszcze parę lat temu wierzono, że w 2025 r. fala otyłości przestanie narastać. Dlaczego liczba osób „przy kości” rośnie tak szybko? – Otyłość okazała się znacznie poważniejszym problemem niż przewidywano – mówi prof. dr hab. Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. Jest powszechniejsza, ale i bardziej „złośliwa”.
Generalnie otyłość to skutek dodatniego bilansu energetycznego, aczkolwiek traktowanie jej tylko w kategoriach spożywania większej ilości kalorii niż ich zużywamy, to trywializowanie problemu. Podobnie jak mówienie, że zbędne kilogramy to wyłącznie defekt estetyczny.
Co prawda eksperci dalej zachęcają do obliczania wskaźniku masy ciała, ale podpowiadają, żeby baczniej przyglądać się ilości tkanki tłuszczowej, bo u osób z prawidłowym BMI, zwłaszcza w starszym wieku, może wystąpić otyłość brzuszna.
Część badaczy przypisuje tkance tłuszczowej właściwości narządu czy też układu narządów, bowiem – pomimo rozproszenia w różnych częściach ludzkiego ciała – jej obecność wpływa na inne tkanki i narządy. – W wyniku kumulacji pewnych zmian epigenetycznych, tkanka tłuszczowa zgromadzona w organizmie staje się coraz groźniejsza – wyjaśnia prof. Jarosz. – Czas na nowe spojrzenie na otyłość – apeluje szef IŻŻ.
Wiele już napisano o powodach powstawania otyłości. Są czynniki genetyczne (większość osób z nadwagą miało otyłe przynajmniej jedno z rodziców, ale – co warte podkreślenia – nawet to nie oznacza, że jest się skazanym na tę chorobę), fizjologiczne (choć otyłość na tle chorobowym występuje dość rzadko), psychologiczne (utrata kontroli nad jedzeniem) i środowiskowe (np. mała aktywność fizyczna).
Wiadomo również, że niektóre leki – poprzez wzrost łaknienia lub wpływ na metabolizm – sprzyjają przybieraniu na wadze. Bardzo dużą rolę odgrywają przyczyny ściśle związane ze stylem życia na przełomie XX i XXI stulecia. Na pisanie o siedzącym trybie życia szkoda miejsca, bo to oczywiste, że cywilizacja „wbiła” nas w krzesła i fotele (szacuje się, że samo wykorzystywanie pilota do telewizora mogło doprowadzić do przyrostu masy ciała nawet o 1,5 kg w ciągu roku u wielu osób).
Nie docenia się też znaczenia programowania metabolicznego. Jeśli kobieta w ciąży ma nadwagę albo źle się odżywia, to ryzyko chorób u jej dziecka, w tym otyłości, dramatycznie wzrasta.
– Okresy „krytyczne” to czas szybkiego rozwoju tkanek i narządów, które są wówczas podatne na trwałą modyfikację wybranych procesów metabolicznych. Szczególnie wrażliwy na taki „programujący” wpływ jest organizm szybko rozwijającego się płodu i niemowlęcia – tłumaczy prof. dr hab. Piotr Socha z Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie.
Gospodarkę metaboliczną organizmu zaburzają zanieczyszczenia chemiczne (pochodzące np. z plastikowych opakowań), a ponadto zbyt krótki i za długi sen. Jeśli ktoś nie śpi – co do zasady – 7-8 godzin w ciągu doby, to je więcej na śniadanie. Do zaburzeń gospodarki węglowodanowej w naszym organizmie przyczynia się praca przy komputerze ponad 3 godziny na dobę.
I wcale nie chodzi tylko o to, że za długo siedzimy przy biurku. Przykładowo: gry komputerowe wywołują tzw. stres metaboliczny wpływający na wzrost apetytu. Zresztą przewlekły stres (np. w pracy) także stanowi czynnik powodujący zaburzenia hormonalne.
Ważna jest flora bakteryjna przewodu pokarmowego (dorosły człowiek ma nawet 2 kg bakterii jelitowych). Zupełnie inne bakterie mają dzieci urodzone przez „cesarkę” niż te, które urodziły się w wyniku porodu naturalnego. – Cięcie cesarskie dwukrotnie zwiększa ryzyko otyłości w wieku przedszkolnym. Kto by się tego spodziewał? – pyta retorycznie prof. Jarosz.
Tymczasem – jak zwraca uwagę dr hab. Wojciech Rokita, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego – mamy do czynienia z ogromną presją społeczną i medialną nagonką na lekarzy, którzy nie chcą wykonywać cięcia cesarskiego. Według danych z 2015 r., pod względem liczby cesarskich cięć Polska zajmuje czwarte miejsce w Europie.
