Jak resort zdrowia chce ograniczyć wysokość wynagrodzeń lekarzy?
Wprowadzenie limitów wynagrodzeń dla lekarzy pracujących na kontraktach budzi sprzeciw całego środowiska. Naczelna Izba Lekarska podkreśla, że wysokie zarobki nie dotyczą każdego i w dużej mierze wynikają z braku specjalistów.

Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda i jej zastępczyni Katarzyna Kęcka wzięły udział w poniedziałkowym posiedzeniu prezydium Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia, prezentując propozycje zmian w ustawie regulującej minimalne wynagrodzenia w podmiotach leczniczych. Ze strony kierownictwa resortu padły jednoznaczne sugestie dotyczące wysokości stawek na kontrakcie.
I choć wprawdzie oficjalny komunikat w tej sprawie Ministerstwo Zdrowia ma opublikować dopiero w najbliższych dniach, w mediach krąży już wiele nieoficjalnych informacji dotyczących przebiegu tego spotkania i kwot, które padły w jego trakcie.
CAP na kontrakcie
Ministerstwo Zdrowia proponuje wprowadzenie górnego ograniczenia wynagrodzenia dla lekarzy zatrudnionych na kontraktach określany z języka angielskiego jako CAP – ok. 36,5 tys. złotych miesięcznie. W uzasadnionych przypadkach wynagrodzenie mogłoby zostać podwyższone do 10-krotności minimalnej płacy, czyli ok. 48 tys. złotych.
„Rzeczpospolita”, powołując się na bliżej niesprecyzowany dokument, napisała, że: „kierownik podmiotu leczniczego miałby możliwość zwiększenia wysokości stawki godzinowej brutto (…) w związku z wykonaniem określonych w umowie dodatkowych warunków, przy czym takie zwiększanie nie mogłoby skutkować uzyskaniem prawa do wynagrodzenia w wysokości wyższej niż 10-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę za liczbę godzin pracy stanowiącą ekwiwalent etatu”. Ma to być cytat z tego dokumentu.
Zakazane procenty w umowach
Resort postuluje wprowadzenie zakazu podpisywania umów, które przewidują uzależnienie wynagrodzeń osób na kontraktach od wartości wykonanych procedur medycznych. Nie jest tajemnicą, że takie rozwiązania są stosowane w wielu placówkach, pomagając w realizacji świadczeń nielimitowanych, co nawiasem mówiąc pomaga ograniczyć kolejki.
– Najlepiej zarabiające obecnie specjalizacje to w tej chwili głównie ci, którzy robią te nielimitowane procedury. Co w sytuacji, gdy narzucimy im limit? Czy dalej będą wyrabiać tyle, ile wyrabiali? Zaczną się pytania, czy nie lepiej będzie pójść do sektora prywatnego, gdzie CAP-ów nie ma. Czy to nie wpłynie na ograniczenie liczby realizowanych procedur w ramach NFZ? – zastanawia się Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, cytowany przez portal rynekzdrowia.pl.
Szczegóły w listopadzie
Ministerstwo Zdrowia zaproponowało też zmianę niektórych współczynników pracy określonych w ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników podmiotów leczniczych. Chodzi o grupy 5. i 6., czyli m.in. pielęgniarki, które są absolwentkami liceum medycznego, jak i te, które ukończyły studia podstawowe.
We wtorek 18 listopada odbędzie się kolejne posiedzenie Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, w trakcie którego mają zostać omówione propozycje limitowania wynagrodzeń dla lekarzy. W związku z tym, że sprawa budzi coraz większe emocje, będziemy się jej bacznie przypatrywać.
Co dalej z ustawą podwyżkową?
Na temat zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia rozmawiano w czasie XXI Forum „Rynku Zdrowia”, które miało miejsce w dniach 20-21 października w Warszawie. W jednej z debat minister Jolanta Sobierańska-Grenda powiedziała, że wśród rozważanych propozycji jest zamrożenie ustawy o wynagrodzeniach minimalnych w ochronie zdrowia aż na dwa lata.
Innym dyskutowanym rozwiązaniem jest przesunięcie podwyżek o pół roku, czyli z lipca na styczeń. – Jest oczekiwanie ustalenia górnej granicy zarobków. Dziś jedyną osobą w systemie ochrony zdrowia, która podlega ustawie kominowej, jest dyrektor szpitala lub zarząd spółki – dodała Jolanta Sobierańska-Grenda.
Godne zarobki dla personelu medycznego
Uczestniczący w tej konferencji prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski mówił, że ustawa o wynagrodzeniach minimalnych obejmuje tylko ok. 15 proc. lekarzy, a zdecydowana większość pracuje na kontraktach, które były i często są w dalszym ciągu są negocjowane w warunkach presji finansowej.
– Jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym mówi się, że lekarze czy pielęgniarki zarabiają za dużo. Ludzie świetnie rozumieją, że personel medyczny ma zarabiać godnie i po prostu dużo. Odczarujmy to wreszcie. Pielęgniarka, która stoi przy pacjencie, ma zarabiać duże pieniądze i lekarz ma zarabiać duże pieniądze, co oczywiście nie oznacza, że przez to system ma zbankrutować – podkreślił prezes Łukasz Jankowski.