22 listopada 2024

Kto jest poszkodowany przez pakiet onkologiczny?

Obowiązujące od 1 stycznia br. przepisy nie ulżyły pacjentom zmagającym się z rakiem tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Rozmowa z dr. Dariuszem Godlewskim, dyrektorem Ośrodka Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów.

Foto: freeimages.com

Jak pan ocenia pierwsze miesiące obowiązywania pakietu onkologicznego?

Nie ma nadal standardów diagnostyki i leczenia, jest ona prowadzona „na skróty”, niezgodnie z zasadami sztuki medycznej. Nadal, pomimo deklaracji wypowiadanych w prasie, brak ewaluacji wprowadzonych rozwiązań i jednoczasowych korekt, co powinno być robione przez Narodowego Funduszu Zdrowia.

W teorii zarządzania jest pewna dziedzina wiedzy, która nazywa się zarządzanie zmianą. Wydaje się, że dla Ministerstwa Zdrowia jest to termin absolutnie obcy.

Nowe przepisy skracają czy też wydłużają czas oczekiwania pacjentów na leczenie?

Czas oczekiwania na diagnostykę nie wszędzie skrócił się tak, jak byśmy tego oczekiwali. Jest to konsekwencja pewnych błędnych rozwiązań, nie przewidziano wszystkich sytuacji, które generuje życie.

W niektórych przypadkach droga się wydłuża, np. w przypadku pacjentek, u których raka piersi bądź raka szyjki macicy zdiagnozowano w ramach programów profilaktycznych, ponieważ w tych przypadkach nie można wystawić tzw. zielonej karty, musi to zrobić albo szpital, albo pacjentka musi wrócić do lekarza rodzinnego. To jest swoistym absurdem i dowodem na brak odpowiedniego przygotowania tej zmiany.

Czy Karta Diagnostyki i Leczenie Onkologicznego w obecnym kształcie jest potrzebna?

Z punktu widzenia całego systemu najlepiej by było zrobić dwa kroki do tyłu i zrezygnować z tej biurokracji, a wprowadzić nielimitowane usługi onkologiczne. Przecież w placówkach onkologicznych są leczeni pacjenci onkologiczni.

Jeśli placówka miałaby zapłacone za wszystkie usługi diagnostyczne i lecznicze, to nie potrzeba do tego żadnej zielonej, różowej czy czerwonej karty. Wystarczyłyby proste rozwiązanie. Obwarowane to powinno być obowiązkowymi standardami diagnostyki i leczenia. Przecież to jest najprostsze i najtańsze rozwiązanie. Czy my zawsze musimy szukać „trzeciej drogi”?

Jak to się stało, że w ramach pakietu wielu pacjentów onkologicznych nie może skorzystać z szybkiej ścieki leczenia?

Konsekwencją wprowadzenia pakietu i przesunięć w kontraktach, jakie mają zawarte placówki ochrony zdrowia z NFZ, doszło do sytuacji, w której zmniejszyła się dostępność do usług dla pacjentów mających już zdiagnozowaną chorobę nowotworową, wymagają jednak kompleksowej, systematycznej kontroli. Siłą rzeczy ci pacjenci są najbardziej poszkodowani – dla nich czas oczekiwania na badania kontrolne wydłużył się w sposób niezwykle istotny.

To jest efekt tego, że zmiana jest wprowadzona w sposób nieprzygotowany, bez pilotażu i symulacji ruchu poszczególnych grup chorych. To jest abecadło w zarządzaniu zmianą! Nie można eksperymentować na czymś tak wrażliwym jak system ochrony zdrowia, a szczególnie na grupie pacjentów onkologicznych.