Ważnym markerem otyłości jest procent energii z tłuszczu w diecie. Narasta on od kilkudziesięciu lat m.in. z powodu nadmiernego spożywania niezdrowych przekąsek. – U dzieci przekąski mogą dostarczać nawet 1/3 kalorii w ciągu dnia. Młodzież spożywająca przekąski cztery razy dziennie lub więcej konsumuje o nawet 1000 kcal więcej w ciągu dnia niż osoby niejedzące ich w ogóle lub tylko raz – mówi prof. dr hab. Jadwiga Charzewska z IŻŻ.
Istotny czynnik w rozwoju otyłości stanowi opuszczanie posiłków. – Młode dziewczyny chcące się odchudzać opuszczają posiłki, tymczasem ci, którzy spożywają 4-5 posiłków w ciągu doby, mają niższy wskaźnik BMI i szczuplejszą sylwetkę niż osoby, które jedzą raz lub dwa – dodaje prof. Charzewska.
Na to, że nie doceniamy prawidłowego rozkładu posiłków (5-6 dziennie) zwraca uwagę również prof. dr hab. Maciej Małecki, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego. Jak mówi, wysokoenergetyczne i najbardziej kaloryczne posiłki (obfite śniadania i obiad) powinniśmy spożywać do godziny 15-16. – Sprzyja to zachowaniu normoglikemii i normoinsulinemii – argumentuje.
Do wzrostu wagi przyczynia się nadmierne spożycie soli i cukru. Zwłaszcza ten ostatni to „niedoceniany” wróg. – Nadmierna ilość cukru w diecie stanowi taką samą szkodliwość dla zdrowia, jak nałóg palenia tytoniu – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Oczywiście nie każdy cukier szkodzi, ale prawdą jest, że ten niekorzystny dla zdrowia znajdziemy w wielu gotowych produktach, nawet takich jak: keczup i musztarda, desery mleczne czy płatki śniadaniowe (mimo reklam w stylu: „Bądź fit”), napoje energetyczne (mała puszka „energetyka” dostarcza porcję odpowiadającą kilku łyżeczkom cukru).
Nieprawidłowa dieta znajduje się na drugim miejscu wśród czynników ryzyka przedwczesnej umieralności. Jak podkreśla prof. dr hab. Jan Duława, prezes elekt Towarzystwa Internistów Polskich, w dobrze zbilansowanym menu wolne cukry proste powinny stanowić mniej niż 5 proc. energii. Przestrzega przed częstym sięganiem po napoje wyskokowe „dla zdrowia”.
– Alkohol to dodatkowe kalorie. Kieliszek wina to wielkie ciacho – mówi prof. Duława. Epidemia otyłości poprzedza choroby dietozależne. Jak mówi prof. Małecki, o ile cukrzycy typu 1 nie da się zapobiegać poprzez właściwą dietę, to w przypadku cukrzycy typu 2 to, co ląduje na talerzu, nie tylko pozwala jej uniknąć, ale i ją leczy.
Tymczasem przewidywania międzynarodowych organizacji nie napawają optymizmem: w 2035 r. Polska może zająć pierwsze miejsce na świecie (sic!) w występowaniu stanu przedcukrzycowego. – Zaczynamy być liderem w patologii i powikłaniach tej patologii – stwierdza prof. Jarosz.
Otyłość i nadwaga to – poza wspomnianą cukrzycą – główna przyczyna m.in. chorób układu krążenia (udar mózgu, nadciśnienie tętnicze), nowotworów złośliwych (rak jelita grubego, sutka, gruczołu krokowego) czy kamicy żółciowej. Nadmiar tkanki tłuszczowej w organizmie przyczynia się m.in. do braku lub zbyt częstego miesiączkowania, powstawania niepłodności czy wystąpienia zespołu policystycznych jajników.
W Europejskim Regionie WHO nawet 6 proc. wydatków na zdrowie przeznacza się na leczenie chorób spowodowanych otyłością u osób dorosłych. W USA roczne wydatki na opiekę zdrowotną otyłych pacjentów są o 36 proc. wyższe niż tych z prawidłową masą ciała. Otyli są częściej nieobecni w pracy ze względu na stan swego zdrowia.
Mimo to wiele osób z ewidentną otyłością przyznaje, że co prawda waży „trochę” za dużo, ale jednocześnie twierdzi, że nic im nie grozi. – To kwestia czasu, zaczekajmy 10, 15 czy 20 lat. Każdy otyły spotka się z chorobą – komentuje prof. Jarosz. Ocenia się, że nasze zdrowie zależy w połowie od sumy indywidualnych zachowań, a tylko w ok. 20-30 proc. od środowiska fizycznego i warunków społecznych.
Mariusz Tomczak
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 8-9/2016
Dr n. med. Patrycja Wachowska-Kelly o niespecyficznych objawach otyłości:
Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.